Największy kamienny kurhan w Irlandii usypano na szczycie góry Knocknarea i widoczny jest on już z daleka. Góra znajduje się na półwyspie Cúil Irra około 5 kilometrów od Sligo.
Ścieżka od parkingu wiedzie pośród pastwisk i wrzosowisk. Wdrapanie się na szczyt w spacerowym tempie zajmuje około 25 minut.
Kurhan ma około 55 metrów średnicy i 10 metrów wysokości. Nie był nigdy zbadany przez archeologów, więc irlandzkie legendy mają tu duże pole do popisu. Tabliczka OPW informuje, że to zabytek sprzed 5000 lat i że nie wolno wchodzić po kamieniach na górę. Pewnie monument mógłby się od tego popsuć.
Na szczycie usypany jest dodatkowy kopczyk z kamieni. Zabranie stąd kamienia na pamiątkę przynosi podobno pecha. Natomiast przyniesienie z dołu kamienia ma przynieść szczęście. Zrzucam z plecaka swoje dwa kamienie, które tu wtaszczyłem - szczegóły tutaj.
Na górze nieźle wieje, więc znajduję sobie zagłębienie i chowam się tam aby popatrzeć na widoki.
Leżę na szczycie neolitycznego grobowca, równie starego jak Newgrange, Carrowmore i Carrowkeel. Być może gdzieś pode mną znajduje się zasypane kamieniami wejście do tajemnego korytarza prowadzącego do groty, gdzie spoczywa szkielet mitycznej Królowej Medb. Archeologom nie chciało się tego sprawdzać, ja również nie mam zamiaru. W moim zagłębieniu jest całkiem wygodnie.
Królowa Medb została pochowana w pozycji stojącej, żeby jej wrogowie widzieli ją z daleka. Dlatego kopiec jest tak wysoki i widać go z daleka.
Lubię irlandzkie legendy, zwłaszcza takie zakręcone. Mityczna królowa Medb, o ile w ogóle istniała, zmarła około 2000 lat temu, a pochowano ją w grobowcu starszym o kolejne 2 tysiące lat. W pozycji stojącej :) Archeologia milczy w kwestii tego tajemniczego pochówku.
Na górze wieje lodowaty wiatr. Kiedy wychodzi słońce jest całkiem ciepło. Na sąsiednich wzgórzach leży śnieg.
Szczyt Knocknarea był przez wieki używany jako miejsce na rytualne obrządki. Składano tu ofiary Słońcu, Księżycowi, Królowej Medb, zawierano związki, składano przysięgi. Pogaństwo ma się w tym rejonie wciąż dobrze. Poniżej ofiara z bażanta, którą prawdopodobnie jacyś współcześni neoCeltowie złożyli w dniu wiosennej równonocy.
Koniec przerwy, pora wracać na dół.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O CZYM JEST TEN BLOG
historia
(180)
ciekawostki
(148)
Pendragon Tours
(103)
chrześcijaństwo
(102)
podróże
(90)
średniowiecze
(80)
morze
(76)
ruiny
(64)
Dublin
(63)
zwyczaje
(63)
pogaństwo
(53)
klasztory
(50)
góry
(45)
zagadki
(45)
klify
(43)
opactwa
(43)
zamki
(43)
neolit
(39)
megality
(37)
Celtowie
(31)
Aran
(29)
Dingle
(29)
grobowce
(29)
okrągłe wieże
(29)
Irlandia Północna
(28)
legendy
(28)
celtycki krzyż
(26)
św. Patryk
(26)
film irlandzki
(25)
muzyka
(24)
dolmeny
(23)
puby
(19)
książki
(18)
obrzędy
(15)
religia
(15)
Wikingowie
(14)
connemara
(14)
kamienne forty
(13)
newgrange
(13)
menhiry
(12)
galway
(11)
boyne
(10)
konflikt
(10)
zima
(8)
bitwy
(7)
ogham
(7)
wielki głód
(7)
święta
(7)
kamienne kręgi
(6)
loughcrew
(6)
manuskrypty
(5)
wywiady
(5)
opowieści z krypty
(4)
Clootie
(3)
Fourknocks
(3)
Samhain
(3)
Trim
(3)
pierścień claddagh
(3)
Sheela-na-Gig
(2)
leprechaun
(2)
murale
(2)
św. Walenty
(1)
Ten kopiec, jeśli się dobrze przyjrzeć widać już z Carrowkeel. Jeśli chodzi o królową Medb, to zdaje się, że w jakiś rocznikach czy źródłach historycznych była przedstawiana, więc chyba (przynajmniej ja tak sądzę) należy optować bardziej za autentycznością tej postaci. Choć oczywiście w 100% nigdy się tego dzisiaj już nie dowiemy.
OdpowiedzUsuńZgadza się, pamiętam jak go wypatrzyłem. Ben Bulbena też widać. Potrzebna tylko dobra widoczność.
UsuńO tak, widoczność wskazana. Będąc na Carrowkeel tak się wpatrywałem w krajobraz i wywnioskowałem, że widzę Croagh Patrick. Może to być prawda?
OdpowiedzUsuńSądzę że wątpię ale mogę się mylić. Tam gdzieś po drodze jest pasmo Mweelrea.
UsuńMuszę się przyznać ,że kurhany i takie tam niby górki mnie nie rajcują ale....widoki pani królowa ma stamtąd piękne.I to wcale nie takie tam górki jak zwykle wyglądają z dołu.Korespondencję załatwiam hurtem-plaże bajeczne a świat jest pełen wariatów i nie jeden chciałby sobie popłynąć na wyspę bezludną .A jak zostanie i w nocy przyjdą Ci co zostali na zawsze ( a grzebali gdzieś na wyspie czy w morzu?) to dopiero byłaby atrakcja.Albo nie dałoby się wrócić przez parę dni(sztormy np.) i tak każdej nocy by wracali?...Pograć w brydża. hj
OdpowiedzUsuńJak na zawsze to w morzu!
Usuń