Miesiąc temu ogłosiłem wyprawę na jedną z najbardziej niedostępnych wysp Irlandii. Odzew był duży, ale ostatecznie pojechało 7 osób. Ryzyko było spore, bo wyspa jest trudno osiągalna, a info od mojego szypra było takie, że są szanse 50/50 że w ogóle wypłyniemy z Portmagee. Podjęliśmy decyzję i pojechaliśmy po przygody na zachód Irlandii. Ta wyprawa na pewno zostanie w naszej pamięci na dłuuugo.
![](https://4.bp.blogspot.com/---NCc6rqzlU/U4z-d06Ye6I/AAAAAAAAqsw/fVOpiSkQgOk/s1600/Skellig.Michael.22.JPG)
Wyruszyliśmy z Dublina w sobotę rano. Plan zakładał zobaczenie kilku zacnych miejsc, załapanie się na zachód słońca nad oceanem i nocleg w dużym wygodnym domu przy plaży. Rano następnego dnia mieliśmy wsiąść na KUTER na SKELLIG MICHAEL. Póki co pogoda była taka, że najlepiej wychodziły zdjęcia czarno-białe.
![](https://2.bp.blogspot.com/-BKGYIB7n4Mk/U4z-VhcIynI/AAAAAAAAqrQ/ds4Lw3vFaSg/s1600/Skellig.Michael.04.JPG)
Małe centrum dowodzenia było ładowane przez gniazdo zapalniczki w naszym vanie. Wszystkie te komórki, dżipiesy, kamerka nagrywająca trasę działały bez zarzutu. Było to niezłe wężowisko w wesołym autobusie.
![](https://2.bp.blogspot.com/-Tscq-3bQoZk/U4z-VFO72vI/AAAAAAAAqrM/kiP38k9RYn8/s1600/Skellig.Michael.03.jpg)
Droga prowadziła najpierw autostradą, potem przez urokliwe miasteczka, a w końcu przez tereny bezludne porośnięte owcami.
![](https://3.bp.blogspot.com/-LLwcJZKXYPs/U4z-bfKANdI/AAAAAAAAqsU/NKyiH_Htuh0/s1600/Skellig.Michael.16.JPG)
Po zjechaniu z Gap of Dunloe kupiliśmy dwa worki drewna na NIECZYNNEJ stacji benzynowej i dotarliśmy do Atlantyku. W drodze na nocleg dokładnie o godzinie 21.20 na prośbę Thorgala zatrzymałem się na poboczu. Chwila oczekiwania na szparę w chmurach i oto po całym dniu chmur i czarno-białych zdjęć dostajemy zachód słońca w oceanie. W ciągu kilku minut wydarzyło się naprawdę wiele. Wspaniale było słuchać tej ciszy, kiedy każdy z nas stał osobno i patrzył na zniżającą się kulę. To było TO!
![](//1.bp.blogspot.com/-MKbqI6M3cXE/U5BjlSHOYQI/AAAAAAAAquU/46CeGi8zq20/s1600/Skellig.Michael.28.jpg)
![](//1.bp.blogspot.com/-c6SMBSL5sRc/U4-cDRCWMLI/AAAAAAAAqt4/27Zl7cG7sl0/s1600/Skellig.Michael.23.jpg)
Kilka minut później powitanie z naszą gospodynią Agnes O'Sullivan, zjazd do zatoki Kells i wielka uczta w wielkim domu. Drewno spaliliśmy w kominku bo okazało się że plaża w Kells Bay jest w remoncie :)
Rano o 7.30 dzwoni do mnie szyper.
- Jesteście tu?
- Tak, pół godziny od Portmagee
- To dobrze, o 10.00 płyniemy, jest pogoda.
A więc PŁYNIEMY! Na kutrze dowiadujemy się, że pogoda nie pozwalała na rejsy na Skelligi przez sześć ostatnich dni. No, mamy bardzo dużo szczęścia!
![](https://3.bp.blogspot.com/-YjZ22GqVbls/U4z-aUKd7kI/AAAAAAAAqsQ/paQeUhtNQE4/s1600/Skellig.Michael.14.jpg)
Skellig Michael leży 12 km od lądu. Nasz kuter zbliża się do betonowego nabrzeża. Fala jest mała, każdy musi się chwycić drabinki i wejść na wyspę. Wspaniałe uczucie - pół dnia jazdy z Dublina, niepewna pogoda, kuter rybacki i oto jesteśmy na Wielkim Skelligu. Teraz tylko prawie 700 kamiennych schodków w górę aby zobaczyć średniowieczne opactwo oraz odległą Irlandię.
![](https://3.bp.blogspot.com/-G9n_q9_alps/U4z-cWor3kI/AAAAAAAAqsg/eEDW10SXesE/s1600/Skellig.Michael.18.JPG)
Mnisi, którzy założyli tu klasztor w VII wieku szukali bardzo odosobnionego miejsca i kiedy tak stoję pomiędzy kamiennymi krzyżami to myślę sobie, że wybrali bardzo dobrze. Ich mały cmentarz jest rzeźbiony przez wiatr i deszcz od ponad 1400 lat.
![](https://1.bp.blogspot.com/-dwl_MI4d_Po/U4z-XqygByI/AAAAAAAAqrk/wAGRQRovxf8/s1600/Skellig.Michael.08.jpg)
O historii kamiennych uli i opactwa na Skellig Michael nie będę się rozpisywał. Na szczęśliwców, którym udało się dostać na Skellig Michael czeka przewodnik z OPW, który obrazowo opowiada o spartańskich warunkach, w których żyli mnisi. Przewodnik jest tu świetnym rozwiązaniem, bo w czasie kiedy turyści ze wszystkich kutrów słuchają tych historii - można pospacerować po opactwie i nikt nie włazi w obiektyw.
![](https://2.bp.blogspot.com/-rRqrpp9l-Eg/U4z-c6UK7SI/AAAAAAAAqss/2YKnfvIKOdI/s1600/Skellig.Michael.19.jpg)
Wszystkie kamienne "ule" w których mieszkali mnisi wybudowano z samych kamieni, bez żadnej zaprawy. Podobną metodą zbudowano mury i schody prowadzące na szczyt.
Wyspy Skellig to głównie stromizny i klify, malownicze okoliczności do robienia pamiątkowych zdjęć.
Po wcześniejszym obejrzeniu zdjęć w necie można być nieco rozczarowanym. W trosce o bezpieczeństwo zwiedzających niektóre ścieżki są zamknięte. Mimo to idziemy z Thorgalem kawałek dalej ale okazuje się, że robi się naprawdę stromo i groźnie. Potrzeba dużej wiary, żeby iść dalej tymi schodkami. Wracamy aby tu wrócić z lepszym wyposażeniem.
![](https://4.bp.blogspot.com/--3r6hAD45FA/U4z-eeUykqI/AAAAAAAAqs4/0EFSW3XtTpE/s1600/Skellig.Michael.23.JPG)
Kamienne chaty stanowią niezłe schronienie przed deszczem. Przewodnicy z OPW, którzy tu przyjeżdżają na dwutygodniowe zmiany mieszkają w blaszanych barakach.
![](https://4.bp.blogspot.com/-D0ARnz6Jr-U/U4z-fOsVwlI/AAAAAAAAqtA/pUOpFMc6PJU/s1600/Skellig.Michael.26.jpg)
Skellig Michael jest wpisany na listę UNESCO ze względu na zabytki, ale oprócz tego jest to miejsce, które upodobały sobie ptaki. Maskonury czyli puffiny gniazdują tu tylko przez kilka tygodni w roku. Spotkać je jest bardzo łatwo.
![](https://1.bp.blogspot.com/-EZzSLz7Huhg/U4z-dFnCDbI/AAAAAAAAqso/AqXDucFM9EU/s1600/Skellig.Michael.20.jpg)
![](https://1.bp.blogspot.com/-8GGPfzPLYkw/U4z-dsl-M9I/AAAAAAAAqs0/Ke1xfWmXaa0/s1600/Skellig.Michael.21.jpg)
![](https://4.bp.blogspot.com/-TC0h_nUZGvw/U4z-Ztz2NFI/AAAAAAAAqr8/W00IAkc_WOk/s1600/Skellig.Michael.12.jpg)
Okazji do robienia zdjęć miejscowym ptakom nie brakuje.
![](https://3.bp.blogspot.com/-srGxQUY_7uE/U4z-YjDSVqI/AAAAAAAAqrs/okBdvaEPi4w/s1600/Skellig.Michael.10.jpg)
![](https://1.bp.blogspot.com/-1E4tdXsMxiw/U4z-b1d03wI/AAAAAAAAqsc/u7iz8QYmhyc/s1600/Skellig.Michael.17.jpg)
Po dwóch i pół godzinie schodzimy na dół, gdzie czeka już nasz szyper. Podczas gdy zwiedzaliśmy wyspę, nasz kuter bujał się na falach, załoga odpoczywała, jadła kanapki i cieszyła się, że wreszcie wpadł im jakiś pieniądz. Bilet na kuter kosztował nas 50 euro od głowy, ale dla nich to pierwszy dzień pracy od tygodnia. W drodze powrotnej na stały ląd popłyniemy obok małego Skelliga czyli wyspy Little Skellig.
Z bliska widać, że wyspa jest całkiem spora. W całości zasiedlona przez ptaki i - przepraszam bardzo - obsrana na biało i nieźle śmierdząca.
![](https://4.bp.blogspot.com/-7CdTJSfgH6o/U4z-YPbkQVI/AAAAAAAAqro/C7R7Ys6fRyk/s1600/Skellig.Michael.09.jpg)
Do Portmagee docieramy po ponad godzinie bujania kutrem. Powrót jest długi, wszyscy jesteśmy zmęczeni, kamienne schody do średniowiecza, emocje, fale, spaliny diesla, słońce, wiatr i słona woda na twarzach... Po zejściu z kutra idziemy do pierwszego pubu na solidny posił i pakujemy się do vana. Przed nami 4,5 godziny jazdy do Dublina. Oj, warto było. Dziękuję Wam, takiej wyprawy się nie zapomina. Kolejne wyprawy przed nami.
![](https://2.bp.blogspot.com/-1TsgoMNqnWQ/U4z-e1ccFiI/AAAAAAAAqs8/PZzxmZ1lI-Y/s1600/Skellig.Michael.25.JPG)
![](https://2.bp.blogspot.com/-m8UG_3BXgRQ/U4z-a4RZdQI/AAAAAAAAqsM/_ZXKt28IIgo/s1600/Skellig.Michael.15.jpg)