Patron
zakochanych żył w III wieku w Rzymie. Panujący wówczas cesarz Klaudiusz
II Gocki kazał go ściąć, ponieważ ksiądz Walenty miał zupełnie odmienne
podejście do spraw miłości. Miał w tym pewne doświadczenie, jako że
celibat jeszcze wówczas nie obowiązywał. Jak się zapewne moi stali
Czytelnicy domyślają - cała sprawa musi mieć jakiś związek z Irlandią,
bo inaczej bym o tym nie pisał. Rzeczywiście, wczoraj zapaliłem świeczkę
na grobie św. Walentego w Dublinie.
W tej skrzyni spoczywają doczesne szczątki patrona zakochanych
Egzekucję
wykonano 14 lutego 269 roku w Rzymie. Walenty poważnie naraził się
cesarzowi za osłabianie sił rzymskich legionów, więc musiał umrzeć. Otóż
cesarz Klaudiusz był przekonany, że kawalerowie są o wiele lepszymi
legionistami niż żonaci więc zabraniał swoim poborowym żeniaczki. Z
kolei Święty Walenty był zdania, że jeśli rzymski legionista chce przed
pójściem na wojnę spędzić noc z ukochaną, to musi to być legalnie i z
sakramentem. Dlatego w tajemnicy przed cesarzem udzielał zakochanym
ślubów, na czym w końcu został przyłapany. W więzieniu czekając na topór
kata sam się zakochał w córce strażnika, która przynosiła mu jadło. Na
ślub nie starczyło już czasu.
Pozbawione
głowy ciało męczennika złożono na cmentarzu św. Hipolita. W okolicach
rzymskiego grobu św. Walentego powstawały przez kolejne wieki nowe
budynki, domy i kościoły i w końcu trzeba było szczątki Walentego gdzieś
przenieść. W tym właśnie czasie do Rzymu zawitał z wizytą pewien
irlandzki karmelita, brat John Spratt.
Sława jego porywających kazań sprawiła, że przyszli go wysłuchać
najważniejsi ludzie w Rzymie. Brat Spratt stanął na wysokości zadania, a
zachwyceni słuchacze zaczęli go obdarowywać cennymi upominkami, jak to
wtedy było w rzymskim zwyczaju. Ówczesny papież Grzegorz XVI akurat
zastanawiał się co zrobić ze świeżo odkopanymi prochami św. Walentego,
relikwie męczennika jako prezent wydawały się w tej sytuacji całkiem
dobrym rozwiązaniem.
Urna
z prochami św. Walentego trafiła w ten sposób do Dublina, do jednego z
ołtarzy wielkiego kościoła karmelitów na Whitefriar Street. Pięć lat
później Irlandię zdziesiątkował Wielki Głód i ponad milion ludzi
wyjechało z Irlandii. Tysiące osób zabierały wtedy ze sobą poświęcone
przez braci karmelitów tradycyjne pierścienie Claddagh,
pomagające pamiętać o miłości pozostawionej na Zielonej Wyspie. Św.
Walenty wraz z Irlandczykami zaczął pojawiać się w różnych zakątkach
świata. Jakieś sto lat potem zaczęły się w supermarketach pojawiać kartki z czerwonymi sercami, które stanowią jeden z atrybutów dzisiejszych Walentynek.
Wejście do kościoła karmelitów na Whitefriar Street, Dublin
Nie
wyjaśnię jakim sposobem odciętą w 269 roku toporem kata głowę św.
Walentego Krzyżacy przywieźli do Chełmna nad Wisłą. Nie wiem też skąd
wzięły się palce Walentego i kawałki jego kości w innych polskich
kościołach (Kraków, Toruń, Lublin, Rudy Raciborskie). Z rozmieszczenia
relikwii św. Walentego wynikałoby, że najwięcej zakochanych powinno być w
Irlandii i w Polsce.
All you need is love!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz