Tęcza
jest jednym z wdzięczniejszych zjawisk, które bardzo często zdarzają się
w Irlandii. Są dni, kiedy widać ich kilka, zwłaszcza jak się jedzie
gdzieś dalej. Obłoki płyną po niebie, deszcz pada i zaraz przestaje,
słońce wychodzi zza chmur i potem się za nie chowa. Po kilku latach
spędzonych na Zielonej Wyspie można z łatwością przewidzieć, kiedy
pojawi się tęcza.
Nie
zawsze udaje się ją sfotografować, to estetyczne przeżycie bardzo
często zostaje tylko w pamięci. Najpiękniejsza tęcza, którą tu widziałem
wyglądała niesamowicie – na zewnątrz wisiały gęste chmury, a pod nią
był błękit. Aparatu ze sobą nie miałem.
Załamanie
promieni słonecznych tworzy kolory zawsze w tej samej kolejności. Kiedy
po deszczu wychodzi słońce wystarczy odwrócić się do niego plecami by
sobie te kolory przypomnieć.
Wiele
razy miałem okazję być prawie w środku tęczy, była tak blisko i
jednocześnie nieuchwytna. Każda próba podejścia bliżej – i tęcza
znikała.
Kiedyś
wjechałem prosto w tęczę, słońce było dokładnie z tyłu, droga
prowadziła wprost w chmury, patrzyłem na prawo i w lewo na niknące
powoli na zielonych łąkach końce tęczy aż znikły na dobre a potem
dogonił mnie deszcz.
Żeby
tęcza się pojawiła, słońce nie może być za wysoko, dlatego
najładniejsze tęcze widać późnym południem albo rankiem. Ale również
wtedy nie da się ich złapać na zdjęciu w całości, do tego potrzebny jest
szerokokątny obiektyw.
W
pewnych warunkach pojawia się tęcza podwójna, potrójna a nawet
poczwórna. Zagadki tęczy nie wyjaśnię tu dokładnie, bo swego czasu nie
uważałem na fizyce. W ogóle to fizycznie tęcza nie istnieje, takie
zjawisko optyczne przeznaczone jest tylko dla oczu.
Tęczę
widać również w fontannach. A słona woda ma inny współczynnik załamania
światła, więc przy morskich i oceanicznych brzegach Irlandii tęcze
widać jeszcze częściej. Poniżej tęcza znad klifów Atlantyku.
Pierwsze
naukowe wyjaśnienie tego zjawiska podano w XIV wieku. Wcześniej tęcze
pojawiały się w mitologiach i legendach. Tęcza była drogą pomiędzy
niebem a grecką ziemią, szczeliną w chińskim niebie zamkniętą siedmioma
kolorami, łukiem hinduskiego boga błyskawic, skandynawskim mostem
łączącym świat bogów i ludzi, biblijnym przymierzem pomiędzy Bogiem a
człowiekiem, w końcu - jedną z irlandzkich zagadek kryjącą na jednym z
jej końców mityczny skarb.
Irlandzkiego
skarbu strzegł leprechaun – paskudny z wyglądu elf. Nie miał trudnego
zajęcia, bo jak wspomniałem wyżej – nie da się dojść do końca tęczy,
jednak leprechaun jest do dziś jednym z irlandzkich symboli, który
pojawia się najczęściej 17 marca, w dniu święta narodowego Irlandii.
Postaram się go do tego czasu przedstawić nieco bliżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz