The
Burren to surowy, rozległy płaskowyż kończący się atlantyckimi klifami i
plażami. Kto raz postawił stopę na szarych płaskich kamieniach
ciągnących się po sam horyzont na długo nie zapomni tego miejsca,
prawdopodobnie też szybko tu nie wróci. The Burren to nie miejsce na
całodniowy wypad z rodzinką. To kamienna pustynia którą regularnie
przemierzają turyści ze wszystkich krajów zwiedzający zachodnią Irlandię
przez okna autokarów. Zobaczyć warto, bo jest to jeden z największych
krajobrazów krasowych w Europie.
W
wyniku krasowienia skał wapiennych powstała również Jura Krakowsko
Częstochowska oraz jaskinia Raj. The Burren w Irlandii zajmuje około 300
km kwadratowych. Podczas kampanii Cromwella w XVII wieku jeden z jego
ludzi wypowiedział znaczące słowa określające tę krainę: „zbyt mało wody by kogoś utopić, zbyt mało drzew by kogoś powiesić, zbyt mało ziemi by kogoś pogrzebać”. Większość się zgadza, ale jakby zachodziła taka potrzeba to utopić kogoś można po prostu w Atlantyku, gdzie Burren się kończy.
Z portu niedaleko wioski Doolin rozciąga się widok na pobliskie Wyspy Aran oraz na ponad 200-metrowe Klify Moher. Stąd też można wyruszyć małym statkiem w oba te miejsca, o ile oczywiście pogoda pozwoli na pływanie czymkolwiek.
W
wapiennych skałach czas wyrzeźbił przedziwne znaki, widoczne są
zwłaszcza w pobliżu oceanu, być może w wyniku wspólnego oddziaływania
słonej i słodkiej wody oraz wiatru.
W
Burren znajduje się najmniejszy park narodowy Irlandii i jednocześnie
największe skupisko motyli oraz rezerwat ptaków - Burren Bird of Prey
Centre.
Jest
też kilka jaskiń udostępnionych do zwiedzania. W Jaskini Doolin
podziwiać można jeden z najdłuższych w Europie stalaktytów – ma 7,3
metra. Jaskinia Niedźwiedzia (Ailwee Cave) to najbardziej komercyjna dziura w ziemi jaką widziałem. Szczątki niedźwiedzia brunatnego i ponad kilometr korytarzy wewnątrz góry.
Jedną
z moich ulubionych dróg po Burren jest „droga korkociągu” prowadząca na
„Corkscrew Hill” z fajnym widokiem. Drugą jest droga R479 – po jednej
stronie drogi surowe szarobiałe wzgórza Burren, po drugiej stronie
drogi, w dole – ocean. Tą drogą możecie się przejechać już teraz – KLIK.
Corkscrew Road
Zetknięcie
kamienistego Burren z Atlantykiem to nie tylko klify w rodzaju Cliffs
of Moher czy klifów Doolin to również łagodne i rozległe piaskowe plaże.
Czerwone zabarwienie piasku jest bardzo charakterystyczne w tym
rejonie.
plaża w Fanore
Burren
to nie tylko zdumiewający pomnik przyrody ożywionej i nieożywionej, to
również bogata spuścizna kultury. W wielu miejscowościach warto się
zatrzymać ze względu na ich tradycyjne muzyczne korzenie oraz zachodnio-irlandzki
charakter. W malowniczych miasteczkach Doolin, Lisdoonvarna,
Ballyvaughan i Kinvara w każdym pubie powiedzą wam co jeszcze w okolicy
warto zobaczyć.
Ruiny
Corcomroe Abbey to największe bodajże pozostałości średniowieczne w
okolicy. Położone na uboczu głównych tras wycieczkowych, na granicy
skalistej pustyni są jednocześnie całoroczną ekspozycją XII wiecznej
sztuki rzeźbiarskiej i to pod gołym niebem. Na zwiedzanie tego opactwa zapraszam tu.
Większość
zabytków na terenie Burren jest dużo starsza. Znajduje się tu
kilkadziesiąt kamiennych grobowców z epoki neolitu oraz kilka okrągłych
kamiennych fortów, często leżących na terenach prywatnych. Najbardziej
znanym i malowniczo położonym kamiennym pomnikiem jest dolmen Poulnabrone.
Mimo,
że Burren jest pustkowiem to w okolicach tego akurat dolmenu panuje w
ciągu dnia spory ruch. Żeby zrobić zdjęcie samego tylko głazu sprzed 5000 lat czasem należy zaczekać do zachodu słońca, aż wszyscy turyści się rozjadą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz