Dwa lata
temu miałem okazję uczestniczyć w narodzinach nowej świeckiej
irlandzkiej tradycji. 24 września 2009 roku, w 250 rocznicę powstania
browaru Guinnessa w Dublinie dokładnie o godzinie 17:59 ogłoszono w Irlandii Dzień Artura Guinnessa – Arthur Guinness Day.
Świętowanie polega w skrócie na
przybyciu do najbliższego pubu i spożyciu kilku pint stouta przy
dźwiękach głośnej muzyki. Obchody organizowane są w krajach, gdzie
mieszkają Irlandczycy czyli praktycznie na całym świecie. Godzina 17.59 to sprytnie zakamuflowana data, ponieważ właśnie w 1759 roku Artur Guinness uruchomił swój słynny browar. Przy bramie St. James Gate prowadzącej od zachodu do centrum Dublina rozpoczął produkcję ciemnego piwa, która trwa do dziś.
Guinness Brewery 1901, courtesy National Archives of Ireland
Umowa
na dzierżawę gruntów pod browar podpisana została na 9000 lat (!) za
cenę 45 funtów rocznie. Dublińska fabryka Guinnessa to obecnie
największy na świecie zakład produkujący ciemne piwo. Każdy zwiedzający
fabrykę może obejrzeć umowę na wielkim arkuszu papieru umieszczoną pod
pancernym szkłem i podpisaną własnoręcznie przez Artura Guinnessa w 1759 roku.
Artur
Guinness urodził się w rodzinie irlandzkich protestantów, potomków
gaelickiego klanu z północy kraju. Jego ojciec, Richard był zarządcą
gruntów arcybiskupa Artura Price z Cashel i odpowiedzialny był między
innymi za warzenie piwa dla pracowników biskupiego folwarku we wsi
Celbridge. W miejscu dawnego browaru arcybiskupa Cashel stoi dziś pub
The Village Inn, miejsce gdzie po raz pierwszy obchodzono Arthur’s Day
dwa lata temu.
Arcybiskup Price był ojcem
chrzestnym Artura Guinnessa, dlatego po jego śmierci w 1752 roku
chłopak otrzymał pokaźna sumę 100 funtów w spadku. Za te pieniądze
otworzył w 1756 roku swój pierwszy browar w Leixlip, gdzie mieszkał.
Ciemne piwo nazwane po prostu Guinness zostało bardzo dobrze przyjęte a
jego sprzedaż szybko rosła, więc już po trzech latach Artur przeniósł
produkcję do Dublina. W zabudowaniach jego browaru w Leixlip jest dziś
obecnie hotel Court Yard, gdzie na ścianie recepcji obejrzałem z uwagą
dokument wynajmu tego miejsca podpisany przez Artura Guinnessa w 1756
roku. Ten właśnie podpis można teraz zobaczyć na butelkach Guinnessa na
całym świecie.
Ciekawostką
jest fakt, że wszystkie trzy wspomniane browary (Celbridge, Leixlip i
Dublin) stały nad tą samą rzeką - Liffey. Woda używana do produkcji piwa
pochodziła właśnie z Liffey i podobno to ona w dużej mierze
zadecydowała o niepowtarzalnym smaku Guinnessa.
Guinness stał się jednym z symboli Irlandii. W samej Irlandii stanowi połowę całego piwa konsumowanego w pubach. Poprawne i idealne nalanie kufla Guinnessa trwa 119,5 sekundy a sama pinta (pint to troszkę więcej niż pół litra) zawiera dużo mniej kalorii niż taka sama ilość soku pomarańczowego czy jasnego piwa.
I ma wszystkie niezbędne do życia w Irlandii witaminy. Jest również
podstawowym składnikiem zrównoważonej diety - o ile pije się go na
stojąco trzymając w każdej dłoni po jednym kuflu.
W
2011 obchody Dnia Artura ustalono na 22 września, w wielu pubach będzie
można tego dnia dostać piwo na koszt firmy, o ile zdąży się przed
rozpoczęciem ceremonii. Toast na cześć Artura Guinnessa wzniesiony
zostanie w każdym irlandzkim pubie punktualnie o godzinie 17:59 czasu lokalnego. Godzina 17:59 pojawiać się będzie w irlandzkich pubach na każdym kontynencie.
Artur
Guinness zmarł w roku 1803 w wieku 78 lat. Wraz z żoną Olivią Whitmore
doczekał się 21 dzieci, co w pewnym sensie tłumaczy dlaczego tak wiele
posiadłości, zamków i innych miejsc w Irlandii należy do rodziny
Guinness. Oboje zostali pochowani na terenie rodzinnej posiadłości,
blisko miejsca urodzenia. Grób Artura Guinnessa i jego żony Olivii
znajduje się pośród
ruin klasztoru z VI wieku, w towarzystwie szczątków okrągłej wieży.
Sceneria typowo irlandzka, nieoznaczona, cicha i spokojna.
Jeśli
ktoś jeszcze nie próbował - zachęcam do skosztowania Guinnessa w
najbliższy Arthur's Day. Zresztą każdy dzień do tego się nadaje -
potwierdzi to każdy tukan. Sláinte!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz