Średniowieczne
Inch Abbey w czasach świetności nie mogło odpowiadać swojej nazwie
(inch = cal). Zarys murów świadczy o dawnym ogromie.
Opactwo
wybudowano w 1180 roku pomiędzy dwoma drumlinami (częstymi tu wzgórzami
polodowcowymi) w pobliżu Downpatrick. Dziś niedaleko stąd prowadzi
droga na Belfast, to już Irlandia Północna. Malownicze położenie
sprawia, że to miejsce jest oazą spokoju.
Trafiłem na to miejsce szukając dolmenów,
tabliczka informująca o tajemniczo brzmiącym Inch Abbey nie pozostawiła
mi wyboru, skręciłem więc w wąską drogę, którą po jakimś kilometrze
dojechałem do małego parkingu. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że oto
wreszcie mam najnowsze w okolicy auto, co więcej - sam tu jestem
najmłodszy. Uczestnicy rajdu starych samochodów mieli tu akurat popas.
Inch
Abbey wybudował dla zakonu cystersów nawrócony normandzki rycerz John
de Courcy. Uczynił to aby zadośćuczynić za zburzenie innego pobliskiego
opactwa, którego własnoręcznie się dopuścił trzy lata wcześniej. Aby
pokuta była skuteczniejsza, kościół ów zbudował na wyspie. Mnisi ze
zburzonego klasztoru przyjęli ten dar z radością.
Patrząc
dziś na podobne budowle, z których zostało tylko kilka zburzonych ścian
i metrowej wysokości resztki filarów podtrzymujących kiedyś strop nad
całym kompleksem można sobie tylko wyobrażać, jak potężnie to mogło
wyglądać kiedyś. Same okna mają po siedem metrów wysokości.
W tym miejscu zakonnicy spędzali całe swoje życie, jak to dobrze, że ja mogę takich miejsc odwiedzać dziesiątki…
John
de Courcy wybrał to miejsce nieprzypadkowo. Wcześniej w tym miejscu
stał inny kościół, dużo mniejszy, zniszczony przez Wikingów w 1002 roku.
A jeszcze wcześniej w tym miejscu stał inny kościół, jeszcze mniejszy… A
jeszcze wcześniej…
A
jeszcze wcześniej są już tylko legendy. Jedna z nich jest bardzo znana.
Otóż tu, na miejscu dzisiejszych ruin Inch Abbey św. Patryk dokonał w V
wieku nadzwyczajnego cudu. Stojąc w pobliżu małej kamiennej kapliczki
położonej na rzece Quoile pomiędzy dwoma drumlinami machnął kilka razy
swoim drewnianym kosturem i wypędził z Irlandii wszystkie węże.
Pora
na zagadkę węża. Legenda o wypędzeniu węży jest alegorią przegnania z
Irlandii pogaństwa, bo jak wiadomo św. Patryk pod koniec swojego życia
ochrzcił cały kraj wyzwalając go z ciemnych wieków, kiedy tu czczono
Słońce i inne bóstwa. A węży w Irlandii nie ma i nigdy nie było :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz