Irlandzkie jaskinie są przeważnie wykonane z wapienia, bo
to właśnie wapień odwiecznie konkuruje z wodą, której u nas na wyspie
dostatek. Efekty tej rywalizacji możemy podziwiać na dnie naszych
czajników albo właśnie w irlandzkich jaskiniach. Trzy z nich poniżej za
chwilę przedstawię.
Jako
stały bywalec jaskiń przypomnę na wstępie, że te miejsca są położone z
dala od słońca, więc oglądanie ich musi się odbywać w towarzystwie
żarówek oraz przewodników, bo bez nich byśmy pewnie zabłądzili, co
więcej – w obecnych czasach w ogóle byśmy tam nie weszli. Wszystkie
jaskinie w Irlandii zostały już odkryte, więc zwiedzanie na własną rękę i
bez biletu jest mocno utrudnione.
Udostępnienie
jaskiń nie jest proste, trzeba zainstalować sporo udogodnień. Wybudować
budynki, gdzie sprzedaje się bilety, pokazuje zdjęcia, filmy i ludzkie
kości, podaje się kawę ze śmietanką i ciastka, wydrukować ulotki, żeby
ktoś tu przyjechał. Nazwać to wszystko i nadać odpowiedni klimat i
kolory.
W
jaskiniach jest zawsze zimno i wilgotno, dlatego należy przestrzec
zwiedzających, że mają założyć odpowiednie obuwie, zostawić wózki
inwalidzkie na zewnątrz i ciepło się ubrać. Dobrze jest poinformować
ludzi, że woda kapiąca ze stropu tworzy stalaktyty. Woda kapiąca do dołu
tworzy stalagmity a jak jeden taki z drugim się połączą to powstaje
stalagnat o wysokości np. 5 metrów i to jest wyjaśnienie, że bilet tyle
kosztował a jaskinia ma co najmniej 350 milionów lat. Dobrze jest też
nazwać poszczególne etapy wycieczki: Sala Główna, Sala Kryształowa, Sala
Wodospadu.
1.
Dunmore Cave w hrabstwie Kilkenny została odkryta w XVII wieku przez
pasterza, który zaganiając swoje owce zobaczył, że jedna z nich nagle
zapada się pod ziemię i znika na dobre. W trakcie późniejszych badań
archeologicznych ustalono na podstawie odnalezionych pozostałości, że w
tym miejscu Wikingowie dokonali w X wieku masakry na miejscowych
mieszkańcach, którzy przed nimi się schronili - jak się okazało – na
próżno. Ale dzięki ich licznym kościom wiemy teraz, że przed słynną owcą
z XVII wieku dało się tam też wejść, a nie tylko wpaść.
Obecnie
do wnętrza jaskini prowadzą długie schody, a na górze w centrum
turystycznym jest kawiarnia, sala projekcyjna oraz eksponaty i zdjęcia.
Czas zwiedzania – około godziny. Jaskinia została wzięta pod opiekę
państwa w 1940 roku. Drabinki, ścieżki i oświetlenie zainstalowano w
latach siedemdziesiątych.
Część
udostępniona zwiedzającym nie jest duża, miałem wrażenie, że do wyjścia
jest ciągle blisko. W najniższym punkcie jaskini (46 metrów poniżej
wejścia) przewodnik pokazał zalany wodą korytarz opowiadając jak on sam
wraz z grupą nurków-speleologów penetrował kilkakrotnie dalsze
korytarze. Ponoć jaskinie ciągną się dalej jeszcze przez dobrych
kilkaset metrów i jest tam pięknie, ale ze zrozumiałych powodów nie dane
nam było tego zobaczyć.
Niektóre
źródła wspominają, że grupa angielskich żołnierzy ścigająca
irlandzkich „rebeliantów” weszła do jaskini i nigdy z niej nie wyszła.
Dunmore Cave słynie z najokazalszych w Irlandii kształtów uformowanych z
kalcytu. Być może Anglicy zatracili się na kontemplacji kamiennych
nawisów… W jaskini Dunmore dostępne są ulotki po polsku. Zafoliowane.
2.
Aillwee Cave w hrabstwie Burren odkrył w 1940 roku farmer Jacko McGann.
Zaprowadził go tu jego pies ścigający królika. Pan McGann nikomu nie
powiedział o swoim znalezisku aż do 1973 roku. Nie wiadomo również z kim
i po co chodził do swojej pustelni w Burren przez te 33 lat ani
dlaczego nie jest ona teraz nazywana tylko jego imieniem. Za to ulotki
sławiące Aillwee Cave jako największą atrakcję płaskowyżu Burren leżą
niemal w każdym pensjonacie B&B promieniu trzech hrabstw.
Bardziej
znana nazwa jaskini - Aillwee - wywodzi się od słów „żółty klif” albo
od słowa „niedźwiedź”, w zależności z jakiego języka tłumaczyć. Szczątki
niedźwiedzia to jeden z pierwszych przystanków w wędrówce po jaskini.
Już dwa lata po ujawnieniu jaskini rozpoczęły się prace umożliwiające
udostępnienie jej dla zwiedzających (Już dwa lata po ujawnieniu jaskini
zaczęto montować oświetlenie, żeby na tym zarabiać). Korytarz prowadzący
w głąb wzgórza na Burren ma ponad kilometr długości. W 1/3 odległości
przewodnik dziękuje za wspólnie spędzoną wycieczkę i pokazuje drogę
wyjściową – 250 metrowy idealnie prosty chodnik wykuty w skale
specjalnie po to, żeby nie wracać tą samą trasą. Tam idzie już kolejna
wycieczka.
Po
wyjściu z jaskini można się zrelaksować w pobliskim Burren Bird of Prey
Centre (dodatkowy bilet), czyli w ptasiej świątyni. Nietoperze jako
ssaki zostają w jaskini a tu podziwiać możemy jastrzębie, sowy, orły,
sępy i sokoły. Po oglądaniu w głębi góry elektrycznie podświetlanych
ciemności widok ptaków na bezchmurnym niebie może być kojący.
3.
Marble Arch Caves w hrabstwie Fermanagh leży na terytorium Wielkiej
Brytanii. Uwzględniając kalendarz z ostatnich 350 milionów lat można
jednak uznać, że jest to stara irlandzka dziura w ziemi. Odkryta została
w 1895 roku przez pioniera speleologii na świecie - Édouarda-Alfred
Martela. 90 lat później oficjalnie ją otwarto, a w 2008 roku stała się
wraz z pobliskimi górskimi obszarami pierwszym międzynarodowym
Geoparkiem na świecie. Wycieczka z przewodnikiem trwa 75 minut.
Oglądanie
stalaktytów i stalagmitów oraz podziemnych wodospadów, które znalazły
się na liście UNESCO nie różni się od podziwiania podobnych podziemnych
nacieków sprzed 350 milionów lat, które widziałem w poprzednich
jaskiniach. Jednak główną atrakcją jaskini Marble Arch jest podróż
łodzią po podziemnej rzece.
Nie mogę się rozdwoić więc wykorzystuję tu fotkę ze strony Marble Arch.
Łódka na podziemnej rzece Claddagh River
w Jaskini Marmurowego Łuku ma napęd elektryczny, jak wszystko tu pod
ziemią. Ale ja zamykam oczy i wyobrażam sobie, jak Édouard-Alfred Martel
i jemu podobni 100 lat temu ze świecami i flarami z magnezji odkrywali
te zakątki Irlandii. Nie wiedzieli jaki zwierz z zębami wyskoczy na nich
z ciemności i dokąd ta dziura w ziemi prowadzi. Nie zdawali też sobie
sprawy, że kolejny gość za ileś tam lat wyjdzie z takiej jaskini i powie
„nic takiego”.
Jeżeli
ktoś marudzi, bo na głowę ciągle mu pada irlandzki deszcz, to zapraszam
do jaskiń. Tam dowiecie się od przewodnika, że po trzech dniach
przebywania w całkowitym mroku można pod powiekami zobaczyć wszystkie
swoje poprzednie wcielenia a po miesiącu ciemności, picia wody ze skał i
gryzienia kości nietoperzy i niedźwiedzi można zwariować. Wtedy może
docenicie, że żyjecie na powierzchni ziemi i możecie zrobić wszystko co
chcecie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz