![](http://4.bp.blogspot.com/-3DJ7iaUYIxM/Uryh-rmeuCI/AAAAAAAAobc/O8v8_GWlCDQ/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.09.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglv-TvqwgrP6zgr7Q0iQEaMvum4mI12jzxH4SH65XPQ_m62Uds9YIAP2j679It2qJ8I1bYzGp7uoFlR-gVoLIk_VWBiVYAGOUueGG3eDgBG-uHnLhEIUIFKP5jTSec5q3_8HngC7uTvgdD/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.01.jpg)
To jeden z tych dni, kiedy w samo południe cień człowieka jest dłuższy od samego człowieka. Choinki przydrożne ozdobione bombkami to tutaj w Wicklow częsty widok. Taka jakaś świąteczna atmosfera się robi w tych surowych pejzażach, nieprawdaż?
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBaRCQiT7yHsTxGs9cttRu3iZPvoNLaVvpMq-0kCWPvlLPOdQ4E6jea-hkD16QYeDMQl7RYsSKjmNeJ_LuqQdjDP0Mj9oNMQb6nKxxTa3dTLMneptysbl7liR_NpOC6_WwjWtZI6iXcG-D/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.03.jpg)
![](http://3.bp.blogspot.com/-VrCVJ-DEgZ8/Uryh8lReYuI/AAAAAAAAoa0/D_guqQv-jgI/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.04.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCNq1aEmP_G0iyVaYzyDlvh_n0QCe_4C8LoFZ8B52eBjd6gJbJM94GOCZ0jffnyyl_uMOG9c-uAUYoPGZXDheHbi92nrlewVGskuu_vk919OjFshl_tpU3GxhSH4mh1qcEfrkJIJGIIWa1/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.02.jpg)
Zdobycie pagórka, z którego można robić zdjęcia na fejbuczka to pół godzinki. Poszliśmy jednak dalej, bo w pobliżu była druga co do wielkości góra Wicklow (849 metrów). Pogoda sprzyjała, chmury czekały za horyzontem, wiatr ustał na kilka godzin. Lód pomagał iść po zazwyczaj mokrych wrzosowiskach, torfowiskach i bagnach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-X6tcMmsPLEkll2Ddfb-6ekLbCvUhOX9Gi00D5w-ERgn5znCWM3Uj_4Mu3hnKWbfDGrEnJaJ6RzbMvbPaErcra-eTI5jHXxKYPfQX65Bld29LZs52f3vQ01LRoRz_0QxgFyM-3y-ty0lq/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.07.jpg)
![](http://3.bp.blogspot.com/-Kzfm5jz-k28/UryiAvNaKgI/AAAAAAAAob4/IsOsh2imops/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.08.jpg)
Na samym szczycie zrobiło się całkiem zimowo, wiatr, mróz a nawet zamarznięty wiatr zamknięty na źdźbłach traw i kamieniach. Powrót okraszony był niepewnością, czy zdążymy zejść przed zmrokiem, bo teren tu niepewny a samochodu nie widać. Drogi Old Military Road już od dawna nie było widać.
![](http://3.bp.blogspot.com/-M2WYpYgtveA/Uryh8z0OcZI/AAAAAAAAoa8/FYvK-5E9XcA/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.05.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBJ7L9q4Gn_-Gyv30C-R4oLrr73UIO4hYUStRBDHnH7qmIUEtu84FLTqOoN328jE3nbsUTszk9J6_1WJLPQZg5CVKzpFSdYqh9V1ib16MXs-Gk0-qg3euoeg6yNAdsRhH0rQvXjtfMoCmP/s1600/Mullaghcleevaun.East.Wicklow.10.jpg)
Bilans spaceru - góra zdobyta, nowe buty do trekingu sprawdzone również na bagnie (od góry jednak się nalewa), 4 godziny i ponad 2000 spalonych kalorii (jak rzecze moje Endomondo). Psy spały jak zabite. Padać i wiać zaczęło dopiero kilka godzin później i wciąż wieje.
Piotrze, piekne zdjecia i piekny spacer :), moze nastepnym razem nas zabierzesz? :) A te 2000 kalorii w 4 godziny, to wliczajac takze pieski? ;)
OdpowiedzUsuńBez piesków, z dwiema kanapkami. Zainstaluj sobie Endomondo to może następnym razem z nami się zabierzesz :)
OdpowiedzUsuńWybralabym sie i bez tego Edmunda ;)
UsuńDobry Edmund nie jest zły :)
UsuńNie żebym się chwalił, ale ja też zdobyłem górę. Jedzenia. I jeszcze morze wina, w przeważającej części Côtes du Rhône. Odbyłem kilka męczących spacerów pomiędzy stołem i kanapą. Dodatkowo na kanapie dokonywałem poważnego wysiłku za pomocą obu kciuków,które przyciskały klawisz next page w Kindlu. Wydatek energetyczny natychmiast uzupełniałem.
OdpowiedzUsuńNa nieszczęście jakaś kobiecina zadzwoniła, że leci do Polski a autobus linii łączącej jej wieś oraz wszyscy inni jej znajomi się na nią wypięli i jestem tak zwaną ostatnią deską ratunku, więc niechcący musiałem jednak ruszyć dupsko na świeże (?) powietrze. Dramat normalnie był.
No, po winie to dramat. W razie jakby Garda pytała to trzeba mówić, że tak od urodzenia z gęby jedzie :)
UsuńW Irlandii próg 0.0/ promila nie obowiązuje. I jak nie pomóc kobiecie w potrzebie?!
UsuńPomóc, pomóc :)
Usuńi
OdpowiedzUsuńMamy już zwycięzców naszego konkursu fotograficznego!
Miejsce 1: Piotr Sobociński z Celbridge
Gratuluję!
ec
Dzięki ale ja już to ogłosiłem tydzień temu :)
UsuńAnonimy długo idą, tak z tydzień właśnie :D
Usuń...mam i kije, i buty, i Endomondo...to mogę iść? ;-)
OdpowiedzUsuńJasne. Napisz mailem swojego endomonda :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZgodnie z zasadami nie można podawać odpowiedzi przed wyznaczonym przeze mnioe terminem.
Usuń