W środku lutego zrobiłem kilka zdjęć ukazujących
fragmenty Zielonej Wyspy. Mam nadzieję, że tym, którzy tu nie byli
wyjaśnią one, dlaczego Irlandia jest tak nazywana, mimo, że bardzo mało
tu lasów.
Przeciętny irlandzki zimowy lasek w lutym nie różni się za bardzo od polskiego lasku, tyle, że nie ma w nim śniegu.
Ale wystarczy z niego się wydostać pokonując drut kolczasty, żeby zobaczyć zielone pastwiska.
Na drzewach pojawiają sie pąki.
Przeciętny irlandzki zimowy lasek w lutym nie różni się za bardzo od polskiego lasku, tyle, że nie ma w nim śniegu.
Ale wystarczy z niego się wydostać pokonując drut kolczasty, żeby zobaczyć zielone pastwiska.
Na drzewach pojawiają sie pąki.
Zawsze zielone iglaste drzewa, które są w ogrodach, przy ulicach, na cmentarzach. I zawsze zielona trawa.
Bluszcz otaczający drzewa i kamienne murki. Mchy i porosty obecne na kamieniach i zwalonych drzewach.
Nie mógłbym zapomnieć o palmach. Naprawdę tu są przed wieloma domami.
Kolor zielony jest tu wszechobecny. I wszystkie odcienie zieleni możecie tu spotkać o każdej porze roku. Wiem, co mówię, bo wiosnę, lato, jesień i zimę już tu spędziłem. I dlatego zielony kolor z TEGO bloga nie zniknie.
Tu więcej zielonych zdjęć zrobionych wczoraj.
Aha, tych zdjęć nie robiłem już telefonem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz