W 1913 roku Dublin był zamieszkały głównie przez biedotę, która ściągnęła tu uciekając przed głodem i szukając lepszych domów niż ich wiejskie lepianki. Zamożniejsze rodziny z kolei wynosiły się z centrum Dublina na przedmieścia, do większych rezydencji. W ten sposób georgiańskie kamienice zbudowane dla bogatych kupców i przedsiębiorców stawały się domem dla wielodzietnych ubogich rodzin. Nieumeblowane pokoje, legowiska na podłodze, kran z bieżącą wodą i toaleta na podwórzu - tak się wtedy mieszkało. Dublin na początku XX wieku był wielkim slumsem.
Przeważająca większość rodzin mieszkała w jednym pokoju bez łóżek czy stołu. W kącie stało wiadro, na kominku słoiki używane jako kubki, a w skrzynce po pomarańczach spało kolejne niemowlę. Bywało, że w takich warunkach w jednej kamienicy mieszkało 50 osób. Właściciel kamienicy nie dbał o żadne wygody ani zapewnienie minimum higieny.
Gromady bosych dzieci spędzały swoje dzieciństwo na ulicach, aby w wieku 14 lat znaleźć pierwszą pracę jako uliczni sprzedawcy gazet albo zapałek. Głową rodziny zazwyczaj była kobieta zarabiająca jako sprzątaczka, praczka lub uliczna handlarka. Zarobione pieniądze przeznaczane były na jedzenie i czynsz. Nie zawsze starczało na opał i inne potrzeby. I tak przez całe życie.
Małe Muzeum Dublina mieści się w takiej właśnie kamienicy. Chodząc po skrzypiących deskach po pustym pokoju wypełnionym tylko fotografiami próbuję sobie wyobrazić ten śmierdzący i rozwrzeszczany tłum sprzed 100 lat zamieszkujący trzy piętra wszystkich budynków w pobliżu. Niełatwo.
W kolejnych pokojach obejrzeć można kolekcje starych reklam i fotografii dzięki czemu Dublin sprzed 100 lat nie pozostawia aż takiego przygnębiającego wrażenia.
Uwielbiam takie stare zdjęcia. Na pewno wkrótce odwiedzę te muzeum. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za informację - latem obejrzę :-)
OdpowiedzUsuńA wiesz coś może o wycieczce z przewodnikiem? Czy warto? Bo my się od jakiegoś czasu tam wybieramy i zastanawiamy się, którą opcję wybrać.
OdpowiedzUsuńPracownik muzeum może oprowadzić nawet małą grupę, w sezonie co godzinę a teraz pewnie na życzenie.
Usuńbardzo ciekawy wpis, jak to dobrze sobie czasem coś uświadomić..a to tak niedawno, zaledwie 100 lat temu...
OdpowiedzUsuńi jak niewiele sie zmienilo....zwlaszcza ten tłum...
OdpowiedzUsuńNie pamiętam czy akcja filmu Prochy Angeli odbywa się w Dublinie, ale ogólnie filmy z czasów gdy Irlandii daleko było do świetności robią przygnębiające wrażenie. Ujrzywszy choć raz dzisiejszy Dublin ciężko sobie to wyobrazić. Pozdra
OdpowiedzUsuńwiam po krakowsku.
Prochy to chyba w Limerick. Moim zdaniem Limerick dalej wygląda jak 100 lat temu.
Usuń