Do końca drogi zostało około 6 km. Asfalt się kręcił i zwężał coraz bardziej. Półwysep Beara powoli się kończył, a chmura właśnie się zaczynała.
Na końcu chmury wyszło słońce, a na środku drogi nagle pojawił się paw.
Paw kazał się nam zatrzymać, obejrzał bacznie nasze twarze, spytał o cel wycieczki i łaskawie zezwolił na przejazd. Na odchodne rzucił, że słońce będzie jeszcze przez jakieś 2 godziny, a potem zrobi się przeraźliwie zimno.
Paw pozwolił sobie zrobić kilka zdjęć i pojechaliśmy dalej. Dwie godziny później zrobiło się przeraźliwie zimno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O CZYM JEST TEN BLOG
historia
(180)
ciekawostki
(148)
Pendragon Tours
(103)
chrześcijaństwo
(102)
podróże
(90)
średniowiecze
(80)
morze
(76)
ruiny
(64)
Dublin
(63)
zwyczaje
(63)
pogaństwo
(53)
klasztory
(50)
góry
(45)
zagadki
(45)
klify
(43)
opactwa
(43)
zamki
(43)
neolit
(39)
megality
(37)
Celtowie
(31)
Aran
(29)
Dingle
(29)
grobowce
(29)
okrągłe wieże
(29)
Irlandia Północna
(28)
legendy
(28)
celtycki krzyż
(26)
św. Patryk
(26)
film irlandzki
(25)
muzyka
(24)
dolmeny
(23)
puby
(19)
książki
(18)
obrzędy
(15)
religia
(15)
Wikingowie
(14)
connemara
(14)
kamienne forty
(13)
newgrange
(13)
menhiry
(12)
galway
(11)
boyne
(10)
konflikt
(10)
zima
(8)
bitwy
(7)
ogham
(7)
wielki głód
(7)
święta
(7)
kamienne kręgi
(6)
loughcrew
(6)
manuskrypty
(5)
wywiady
(5)
opowieści z krypty
(4)
Clootie
(3)
Fourknocks
(3)
Samhain
(3)
Trim
(3)
pierścień claddagh
(3)
Sheela-na-Gig
(2)
leprechaun
(2)
murale
(2)
św. Walenty
(1)
:-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to tylko paw a nie stado krów czy baranów.
OdpowiedzUsuń