Ale tym, co najbardziej różni bibliotekę Marsha od innych, w których byłem to ZAPACH. Już od wejścia czuć te trzysta lat, przez które cenne księgi stoją na wysokich etażerkach z ciemnego dębu. Uginające się półki sięgające wysokiego sufitu, ciemne skórzane grzbiety grubych tomów, papier o kolorze spotykanym tylko w antykwariatach, stare drabiny przy każdym regale. Trzy długie sale. I ta woń...
Już w momencie powstania Biblioteka Marsha stanowiła bardzo wartościowy zbiór, była to pierwsza publiczna biblioteka w Irlandii. Wiele ksiąg było przymocowanych do półek na stałe łańcuchami. Na samym końcu korytarzy znajdują się trzy eleganckie alkowy zamykane kratą. Tam czytelnicy mogli w odosobnieniu czytać najcenniejsze okazy.
Już w momencie powstania Biblioteka Marsha stanowiła bardzo wartościowy zbiór, była to pierwsza publiczna biblioteka w Irlandii. Wiele ksiąg było przymocowanych do półek na stałe łańcuchami. Na samym końcu korytarzy znajdują się trzy eleganckie alkowy zamykane kratą. Tam czytelnicy mogli w odosobnieniu czytać najcenniejsze okazy.
W bibliotece obowiązuje zakaz fotografowania, dlatego nie pokażę na zdjęciach Heweliusza i Newtona, ani książek wydanych przez pierwszych irlandzkich drukarzy, ani XVII wiecznych podręczników medycyny i astronomii, ani starych mszałów, brewiarzy i przekładów Pisma Świętego. Zachęcam natomiast do osobistego pofatygowania się do Marsh Library.
Heweliusz był związany z Gdańskiem, więc nie dziwi, że została wydana w Gdańsku:)
OdpowiedzUsuń