Ilekroć
jestem w Polsce w sklepie to słyszę przy kasie sakramentalne pytanie:
„Ma pan 12 groszy?”. Mam, ale gdzieś. Jestem klientem i przyszedłem
kupić. Moim przywilejem jako klienta jest kupowanie. Obowiązkiem
sklepu jest wydawanie reszty. W interesie sklepu leży to, co mi się
reszty należy. To nie ja mam szukać groszy po kieszeniach.
Nie
stawiam się jednak, szukam groszy, a jak nie mam wymaganej ich ilości
to słyszę drugie sakramentalne pytanie: „A może być bez grosika?”.
Może być. Jak nie jak tak.
Tego
zjawiska w Irlandii nie ma. Klient jest tu traktowany jak… Klient.
Klient – nasz pan. Każdy sklep ma zawsze centów na metry. Skoro ceny są
wymyślane typu 1,99 to ten jeden do wydania musi zawsze być w kasie. Od
dwóch lat nie spotkałem się z powyższymi pytaniami w irlandzkich
sklepach.
W
mniejszych sklepach właściciel dba o to, żeby raz na jakiś czas pójść
do banku i wymienić 10 euro na 1000 miedziaków. Wartość ta sama, ale
zachowujemy standard obsługi klienta i wstydu nie ma przy wydawaniu
reszty. I jeszcze to: “8,59 when you’re ready”, czyli Kliencie, jak już
spakujesz zakupy do swojej torby, to odlicz 8,59, ja tu pokornie czekam i
jeszcze na koniec życzę Ci miłego dnia”.
W
marketach zwykłych i tych super stoją specjalne liczące maszyny – Coin
Express albo podobne. Ich rolą jest zamiana kilogramów miedziaków na
paragon informujący ile to jest w euro. Potem tym paragonem można sobie
pomóc przy płaceniu rachunku – 10 albo 20 euro mniej wychodzi z
portfela. A dzięki tym maszynom w sklepowych kasach miedziaków nie
zabraknie nigdy.
Każdy
chyba człowiek w Irlandii ma w domu jakiś słoik, albo puszkę, do
którego wrzuca swoje miedziaki. Nic nie można za nie kupić, niczego sobą
nie reprezentują, zapełniają portfel i są ciężkie. Nikt w żadnym
sklepie o nie się nie upomina, wydają natomiast zawsze resztę. Nie ma
powodu,żeby te centy przy sobie nosić, od tego jest słoik, świnka,
puszka. Jak moje dzieci przyjeżdżają, to od razu idziemy wydać, to co
nazbierałem w swojej puszce.
a ja wrzucam do kasy samoobsługowej w Tesco lub popakowane w woreczki zanoszę do banku :)
OdpowiedzUsuń