Co
jakiś czas pokazuję na tym blogu irlandzkie dolmeny. Skoro postawiono je
kilka tysięcy lat temu, to teraz warto chociaż wiedzieć jak taki dolmen
w ogóle wygląda. Dziś dolmeny, które można znaleźć w granicach miasta
stołecznego Dublin, do których można dojechać miejskim autobusem albo
tramwajem LUAS. Miasto Dublin założyli Wikingowie około 841 roku w
miejscu, gdzie tysiące lat temu inni ludzie mieli swoje miasta i wioski.
I swoje kamienne dolmeny.
O
pierwszym z nich dowiedziałem się od Jarka (Jarek - dzięki!). Dolmen
Ballybrack stoi na zwykłym osiedlu, na samym środku trawnika. Widać go
nawet z przejeżdżającego obok autobusu. Jest to najbardziej niesamowita i
absurdalna lokalizacja dolmenu z jaką miałem do czynienia.
Jak
każdy porządny dolmen liczy przynajmniej 4500 lat. Jest nieduży, ma
około 2 metrów wysokości. Poziomy kamień wsparty na granitowym trójnogu
waży najwyżej 5 ton. Przez te 4,5 tysiącleci wokół tego megalitu nie
działo się pewnie zbyt wiele. Ślady graffiti, potłuczonych butelek i
ognisk palonych pod dolmenem świadczą o tym, że teraz po zachodzie
dzieje się tu na Cromlech Fields dość sporo.
Drugi
dzisiejszy megalit znalazłem już w typowych irlandzkich
okolicznościach. Dolmen Brennastown stoi w krzaczkach za rzeczką,
pomiędzy laskiem a łączką. Prowadzi do niego ścieżka biegnąca częściowo
przez prywatny teren więc pytać trzeba o pozwolenie właściciela białej
bramy na szóstym zakręcie od świateł. Ostatnio był na RTE 1 reportaż o
tym dolmenie więc można natknąć się na szkolną wycieczkę. Ścieżka od
białej bramy jest już nieźle wydeptana.
Ten
dolmen jest już przyzwoitym granitowym gigantem, dobrze schowanym przed
miejscowymi i zagranicznymi wandalami. Można wprawdzie dojechać w jego
pobliże tramwajem, ale bez dobrych butów tą drogą nie radzę się
zapuszczać. Poza tym część tej trasy trzeba pokonać po torach Luasa a to
może już być niebezpieczne a nawet karalne. Może nawet bardziej karalne
niż niebezpieczne, ale po co ryzykować.
Trzecia
droga jest najkrótsza ale też najbardziej stroma. To zjazd na tyłku
pomiędzy posesjami Druid Glen i Dolmen House. Samo nazewnictwo tych
domów jest obiecujące, a jeszcze pozostaje stromy i śliski powrót. Alternatywą może być albo biała brama na szóstym zakręcie albo tory LUASa, co kto lubi. Ja lubię to, co trudniej zdobyć.
Przeczytaj również: sezon na dolmeny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz