Ciemne piwo zdobyło popularność w końcu XVII wieku w Londynie. Trunek był dość tani i popularny zwłaszcza wśród portowych robotników, którzy przenosili towar ze statków na nabrzeże. Między rozładowywaniem kolejnych statków był czas na piwo, które nazwano porter - od jego głównych konsumentów (ang. porter - tragarz).
Artur Guinness doprowadził technikę warzenia portera do perfekcji i od 1759 roku piwo z jego podpisem zdążyło już zdobyć cały świat. Jednak w The Porterhouse Guinness jest zakazany. Pub leży na skraju Temple Bar.
W pubie The Porterhouse zamiast Guinnessa sprzedają ich własnego portera, który warzony jest również zgodnie z sekretną recepturą. Przyznaję, że ich firmowy Oyster Stout jest równie dobry jak Guinness.
Zdjęcia robiłem któregoś dnia rano, kiedy górne piętra były w ogóle zamknięte. Kilka tygodni temu mieliśmy tu pierwsze wielkie spotkanie miejscowych blogerów, było ciasno, głośno i kolorowo. Miejscowy porter lał się strumieniami.
Pub wygląda jakby zbudowany był z samego drewna i butelek z piwem. Wszystkie ściany to podświetlane gabloty z browarami z całego świata. To odpowiedź na Guinnessa, który jest na całym świecie. "Nasz porter jest tylko tu. Piwa z całego świata też tu są".
Pub ma kilka poziomów, ale nie mam pojęcia ile dokładnie. Zresztą to nieistotne. Piwo jest wszędzie. Craic też jest. Gorzej jest z obsługą - barmani i kelnerzy nie mają ani klasy, ani pamięci, ani poczucia humoru. Porter Oyster Stout musi obronić się sam.
Miałem wątpliwości co do tych butelek w gablotach, więc zasięgnąłem w tej sprawie języka. Otóż wszystkie butelki są PEŁNE i wszystkie zostały przywiezione tylko w jednym celu - aby tu stały za szybą i bezradnie patrzyły jak ludzie z całego świata przyjeżdżający do Dublina szukają w gablotach swoich ulubionych piw, ale muszą zadowolić się lokalnym porterem. A jak wspomniałem - jest to naprawdę dobry porter.
Smaka robisz na Guinessa. Swoją drogą, niezbyt jestem obyta w alkoholach-czym się różni porter od piwa?
OdpowiedzUsuńPorter to tez piwo, tylko troszeczke inaczej fermentowane - w nieco wyższej temperaturze i z ciemnego słodu.
UsuńW skrócie porter to ciemne piwo a jasne piwo to piwo :)
UsuńDzięki za wyjaśnienie. Pytam, bo zdarzyło mi się słyszeć, że Guiness to nie piwo, a porter właśnie.
UsuńPozdrawiam wszystkich miejscowych blogerów. Musiało ich być wielu skoro piszesz, że było ciasno :)))
OdpowiedzUsuńMogę potwierdzić 99,9% procent tego, co napisał Piotr. Ten 0,1 procenta dlatego, że mi najbardziej zasmakował ich Plain Porter a posmakowałem z chyba 9 ich wyrobów 3 ale Plain Portera 2 razy :).
OdpowiedzUsuńPub fajny, ale zdecydowanie powinni zatrudnić akustyka!
@Ewa: Przemek wyliczył wszystkich w swoim podcaście.
Do tego pubu zabrali nas znajomi, gdy ich odwiedziliśmy w Dublinie. W Galway chyba wszędzie serwują Guinnessa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKlimatyczne miejsce, lubię właśnie takie wnętrza, trochę przyciemnione, z zakamarkami, ze starym drewnem i taką swego rodzaju knajpianą duszą. Tysiące butelek również dają radę :) A co do innych niż Guinness stoutów, to ponoć w Corku i okolicach mają własne ciemne piwo i wolą właśnie je aniżeli Guinnessa - prawda to?
OdpowiedzUsuńPojęcia nie mam :)
Usuńo tak, prawda to - Beamish się zwie. Corkowicze je uważają za króla ciemnych piw a Guinnessa za marną podróbę.
UsuńJeśli Piotr pozwoli - ostatnie zdjęcie przedstawia browar Murphy's produkujący właśnie Beamish http://mikasia.wordpress.com/2009/10/27/guiness-jazz-festival-w-cork-23-24102009/
i jeszcze jeden link http://www.beamish.ie/index.php
A... Beamish bardzo dobre piwo.
UsuńMiejsce rewelacja, chętnie bym posiedziała, ale mają tam czekoladę na gorąco albo choć kwas chlebowy?
OdpowiedzUsuńChyba żartujesz. Nawet herbaty w dzbanku nie podają.
Usuń