(fragment z filmu "Michael Collins")
Michael Collins jest mózgiem tej wojny. Jego życie i śmierć są obrazem epoki triumfu, terroru i tragedii. Musicie pamiętać go, takim jakim był. Jeździł po ulicach Dublina w swoim garniturze, a nagroda za jego głowę wynosiła 10 000 funtów.
- Dlaczego się chować, Joe! krzyczał... kiedy tego właśnie oczekują!
(fragment z filmu "Michael Collins")
Sam zawsze robił rzeczy nieoczekiwane. Mimo wszystko wypędził stąd Anglików, a tego nikt się nie spodziewał. Są ludzie, którzy umieją sprostać czasom, w których żyją. Życie bez nich wydaje się niemożliwe. Ale on nie żyje. I życie jest możliwe. To on je uczynił możliwym.
- Ognia!
(fragment z filmu "Michael Collins")
Powstanie Wielkanocne w 1916 roku przywróciło wolność Irlandii. Rozpoczęli je poeci, rewolucjoniści, wizjonerzy, ludzie, którzy wierzyli w lepszą przyszłość i w zwycięstwo. Irlandia od ponad 700 lat była pod butem Anglików. Irlandczycy byli spychani na zachód, gdzie są same kamienie, gdzie jest ciężej żyć, musieli płacić podatki za okna w domach i za kominy, więc mieszkali w domach z torfu tylko z drzwiami, nie mogli modlić się w swoich kościołach. Z biegiem czasu nawet zapomnieli ojczystego języka.
W Poniedziałek Wielkanocny na schodach Poczty Głównej - GPO - stanął poeta Patrick Pearse i odczytał manifest oznajmaiący, że od tej pory Irlandia jest niepodległa. Chwilę potem przybyli angielscy żołnierze i rozpoczęli ostrzał poczty. Oblężenie trwało 6 dni. Dublin nie pomógł w odzyskaniu swojej wolności, powstańców okrzyknięto winnymi. Centrum miasta zniszczono, a powstańców zamknięto w więzieniu. Przywódcy powstania zostali rozstrzelani. James Connolly był ranny w kolano więc przed egzekucją został przywiązany do krzesła a potem zastrzelony.
Dopiero po jakimś czasie do Irlandczyków dotarło, że ci ludzie oddali życie za coś, o czym oni sami śnili. Wolność od Anglii. Naród się obudził, przypomniał sobie o swoich korzeniach, powstała Irlandzka Armia Republikańska (IRA), która zaczęła w partyzanckiej walce zwalczać angielskich najeźdźców. Michael Collins był mózgiem tej wojny.
Siedzę w pubie zachodnim Cork, w rodzinnych okolicach Collinsa. Przyjechał tu po latach w czasie dwuletniej wojny domowej, aby się dogadać z drugą stroną. Wierzył w to, że w jego rodzinnych stronach nic mu nie grozi. Mylił się, tu w pobliżu wioski Béal na mBláth zastawiono na niego pułapkę. Został zastrzelony przez ludzi, których sam wyszkolił. Piję kawę i patrzę na ściany pubu, gdzie wiszą jego zdjęcia i fragmenty listów do ukochanej. On pisał, że kocha a ona wybierała suknię ślubną i czekała na jego powrót. Jeden celny strzał i po wszystkim.
Jakiś czas po tych wydarzeniach Irlandia odzyskała niepodległość, chociaż wybuchy bomb słychać czasem do dzisiaj. A Michael Collins jest bohaterem narodowym. Jego ukochana wyszła później za mąż. Obecnie groby obojga znajdują się niedaleko siebie, na cmentarzu w Glasnevin, Dublin.
Historia Irlandii jest mi co raz bliższa.
OdpowiedzUsuńW ostatnim poście "Pojmanie Chrystusa Caravaggia..." wspominam także dwóch irlandzkich bohaterów z powstania wielkanocnego Toma Clarke'a i Michaela Collinsa, oraz pewnego Anglika Percivala Lea-Wilsona i jego żonę irlandzką lekarkę Marie Lea-Wilson....
Jednym z moich ulubionych filmów jest "Wiatr buszujący w jęczmieniu" z 2006 roku. Polecam także.
I życzę radosnego świętowania :)))))))****