Święte źródełka zdają się być naturalną częścią krajobrazu Irlandii. Co w nich świętego? Najbardziej to, że dostarczają czystej wody. Dlatego to w pobliżu źródeł wody powstawały ponad 1500 lat temu pierwsze monastery i klasztory kościoła iroszkockiego. W wielu przypadkach nie ma już nawet ruin po tych wczesnochrześcijańskich obiektach, ale wciąż są cudowne źródełka. Noszą czasem imię po którymś z irlandzkich świętych. Czasem też związana z nimi jest jakaś legenda lub wiara w cudowne ozdrowienia.
Źródełka tego typu widziałem w bardzo wielu różnych miejscach - na równinach, na wzgórzach, pośród bagien, w lasach i na mniejszych wyspach. Najczęściej obudowane kamieniami, czasem z jakimś kubkiem przyczepionym na łańcuchu. Od najdawniejszych czasów ludzie chodzili do źródeł po prostu po czystą wodę do picia, teraz chodzą w nadziei na cud. Jedno z takich źródeł - Tobar Éinne miałem okazję odwiedzić na zachodnim końcu wyspy Inisheer.
Miejscowi twierdzą, że źródełko nigdy nie wysycha i przybywają tu w nadziei na zobaczenie nieuchwytnego węgorza. Misja polega na tym, aby przez trzy niedziele z rzędu wykonywać tu pewną ceremonię - z siedmioma małymi kamieniami w ręku należy siedem razy okrążyć źródełko za każdym razem upuszczając po jednym kamyku. Do tego należy cały czas odmawiać różaniec. Jeżeli w tym czasie uda się zobaczyć węgorza, to zapewni on leczącą moc naszemu językowi - dosłownie będzie można "wylizać" nim każdą ranę. Jeżeli węgorz się nie pojawi, to można przynajmniej boso przejść przez środek wody zapewniając sobie zdrowe stopy.
Widoczny po prawej stronie kamień z wgłębieniem to bullaun stone - inna ciekawostka z pogranicza pogaństwa i chrześcijaństwa. Ręcznie wyżłobiony kamień miał za zadanie zbierać cudowną deszczówkę wykorzystywaną później do leczenia.
Jakkolwiek dziwnie by brzmiała instrukcje korzystania ze świętych źródełek, to wciąż są ludzie wierzący w nadprzyrodzoną moc uzdrawiania wodą. Koło świętych źródełek znaleźć można święte drzewa obwieszone kolorowymi skrawkami materiału. To element obrzędu leczenia - szmatką zmoczoną w źródełku należało przemyć chorą część ciała a potem powiesić ją na najbliższym drzewie. Opisałem to tutaj.
Do źródełka Tobar Éinne na końcu wyspy Inisheer prowadzi wąska ścieżka, samo źródełko jest ukryte pośród kilometrów takich samych murków i widać stąd tylko sąsiednią wyspę i miliony kamieni. A cud? Czyż nie jest nim samo pojawienie się słodkiej wody pośrodku tego pustkowia?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O CZYM JEST TEN BLOG
historia
(180)
ciekawostki
(148)
Pendragon Tours
(103)
chrześcijaństwo
(102)
podróże
(90)
średniowiecze
(80)
morze
(76)
ruiny
(64)
Dublin
(63)
zwyczaje
(63)
pogaństwo
(53)
klasztory
(50)
góry
(45)
zagadki
(45)
klify
(43)
opactwa
(43)
zamki
(43)
neolit
(39)
megality
(37)
Celtowie
(31)
Aran
(29)
Dingle
(29)
grobowce
(29)
okrągłe wieże
(29)
Irlandia Północna
(28)
legendy
(28)
celtycki krzyż
(26)
św. Patryk
(26)
film irlandzki
(25)
muzyka
(24)
dolmeny
(23)
puby
(19)
książki
(18)
obrzędy
(15)
religia
(15)
Wikingowie
(14)
connemara
(14)
kamienne forty
(13)
newgrange
(13)
menhiry
(12)
galway
(11)
boyne
(10)
konflikt
(10)
zima
(8)
bitwy
(7)
ogham
(7)
wielki głód
(7)
święta
(7)
kamienne kręgi
(6)
loughcrew
(6)
manuskrypty
(5)
wywiady
(5)
opowieści z krypty
(4)
Clootie
(3)
Fourknocks
(3)
Samhain
(3)
Trim
(3)
pierścień claddagh
(3)
Sheela-na-Gig
(2)
leprechaun
(2)
murale
(2)
św. Walenty
(1)
Widok tego źródełka przywodzi mi na myśl opisane przez Tolkiena we Władcy Pierścieni, krasnoludzkie jezioro Kheled-zaram... Według opisu patrząc w wodę tego jeziora można było zawsze zobaczyć nocne niebo upstrzone gwiazdami - i to nawet w środku dnia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ale co dalej? Lizać trzeba każdemu rany? No bo szkoda marnotrawić taką moc..
OdpowiedzUsuńSpróbowałbym na sobie najpierw :)
Usuń