Whiskey produkowano w Bushmills podobno już od XIII wieku. Kilkaset lat doświadczenia w zamienianiu trzech prostych składników w wysokoprocentowy alkohol doprowadziło wreszcie do przyznania królewskiej koncesji w 1608 roku i ta data widoczna jest na każdej butelce. Bushmills to wciąż działająca fabryka, którą można zwiedzać i po kolei przyglądać się etapom produkcji.
Nazwa whiskey wywodzi się od irlandzkiego uisge beatha, co oznacza wodę życia (z łac. aqua vitae). Zgodnie z irlandzkimi podaniami woda życia została wynaleziona w Irlandii przez św. Patryka jako lekarstwo wydłużające życie i łagodzące dolegliwości wszelakie. Tajemne receptury były przez wieki wykorzystywane przez iryjskich mnichów a potem przez irlandzkie i szkockie klany. Teraz te same receptury wykorzystują wielkie koncerny.
Zwiedzanie fabryki w Bushmills zaczyna się od małego słoiczka z jęczmieniem a kończy na małym łyku z dowolnej butelki. Chociaż wycieczka trwa 40 minut, to obejmuje okres 20 lat. Oznacza to, że gotową whiskey wlewają do butelek dorosłe dzieci pracowników, którzy wsypywali suchy jęczmień do kadzi 20 lat temu. Magazyn, w którym latami leżakują beczki ułożone aż pod strop robi wielkie wrażenie a jest to tylko jeden z 12 takich magazynów. Przez szklane pokrywy beczek zobaczyć można whiskey, która z wiekiem zmienia kolor i stopniowo ubywa. Przez 20 lat znika z każdej beczki połowa cennego trunku!
Zanim alkohol trafi do dębowych beczek następują procesy fermentacji - w olbrzymich zbiornikach jęczmień najpierw kiełkuje a potem fermentuje. Charakterystyczne olbrzymie kadzie z wydłużoną szyją służą do trzykrotnej destylacji - dzięki temu alkohol zagęszcza się aż do 85%. Procesu dogląda jeden pracownik, który obserwuje kolor destylatu - na tym etapie jest to zwykły przezroczysty spirytus. Kolor pojawia się dopiero po kilku latach leżakowania - im whiskey jest starsza tym ciemniejsza.
W sklepie przy destylarni można kupić specjalnego Bushmillsa, który ma 12 lat i nie jest on dostępny w żadnym innym miejscu na świecie. Dodatkowo na etykiecie pracownik może wydrukować dowolne nazwisko, taka pamiątka kosztuje 39 funtów.
Wewnątrz nie można robić zdjęć, co akurat w tym przypadku jest zrozumiałe. Za to koniec następuje degustacja wliczona w cenę biletu - trochę wody życia na dnie szklaneczki. Przyznam się, że po wizycie w Bushmills wprawdzie nie stałem się amatorem whiskey ale nabrałem szacunku do tego trunku i nie będę więcej mówił o "rudej wódzie na myszach" :)
Łoj. Piłem Bushmills z teściem jakiś czas temu. Efekty opłakane. Dla odważnych tutaj więcej szczegółów: http://xpil.eu/blog/2012/01/07/ralf/
OdpowiedzUsuńAczkolwiek kolega (koneser c2h5oh) twierdzi, że Bushmills jest faktycznie niezły. Najwyraźniej nie mnie to oceniać :)
Też znam kogoś, kto Bushmillsa docenia, a nawet dwóch takich. Dla mnie jednak zbyt wysoki procentaż.
UsuńBushmills niedaleko grobli giganta, zgadza się? Ja jakimś mega znawcą i amatorem tego brązowo-złocistego trunku nie jestem ale czasami wypić lubię. Akurat z Bushmillsem wielkich, żeby nie powiedzieć żadnych, bo chyba jeszcze nie piłem, doświadczeń nie mam, niemniej jednak zdarzało się zanurzyć wargi Jamesonie, Tullamore Dew bądź Jacku Danielsie. Wspominam te spotkania raczej miło, z reguły degustowałem dla przyjemności, szklaneczka, góra dwie i spokój.
OdpowiedzUsuńTak, ten sam Bushmills koło Grobli. Sami abstynenci :)
UsuńTego trunku akurat nie piłam. Nie lubisz whiskey Pendragonie?
OdpowiedzUsuńNie wypiłem jeszcze na tyle dużo, żeby polubić. Może na starość do wspomnień, kapci i kominka :)
UsuńJa też nie wypiłam dużo, ale lubię:)
OdpowiedzUsuń...hm,hm...nie ma nic lepszego po robocie;-)...dopiero póżniej można działać dalej;-) I tylko czasem jest dylemat...nalać drugą?
OdpowiedzUsuńNalać!
UsuńJa musze powiedziec bylam bardzo rozczarowana gdy przechodzac przez sale produkcyjna na tasmie przyuwazylam butelki Jamesona, podnioslam nawet glos na przewodnika z pytaniem: A to co? Jamesona produkuje sie w Bushmills? na co przewodnik spojrzal na mnie karcacym wzrokiem ale nie popuscilam, i kontynuowalam ja wiem co lubie i tam w dole to napewno nie butelki Bushmillsa ktore sa kwadratowe a okragle zielone butelki Jamesona przejezdzaly nam pod nosem, speszony pan przewodnik wytlumaczyl ze istotnie mam racje to Jameson, butelkuja go w Bushmillsie bo taniej ze wzgledow podatkowych, tak ja teraz produkuja Bushmillsa ze zboza z Midleton bo taniej niz przywozic je ze Szkocji czy Angli bo to teraz i tak jeden wlasciciel Diageo, zniesmaczona bylam bardzo musze powiedziec a po odwiedzinach Tullamore Dew to juz w ogole gdy dowiedzialam sie ze moge sprobowac tylko whiskey ale nie Irish Mist bo to kiedys Tullamre Dew produkowala ale odkad przejelo Diageo to juz kto inny to robi, mogliby by chociaz to przed turystami jakos ukrywac, wychodzi na to ze Midleton produkuje prawie wszystkie whisky irlandzkie obecnie, pozdrawiam wielbicielka whiskey Alexis
OdpowiedzUsuńJa widziałem jak w Bushmills butelkuje się Paddy, z którym mam bardzo niedobre skojarzenia, ale to tylko pokazuje że w tym biznesie nie ma sentymentów. Dużo bardziej zaskoczyło mnie to, że Bushmills dojrzewa z beczkach po burbonie, nie jestem pewien czy wszystkie odmiany czy tylko 10 letni. To znaczy, że smak Bushmillsa byłby zupełnie inny gdyby spirit wlewano do nowych beczek a tak już na dzieńdobry jest dosmaczany amerykańską gorzałą a to już na kilometr zalatuje kukurydzą.
UsuńA ja i tak lubię BLack Busha a o malt-ach 10yo i 16yo już nie wspomnę. Pzdr miłośników Irish whiskey...
OdpowiedzUsuń