wtorek, 26 sierpnia 2014

Cień chmury


niedziela, 17 sierpnia 2014

Na zamku Dromoland

Na zamek Dromoland pewnie bym nigdy nie trafił, gdyby nie moje wycieczki. Klienci chcieli tam spędzić noc, więc zarezerwowałem co trzeba i zajechałem służbową karocą przed główne wejście. Zamek Dromoland jest pięciogwiazdkowym hotelem zbudowanym w zamierzchłym średniowieczu. Walizki wniósł na górę prawdziwy lokaj w liberii.



W głównym hallu wiszą portrety przodków. Nie wgłębiałem się za bardzo w ich historię. Grunt, że mają oko na to co się dzieje w ich dawnej posiadłości.



W okolicy można pojeździć dorożką, pobawić się z sokołami, pospacerować, albo pograć w krykieta.







W księdze pamiątkowej Dromolandu widzę głównie wpisy z USA. Zamek wypromował się na niezłą atrakcję dla turystów z Ameryki, którym nie przeszkadza wcale to, że wizytując Irlandię mieszkają w wypasionym angielskim zamku.



Pokój w Dromoland Castle kosztuje 400 euro. W cenie jest również wieczorne spa, śniadanie, dorożka, sokoły i krykiet plus kilka innych aktywności.





Dostaję w recepcji rachunek za trzy pokoje, wiec k
orzystam z okazji aby pozwiedzać. Oglądam sobie długie korytarze i te ich drogie pokoje. Moi Amerykanie są bardzo HAPPY, bo u nich nie ma takich starych zamków. Nie daję się nabrać na te portrety i zbroje. Ale każdy ma w tym swój swój biznes.





Okolica jest bardzo przyjemna, mury rzeczywiście stare, historycznie prawidłowo ukształtowane i porośnięte roślinnością, pogoda sprzyja spacerom, więc nie ma co narzekać.





A nad ranem biorę szczotę, ogarniam skwer przed wejściem do Dromoland Castle i wracam do swojej roboty :)

O CZYM JEST TEN BLOG

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...