Policja
w Irlandii czyli Garda jest zagadką samą w sobie. Nikt tu dokładnie nie
wie na jakich zasadach się opiera ta organizacja ani jakich zasad
przestrzega, bo wielu z nas miało z nią jakiś kontakt i w ciągu dalszym
niektórzy są zdziwieni, że porządku można pilnować i tak.
Ludzie
przyzwyczajeni do ukrytej w zaroślach drogówki są zazwyczaj zszokowani,
kiedy irlandzki policjant pomaga wyszukać w bagażniku zapasową żarówkę,
bo lewy stop nie świeci. I nie ma mowy o jakimś mandacie za „niemanie światła”. I jeszcze życzy bezpiecznej drogi do domu.
Garda
Síochána na hÉireann czyli w wolnym tłumaczeniu – Strażnicy Pokoju w
Irlandii strzegą bezpieczeństwa i pokoju. Dodam - w kraju, gdzie też
było kilka wojen, a kilka bardzo niedawno. Jak co roku 17 marca pilnują
porządku na Paradzie w dniu św. Patryka.
Jechałem
kiedyś ze znajomym Irlandczykiem, była jakaś blokada, wszyscy
zwalniają, podjeżdżamy do policjanta, który kieruje ruchem, mój kierowca
pyta czy może jakoś pomóc. Gliniarza pyta, czy może mu jakoś pomóc.
Gliniarza pyta! Czy może pomóc! Rzeczywiście wtedy sytuacja wyglądała
groźnie, ktoś potrącił krowę, która się wymknęła z pastwiska i biedaczka
leżała na środku jezdni.
Przyzwyczaiłem
się szybko do tego, że irlandzcy gliniarze chcą nam pomagać, bo po to
pracują. Nie czają się w krzakach, żeby potem znienacka wyskoczyć z
radarem i wlepić nam mandat za prędkość albo zarobić jakąś łapówkę. W
sumie na irlandzkiej wsi to mało prawdopodobne, skoro limit jest 100 na
godzinę a same zakręty każą jechać wolniej. Zresztą trudno tu się czaić w
krzakach, skoro i tak nie ma się jak zatrzymać, bo drogi są zbyt wąskie
chociaż krzaków sporo. Zresztą nie spotkałem się jeszcze z historią, że
ktoś tu policjantowi zaproponował „dobrowolną wpłatę na fundusz emerytalny”.
Kontrole
policyjne na szerokich drogach są bardzo proste. Pani Gardzistka stoi z
latarką i podświetla sobie przednią szybę, gdzie przyklejone są kółka z
obowiązkowymi opłatami. Wystarczy tylko zwolnić. Kierowca może nie mieć
prawa jazdy, może być po drinku, a w bagażniku może być nawet jakiś
trup albo narkotyki - to nie podlega kontroli. Sprawdzają tylko kółka
na przedniej szybie i można się rozpędzać.
Kierowcy
ciężarówek mają bardziej wysublimowane podejście do Gardy. Opracowali
swój własny schemat ostrzegania. Ich zdaniem irlandzka policja
kontroluje normalnie jak w innych krajach, sprawdza dyski i tachometry,
wącha oddech i ładunek. Należy się więc odpowiednio pilnować. Włączenie
na chwilę wszystkich świateł i machanie ręką w pionie oznacza „pasterski
radar w polu”. Kciuk skierowany w dół oznacza, że policjant z rurką za
chwilę będzie sprawdzał paliwo. Niektórzy pracodawcy każą tankować
ciężarówki zielonym paliwem przeznaczonym do traktorów, co jest prawem
tu zabronione.
Byłem
przez kilka miesięcy wolontariuszem na Gardzie. Znam wszystkich
gliniarzy we wiosce z imienia. Tłumaczyłem kilka spraw, w których Polacy
grali główną rolę Wspominałem o tym kiedyś.
Zrezygnowałem w końcu z tej zaszczytnej funkcji, bo okazało się, że to
dla mnie za dużo. Szczerze powiedziawszy, mam już to gdzieś. Jeżeli ktoś
pięć lat siedzi w Irlandii i nie sam może zdania sklecić, to ja za
darmo nie będę tego tłumaczył.
Ostatnio
Garda zatrzymała mnie na parkingu pod naszym głównym sklepem. Siobhan
zajechała mi drogę, wysiadła z samochodu i poprosiła mnie o prawo jazdy.
Spojrzała na dyski na szybie. Wszystko było oczywiście w porządku.
Spytałem „Siobhan, szukasz kogoś?”. Odpowiedziała „Tak, kogoś podobnego
do ciebie, sorry, Peter”. Może powinienem zapuścić włosy i brodę...
Starają
się, ale żeby tak kolegów po cywilu sprawdzać to już mi się przestaje
podobać. Irlandzcy gliniarze nie pozwalają się fotografować, ale dla
kumpli robią wyjątki.
Wszystkie zdjęcia z wyjątkiem jednego nie są moje.
Straszny haos w tekscie
OdpowiedzUsuń