piątek, 21 lutego 2014

Powrót benedyktynów do opactwa Fore

Benedyktyńscy mnisi, którzy od niedawna mają własny klasztor w Irlandii wybrali się niedawno w historyczną podróż do miejsc związanych z irlandzkimi benedyktynami, średniowiecznymi zakonami, świętymi księgami i początkami chrześcijaństwa na tych ziemiach. Była to niezapomniana podróż, zarówno dla nich jak i dla mnie.



Benedyktyni zasadniczo nie opuszczają swojego klasztoru, ale w tym przypadku zdarzył się wyjątek. Ojciec Przeor Dom Mark Kirby wyraził zgodę, aby dwóch przyjętych do nowicjatu mnichów (czyli równo połowa młodego klasztoru) poznało miejsca związane z chrześcijaństwem znajdujące się w okolicy pod okiem doświadczonego przewodnika. Na początek pojechaliśmy do opactwa Fore, które zamknięte zostało z rozkazu angielskiego króla w 1539 roku. Było to ogromne i jedyne benedyktyńskie opactwo w Irlandii. Po prawie 500 latach pojechaliśmy sprawdzić jak wygląda jego kondycja i czy da się je znowu zasiedlić.



Ruiny można zwiedzać bez przeszkód, jednak jest kilka zakamarków do których dostać się trudno. Dlatego u
przedziłem telefonicznie Joan o naszym przyjeździe - czekała na nas, otworzyła zamknięty na zimę sklepik i dała klucze do tajemnych drzwi. Przed zwiedzaniem włączyła nam film o historii opactwa, nakarmiła specjalnie upieczonym ciastem i przyrządziła "nice cup of tea". Dla niej przyjazd benedyktynów do największego opactwa benedyktyńskiego, którym się opiekuje od lat był również wielkim wydarzeniem. Dom Benedict, który z nami nie mógł przyjechać, był pierwszym mnichem, który złożył śluby zakonne w diecezji Meath po 473 latach.



Dysponując kluczem, "który otwiera wszystkie kłódki" zaprowadziłem moich mnichów do miejsc nie objętych przewodnikiem. Pokazywałem, gdzie ponad 500 lat temu mnisi spali, gdzie jedli, gdzie czytali pisma św. Benedykta i gdzie mieli szpital. Tu mamy XVI wiek, a tu XIV. W tamtych czasach mieszkało tu aż 300 zakonników!

Sami wiecie, że opisałem tu na blogu już wiele opactw i klasztorów w Irlandii. Jednego mi cały czas brakowało - prawdziwych mnichów chodzących w ciszy wokół cloister. I wreszcie to dostałem, moi benedyktyni ożywili stare ruiny.



Kolejny przystanek to cela pustelnika. Brat Finnian sam otwiera kluczem drzwi. 
Jest legenda, że jeśli mnich wejdzie do takiej celi to musi w niej pozostać do końca życia. Nie wspominam jednak o tym, bo Ojciec Przeor będzie czekał na nas z nieszporami i kolacją. Poza tym mam na pokładzie połowę klasztoru...



Cela pustelnika była zamieszkana przez 700 lat. Ostatni eremita zmarł tu w 1616 roku po 30 latach zamknięcia na własne życzenie. Próbuję to sobie wyobrazić - umiera kolejny pustelnik, cela znowu się zwalnia. Kto następny? I są chętni! I tak tu było przez 700 lat!

Pokazuję bratu Elijah sylwetkę mnicha wykonaną w kamieniu 800 lat temu. Mnich robi jej zdjęcie i pyta mnie: "a wiesz, czemu on ma taką wielką głowę?" Tak przedstawiano zakonników kontemplacyjnych. Obaj dowiadujemy się czegoś od siebie nawzajem.



Następnym przystankiem jest Kells, skąd pochodzi słynny manuskrypt, najcenniejszy skarb Trinity College w Dublinie. Oglądamy jej replikę, zjadamy posiłek i idziemy szukać pani Carpenter, która jest strażnikiem klucza do domu Św. Kolumbana. Otwiera drzwi, wprowadza nas do środka, pokazuje wnętrze i opowiada historię domu z VIII wieku z kamiennym dachem. Jeden z braci wpisuje się do pamiątkowej księgi. "Benedyktyni z opactwa Silverstream".



Pokazuję braciom piękne kamienne krzyże z IX wieku. "O, Adam i Ewa! O, Kain i Abel". Nic nie muszę tłumaczyć :)



Podchodzimy do 1000 letniej okrągłej wieży. Wołam: WIKINGOWIE!!!! Bracia podchwytują temat i próbują schować się do wieży. Potem oglądamy kolejne celtyckie krzyże z X wieku i ruszamy dalej.



Kolejnym przystankiem jest wzgórze Slane. Tu w 433 roku św. Patryk zapalił wielkanocny ogień aby symbolicznie ogłosić swoje wkroczenie do pogańskiej Irlandii. Opowiadam braciom jak na sąsiednim wzgórzu Tara Arcykról Irlandii zobaczył płomień i kazał przyprowadzić Patryka na swój dwór. Mnisi znają tę legendę: "Nigdy nie podawaj świętemu trucizny. To nie działa".



Tu na Hill of Slane rozpoczęła się historia chrześcijaństwa w Irlandii. Benedyktyni zakładają swoje kaptury, kontemplują to miejsce w milczeniu, obchodzą wzgórze.



W drodze powrotnej grupa wyrostków wspinająca się na wyszczerbione ruiny woła w naszym kierunku: "Are you monks or monkeys?" (jesteście mnichami czy małpami?). Zakonnik odpowiada: "My jesteśmy mnichami, a wy zachowujecie się jak małpy". Za nami pada wiązanka przekleństw. Eh, młodzież...



Naszym ostatnim przystankiem jest Monasterboice i dwa najpiękniejsze celtyckie krzyże sprzed 1000 lat. Tu nikt na nas nie czeka, nie potrzeba niczego otwierać. Średniowieczne zabytki Irlandii na wyciągnięcie ręki.



Zakonnicy bez mojej pomocy odgadują znaczenie kolejnych symboli wyrytych przez ich poprzedników sprzed setek lat. Dla mnie jako dla przewodnika to był prawdziwy zaszczyt mieć takich gości w tych wszystkich historycznych miejscach.



Benedyktynom z opactwa Silverstream w hrabstwie Meath poświęcę jeszcze jeden wpis. Spróbuję pokazać dlaczego są niezwykli i jak w tym opactwie średniowiecze łączy się z teraźniejszością.



9 komentarzy:

  1. tyle odob uszczesliwiles w jeden dzien ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze interesująco!
    Ta czerwień kontrastująca z czernią ożywia bardzo irlandzkie średniowiecze.
    Znakomite zdjęcia krzyży celtyckich. W którymś moim blogowym wpisie pisałam o nich.
    A brat wspinający się po ścianie wieży.... :))))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby tak braciszkowie chcieli zwiedzać wszystko i dokładnie poznawać historie chrześcijaństwa, szczególnie pierwszych jego kroków na ziemi irlandzkiej, to po pierwsze: nie trafiliby na lepszego przewodnika, a po drugie: miałbyś MNÓSTWO ciekawej ROBOTY, drogi kolego...
    Jak zwykle POZDRAWIAM z WARSZAWY.
    Byłeś i nie zadzwoniłeś... wstyd!

    OdpowiedzUsuń
  4. ....świetne zdjęcia!...a braciszkowie pasują do otoczenia jak ulał...właściwi ludzie na właściwym miejscu;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A dla mnie jako Twojego Czytelnika i Celta pełną gębą, to prawdziwy zaszczyt towarzyszyć Tobie i Twoim mnichom w takiej cudownej, duchowej i historycznej podróży. I jak zawsze jednego szkoda: że to wszystko nie osobiście...

    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacja. Pomyślałeś i zrobiłeś coś, na co nie wpadli sami Irlandczycy. Szkoda tylko, że nie miałeś własnego habitu. Mógłbyś wtedy powiedzieć, że reprezentujesz Bractwo Pendragonów... :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Kamienie wyglądają trochę jak kora brzozy. Ależ piękne krzyże. Odzionka czadowe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj
    Pięknie dziękuję za ten post, wzruszyłam się
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

O CZYM JEST TEN BLOG

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...