wtorek, 1 grudnia 2009

Szkocka kratka - weekend w Szkocji

czyli to i owo z weekendu w Szkocji

Po 3 dniach nie można powiedzieć, że się poznało Szkocję, ale można się chwalić, że się tam było… Pogoda była w kratkę, a dni strasznie krótkie. Oto mój zimowy cień w samo południe w północno-wschodniej Szkocji.


  
Aberdeen w Szkocji, tam właśnie wylądowałem. Morze Północne dość chłodno mnie przyjęło, powiem szczerze, jest tam zimniej niż w środkowej Irlandii, nawet w słoneczne dni wiało bardzo nieźle, ale mimo wszystko niektórzy chodzili w krótkim rękawie. Skąd ja to znam...
      
Platformy wiertnicze postawione na Morzu Północnym powodują, że w mieście bezrobocie jest bliskie zeru. Gdyby Szkocja ogłosiła niepodległość, byłaby najbogatszym krajem w Europie. Tak mawiają… Nad miastem widać helikoptery dowożące pracowników platform, gdzie przez dwa tygodnie pracy panuje absolutna prohibicja. Piwko z poprzedniego urlopowego wieczoru może wywalić z pracy. W porcie cumują olbrzymie promy zaopatrujące platformy we wszystko, co tam jest potrzebne.
    
foto bez pytania zabrane z tain bo

Platformy mnie strasznie zainteresowały, głównie po spotkaniu z Biszopem, który wie na ich temat chyba wszystko. Niestety marynistyczne muzeum, które mi polecił było akurat zamknięte, więc resztę doczytałem i obejrzałem na jego blogu. Mam nadzieję, że został łagodnie potraktowany przez Biskupinkę po powrocie z kościoła, gdzie wspólnie spędziliśmy kilka godzin.   

  

Miasto Aberdeen jest granitowe i rzeczywiście przekonałem się o tym zaraz po przyjeździe. Wielkie granitowe bloki obecne są wszędzie, to najłatwiej dostępny w okolicy budulec. Całkiem nowe szklano-metalowe budowle wplatają się w ten granit, są też budynki starsze, kontrastujące nawet z tym wszechobecnym granitem. 

  

W zimie Aberdeen jest szare i nie zmieniają tego wcale świąteczne dekoracje na ulicach. Latem pełne jest kwiatów i zieleni i miasto zdobywa rok po roku jakieś kwieciste nagrody. Mam nadzieję tam kiedyś wrócić, już bez rękawiczek.

   
foto: tain bo
       
Nad brzegiem morza leży cudnej urody miasteczko rybackie, coś jakby skansen z dawnych czasów, ale zamieszkały jest każdy dom. Drzwi są bardzo niskie, musiałbym się schylić, żeby wejść do środka, podłoga w tych domach jest obniżona, żeby ludzie nie musieli chodzić na czworakach. Można tam spokojnie robić zdjęcia, bo ludzie wiedzą gdzie mieszkają i że taka okolica może zachwycić turystę.

 
Coś, czego nie widziałem już dawno – LAS. Prawdziwy las z drzewami, wiatrołomami, mchem, śniegiem i grzybami (to w swoim czasie).
 
Przez las wędrowaliśmy w góry. Najlepiej je widać z samolotu. Śnieg tam leży, specjalnie ulepiłem kulę, żeby go poczuć, zdjąłem rękawiczki. Na bałwana było jednak za mało. Mróz trzymał, jakieś minus 3.
 
Wycieczki po okolicy to małe schludne miasteczka…
  
…granitowe kamieniołomy….
    
…górska rzeka, w której zobaczyć można pstrągi skaczące w górę strumienia…
  
…ruiny starych wież stojące na prywatnych pastwiskach…
  
…cudnej urody krowy szkockiej rasy highland…
  
…kamienie starożytnych Piktów stojące gdzieś w polu, gdzie GPS nie sięga…

   

Już siedząc w samolocie powrotnym zobaczyłem inne rysunki z góry...
  
Nie zobaczyłem szkockich zamków zachowanych w lepszym stanie niż irlandzkie, nie zobaczyłem tajemniczych kręgów, ani menhirów sprzed tysięcy lat. Natomiast spędziłem trochę czasu z tain bo, dziewczyną, która wie więcej o Piktach, Celtach i menhirach niż można sobie wyobrazić. Ola z Serbii zna zapomniany język gaelic, którym powinno się porozumiewać się w Irlandii i Szkocji a wcale nie porozumiewa się. Jest to język zapomniany.

Aberdeen i Kells, czyli wioskę w Irlandii, w której mieszkam łączy osoba św. Kolumbana. W obu miejscach ten facet zbudował swoje kościoły. U mnie jego kościół jest teraz zamknięty, w Aberdeen jest tam teraz domofon. O szkockim kościele coś napiszę wkrótce.   

Cieszę się, że dotknąłem kamienia Piktów, przodków Celtów i wszystkich wytatuowanych gości. Jak wiecie, kamienie kręcą mnie bardzo, odkąd przyjechałem do Irlandii. Mówią, że papier wszystko zniesie, podobno Internet wszystko przechowa. Ja mówię, że dotykając kamienia sprzed tysięcy lat można POCZUĆ. 

  
Co do facetów w rajtuzach – widziałem kilku Szkotów, którzy pielęgnują tradycję i przychodzą do kościoła napić się piwa w swoich kiltach w kratę. Każdy klan ma swój wzór kraty. Nie zrobiłem im zdjęcia. Gapili się na mnie tak samo jak ja na nich.

3 komentarze:

  1. Aberdeen...w Aberdeenshire jest Balmoral, zamek EII :)

    Zaciekawiłeś mnie tym wszystkim bardzo...wspaniałe te uliczki, ta granitowa szarzyzna...nawet te tak bardzo współczesne platformy wiertnicze.
    Z kolei widoczek z samolotu od razu przywodzi na myśl rysunki z płaskowyżu Nazca :)

    Twoją znajomą z przyjemnością bym poznał wiesz? :) Porównalibyśmy naszą wiedzę...

    Na koniec powiem, że naprawdę NAPRAWDĘ zazdroszczę Ci tych kamieni i tych prawdziwych Szkotów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz ją poznać na razie wirtualnie tu http://hameandaway.wordpress.com/
      Bardzo miło wspominam pobyt w Aberdeen.

      Usuń
    2. Dziękuję :)

      Zapisałem adres, zajrzę w wolnej chwili :)

      Usuń

O CZYM JEST TEN BLOG

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...