Dzisiejszy wpis zamieszczam z myślą o rodzicach, których pociechy chodzą do irlandzkich szkół. Zdjęć nie będzie (wiadomo - dzieci), a poza tym sam tam nie byłem. Informacje jednak mam z pierwszej ręki (12 lat) i widziałem zdjęcia i filmy zrobione komóreczką i wrzucone na fejsa zaraz po powrocie.
Lilliput Adventure Centre koło Mullingaru leży w środkowej Irlandii, jest otwarte przez cały rok i jeździ tam mnóstwo wycieczek szkolnych. Obecnie ośrodek nie ma już swojej strony w internecie. Rodzice zostali poinformowani przez szkołę, żeby wyposażyć dzieci przede wszystkim w buty i ubrania, które bez żalu będzie można potem wyrzucić. Strój na zmianę, ręcznik i strój kąpielowy, dużo jedzenia i picia. Cały dzień - od 9 do 18. Była też ważna informacja - że dzieci będą mokre na wylot i to bez względu na pogodę.
Zbiórka przed 9.00, półtorej godziny w autobusie, jakiś film po drodze i dzieci wysiadają w ośrodku nad jeziorem Ennell. Zaczyna się od "orientejszyn" czyli biegu na orientację czwórkami z mapą, celem jest zaliczenie 15 punktów kontrolnych i przedziurkowanie swoich kart w 15 miejscach. Szybko okazuje się, że ścieżki nie ma, a trasa biegnie przez błota. Już na drugim punkcie kontrolnym nogi do kolan są ubabrane na czarno. Na 15-tym wszyscy wyglądają jak wyjęci z bagna.
Drugi etap - spłukanie błota w jeziorze. Stare nieprzemakalne buty były do tej pory atutem, a teraz woda nie chce z butów wypłynąć. Już lepiej trzeba było wziąć całkiem dziurawe. Dzieci chodzą w wodzie po pas, spłukują brud z ubrań i twarzy po czym przechodzą do następnego zadania.
Spływ kajakowy w mokrych ubraniach. Jest pierwszy dzień lata i 15 stopni, niektórym zaczynają z zimna latać szczęki. Kajaki na szczęście wreszcie się kończą i dzieciaki przechodzą pod natryski. Tu mają się właśnie przydać stroje kąpielowe, bo natryski są w stylu wojskowym - rura pod sufitem przez całą łaźnię bez żadnych kabin. A ciepła woda się właśnie skończyła.
Na szczęście to tylko żart nauczyciela. Ciepła woda jest, potem suche ubranie, stare buty idą do wielkiego bina a mokre ciuchy do plecaka. Przerwa na zasłużone kanapki, batony i czipsy. Jak do tej pory nawet nie padało.
Po przerwie - gra terenowa między chłopakami a dziewczynami. Jedni chowają w swojej połowie lasu czerwoną koszulkę a drudzy niebieską. Las jest wielkości średniego osiedla. Trwa to jakiś czas, wygrywają dziewczyny. Zaraz potem zostają zdyskwalifikowane bo swoją koszulką schowały głęboko w dziupli a tak nie wolno, tylko że nie dosłyszały.
Czas na wysiłek umysłowy. Szałas z piramidą z sześciu sześcianów. Zadaniem jest przestawić piramidę na inne miejsce w określony sposób. Zajmuje to dziewczynom ponad 8 minut. Chłopakom 9.
Koniec odpoczynku. Kolejne zadanie - ściana wspinaczkowa. Dzieci mają asekurację linami i robią sobie filmy komórkami. Liny działają podobnie jak pasy w samochodzie, nikt ich nie trzyma. Nikt też nie spada.
Na koniec strzelanie z łuku. Instruktor tłumaczy jak układać strzałę, naciągać łuk i jak celować. Dobry koniec szkoły przetrwania. Pozostaje jeszcze tylko zjedzenie kawałka pizzy i powrót autobusem do domu (kolejny film na drogę).
Przyznaję, że po wysłuchaniu relacji mojej córki z pierwszej części wyprawy zastanawiałem się czy gdybym wcześniej o tym wiedział, to w ogóle bym ją na to puścił. Zapytana, czy pojechałaby na taką przygodę jeszcze raz - odpowiedziała - "może". Gorączki nie dostała, kaszlu ani wysypki też nie. Moje drugie dziecię (10 lat) było wcześniej na podobnej wycieczce szkolnej w ośrodku Clara Lara i po powrocie odpowiedziało "nigdy więcej". No, ale wtedy lało przez cały dzień a oni i tak łazili w ubraniach po wodzie, wspinali się po linach i pływali kajakami. Coś mi się wydaje, że tego typu atrakcje mogą wydawać się nam zbyt ekstremalne dla dzieci, ale zdaniem Ministerstwa ds Deszczu - to po prostu zwykła szkoła przetrwania w irlandzkim klimacie, którą trzeba zaczynać od dziecka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O CZYM JEST TEN BLOG
historia
(180)
ciekawostki
(148)
Pendragon Tours
(103)
chrześcijaństwo
(102)
podróże
(90)
średniowiecze
(80)
morze
(76)
ruiny
(64)
Dublin
(63)
zwyczaje
(63)
pogaństwo
(53)
klasztory
(50)
góry
(45)
zagadki
(45)
klify
(43)
opactwa
(43)
zamki
(43)
neolit
(39)
megality
(37)
Celtowie
(31)
Aran
(29)
Dingle
(29)
grobowce
(29)
okrągłe wieże
(29)
Irlandia Północna
(28)
legendy
(28)
celtycki krzyż
(26)
św. Patryk
(26)
film irlandzki
(25)
muzyka
(24)
dolmeny
(23)
puby
(19)
książki
(18)
obrzędy
(15)
religia
(15)
Wikingowie
(14)
connemara
(14)
kamienne forty
(13)
newgrange
(13)
menhiry
(12)
galway
(11)
boyne
(10)
konflikt
(10)
zima
(8)
bitwy
(7)
ogham
(7)
wielki głód
(7)
święta
(7)
kamienne kręgi
(6)
loughcrew
(6)
manuskrypty
(5)
wywiady
(5)
opowieści z krypty
(4)
Clootie
(3)
Fourknocks
(3)
Samhain
(3)
Trim
(3)
pierścień claddagh
(3)
Sheela-na-Gig
(2)
leprechaun
(2)
murale
(2)
św. Walenty
(1)
Reportaz fajny, az zagryzlam paznokiec z ciekawosci. Moj sredni (kurcze ciezko sie przyzwyczaic, ze mlodszy to teraz sredni ;P) synek tez byl na czyms takim jak mial 10 lat i tez powiedzial ze nigdy wiecej ( wystraszyli mi go bo ma lek wysokosci a oni kazali mu przechodzic po wiszacym moscie)i ze to byla najgorsza wycieczka. Coz sama bym sie teraz chetnie wytaplala w tym blocie, tylko z eniekoniecznie przy 15C.
OdpowiedzUsuńa i zapomnialam dodac, ze Pendragnie tak prosze o muzyke :)
UsuńPóźniej wyślę.
UsuńMoje MAleństwo ma dopiero 8 lat.... i pewnie już nie zdąży zaliczyc takich atrakcji w UK :))
OdpowiedzUsuńNatomiast ja sama....to bym się chętnie (Wiedźmo- bez względu na temperaturę) tak pobawiła....a co!?!?!?
I troszkę paintballa na koniec ;)
Usuńkurcze ja to wolałam nasze zwykłe/niezwykłe wycieczki klasowe do wieliczki itp
OdpowiedzUsuńFakt, zupełnie inne rozrywki. Do kina się jeździło, do teatru, do Wieliczki, ech...
UsuńDo Sztolni Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach i do Grodu Kraka też Pendragonie?
OdpowiedzUsuńJa to jednak bym się bała posłać dziecko. Choć ma to swoje dobre i złe strony. Z punktu widzenia pedagogicznego dzieci są zdolne do wszystkiego, nie mają jeszcze wysoko rozwiniętego poczucia zagrożenia i odpowiedzialności. Dla mnie odpada.
Sztolnia obowiązkowo. Kiedyś :) Było za daleko. Bałabyś się, ale gdybyś wcześniej nie znała szczegółów?
UsuńJa tam bym dziecko posłała na taką wycieczkę, nawet jak bym wiedziała wcześniej jak tam będzie ;)Takie wyjazdy pamięta się do końca życia :)Amelia
OdpowiedzUsuńWitaj, cieszę się że Cię tu widzę, ile to już, rok?
UsuńA MI SIE TO PODOBA!!!! :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie bym posłała jak Wy.
OdpowiedzUsuń