
Chwilkę poczekaliśmy w ruinach wieży aż przestanie padać, po czym wysłuchaliśmy koncertu skrzypcowego, zawołaliśmy JAK TU PIĘKNIE po czym zaczęliśmy sobie robić zdjęcia z PEŁNĄ tęczą.


Zachodzące słońce pięknie oświetlało klify Moheru. Tęcza trwała, a kolor nieba zmieniał się z każdą chwilą. Przybywało widzów, stali z tyłu bo to my mieliśmy najlepsze miejsca siedzące. Słońce powoli opadało do oceanu, aby w końcu zrobić cichutkie PSSST.


Na koniec zrobiliśmy sobie kilka neuro-celtyckich fotogłupotów i pojechaliśmy do pubu w Doolin na prawdziwe granie. Szczegóły wkrótce.
