Irlandia jest ostatnim krajem w Europie, gdzie nie używa
się jeszcze kodów pocztowych. Prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwóch
lat to się zmieni bo ogłoszono już przetarg na najlepsze rozwiązanie i
kody uporządkują adresy pocztowe również w tej części świata. Wielu z
nas miało okazję doświadczyć tego bałaganu na własnej skórze i radzę
dobrze to sobie zapamiętać, żeby potem móc opowiadać wnukom jak to mimo
braku kodów pocztowych radziliśmy sobie dzielnie ze wszystkimi sprawami w
samym sercu Celtyckiego Tygrysa.
Mimo,
że Irlandia kopiuje od Wielkiej Brytanii praktycznie wszystko, to ten
drobny szczegół w adresie pozostał niezauważony. A przecież w Królestwie
JUKEI zdarza się, że jeżeli nie podamy taksówkarzowi kodu pocztowego,
to każe nam wysiąść. Tu jest o wiele trudniej, zwłaszcza kiedy nazwy
miejscowości na znakach i drogowskazach są tylko po irlandzku. I nie
zawsze można się domyślić, że nazwa na znaku odpowiada nazwie na kartce.
Tym razem było łatwo, chodziło o wieś Donaghpatrick.
Pracując w Irlandii jako agent ubezpieczeniowy miałem okazję nieraz i nie dwa przekonać się,
że adres podany na karcie klienta jest nie do znalezienia, jeżeli kilka
razy nie wysiądzie się z auta i w pubie/sklepie/polu nie zapyta się
kogoś o dalszą drogę do jakiegoś O’Briana. Jestem na przykład w
Kentstown, małym miasteczku zaznaczonym na mapie jak również w GPS-ie.
Spisuję dla kogoś polisę, wpisuję potrzebne dane, pytam o adres klienta.
Adres jest taki: imię i nazwisko, Veldonstown, Brownstown, Navan, Co.
Meath. A gdzie jest nazwa tej miejscowości, gdzie właśnie jestem -
Kentstown? A gdzie numer domu? Ulica? Osiedle? Kod pocztowy?… Mapka
poglądowa poniżej.
Nie
każdy ma tak łatwo jak listonosz, który wszystkich w okolicy zna i wie u
kogo mieszka teraz jakiś Kowalski czy M'Bewe. Wszyscy inni - agenci,
kurierzy, kierowcy mają niezłą szkołę przetrwania. Rozmawiam z kolegą,
kierowcą ciężarówki. Adres jego firmy: Castlekeeran, Carnaross, Kells,
Co. Meath. Nie ma numeru, kodu, ulicy. To malutka wioska. Sąsiedni dom
ma już inny adres: Keerancross, Carnaross, Kells, Co. Meath. Niby to już
sąsiednia wioska, ale jakiejkolwiek tablicy informującej, że zaczyna
się kolejna wieś nigdy tu nie było. Kolega wyrusza jutro na drugi koniec
Irlandii z ładunkiem, który ma dostarczyć pod podobny enigmatyczny
adres. I jak tu nie mówić, że Polak zawsze potrafi? Często bez języka…
Jak sobie mój kumpel poradzi? Tak jak do tej pory. Jutro będą go się tam
przecież spodziewać a poza tym są tu w Irlandii również telefony
komórkowe. Jeżeli ktoś nie wypatrzy go błądzącego 40 tonową ciężarówką
po wąskich drogach to chłopak zadzwoni do bossa, a tamten go już dalej
pokieruje.
Słyszałem
dziesiątki podobnych historii, więc wiem, że historycznie rzecz ujmując
brak kodów oraz adresów o brzmieniu do którego się przyzwyczailiśmy
jest tu jak najbardziej zrozumiały. Wystarczy przypomnieć sobie, że
Irlandia to jedna wielka wieś a na wsi przecież wszyscy się znają. Po co
tu jakieś kody?
Jednak
to nieprawda, że cała Irlandia to wieś. Są tu również większe miasta,
np. Dublin. W miarę jak się rozrastał utworzono na potrzeby listonoszy
strefy pocztowe. I od tej pory w adresie umieszcza się taki mini-kod
typu Dublin 6 (D6). Dubliny parzyste są na południe od rzeki,
nieparzyste na północ. Niższe numery skupiają się bliżej rzeki.
Wszystkich Dublinów jest razem 24. Cork jest mniejszy więc są tam tylko 4
strefy. A im dalej w pole tym bardziej adresy się upraszczają. Aż do
postaci: The Cottage, Rosmoney, Co. Mayo. Nazwa domu, najbliższe miasto z
pocztą, hrabstwo.
Te
bajkowe adresy pójdą w zapomnienie wraz z wprowadzeniem kodów
pocztowych. Kody będą oparte na dotychczasowym oznaczeniu tablic
rejestracyjnych samochodów. Jestem pewien, że Irlandczycy sobie z tym
poradzą. Tak jak radzą sobie z dostarczaniem listów już na drugi dzień
od nadania. Przecież to mały kraj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz