Dziwne
samochody jeżdżą po całym świecie i nie ma w tym nic dziwnego.
Pierwszym samochodem, który mnie w Irlandii zaskoczył był zwyczajnych
rozmiarów dom z podłogą, dachem, z łóżkami z kompletem pościeli oraz ze
sztućcami w szufladach. Pod osłoną nocy dom przejechał na lawecie
ciągniętej przez ciągnik spory kawałek kraju, aby nad ranem przy pomocy
dźwigu spocząć w docelowym miejscu. Od tamtej pory mieszka tam jakaś
irlandzka rodzina, która dostała ten dom od swojego rządu w prezencie z
okazji Dnia Fantazji AD 2008. Nocne zdjęcie zrobił telefonem kierowca
ciężarówki, bardzo zdziwiony tym co tym razem kazali mu wieźć.

Kiedyś
w moim miasteczku na parkingu przed marketem ustawił się TIR, który do
wieczora powiększył się trzykrotnie. Gdy jedyną na prowincji rozrywką
jest siedzenie w pubach i płoszenie owiec za płotem, cała nadzieja w
objazdowych atrakcjach – dwa razy w roku przyjeżdża wesołe miasteczko a
raz na dwa lata przyjeżdża właśnie objazdowe kino, gdzie miejscowi
farmerzy mogą wraz ze swoimi dziećmi obejrzeć jakieś produkcje z
Hollywood. Kino 3D przyjedzie tu podobno za 15 lat.

W
Irlandii Północnej ujrzałem inny ciekawy i praktyczny pojazd. Była to
objazdowa stacja naprawy rowerów. W tym vanie można było dokupić części
do roweru, załatać dętkę, wyregulować przerzutki, nawet kupić nowy rower
albo po prostu poradzić się fachowca.

Na
zachodnim wybrzeżu zatrzymałem się którejś soboty w jednym z
pensjonatów. Na wewnętrznej stronie drzwi umieszczone były ważne
informacje: o której mam zwolnić pokój, o której jest jutro msza w
kościele i kiedy przyjedzie do wsi bankomat. Nie mam zdjęcia tego vana z
bankomatem, bo to miało być dopiero za trzy dni. Dużo później
dowiedziałem się zresztą, że mobilne bankomaty nie są jakąś rzadkością,
skoro spotkać je można również na byle festynie koło Radomska.

Po
zachodnich pustkowiach Irlandii jeździ natomiast objazdowa biblioteka.
Widziałem to również na jakimś filmie. Mieszkańcy Connemary mają swoje
karty biblioteczne i wypożyczają w samochodzie książki. Nie muszą jednak
do biblioteki chodzić, bo ona sama przyjeżdża do czytelników pod sam
dom. Wygoda na miarę XXI wieku.

Objazdowe
stacje krwiodawstwa nie już są niczym nowym. Przeczytałem natomiast
ostatnio, że ich zastosowanie staje się coraz bardziej interesujące.
Coraz więcej firm w miejsce kosztownych zakrapianych alkoholem imprez
integracyjnych organizuje grilla pod lasem połączonego z paintballem i
pobieraniem krwi w samochodzie. Jakież muszą się tworzyć więzy krwi
podczas takiej imprezy… W Irlandii ciągle jeszcze jest tradycyjnie –
mierzenie ciśnienia, pobieranie krwi i mammografia.

Samochód,
który mnie szczerze zachwycił służył do zdawania teoretycznego egzaminu
na kierowcę. Zapisy na egzamin są przez internet, wewnątrz pojazdu -
stanowiska komputerowe z zestawami testów na prawo jazdy oraz fragment
ściany do robienia zdjęcia polaroidem – cóż więcej potrzeba. Jeżeli
wynik testu jest pozytywny, otrzymujemy tymczasowe prawo jazdy, potem
kupujemy jakiś tani samochód i naklejkę z literką L i legalnie zaczynamy
się poruszać po wsi ćwicząc manewry. Po pół roku samochód jest jeszcze
bardziej poobijany ale za to my śpiewająco i bezstresowo zdajemy egzamin
praktyczny. Proste.

Serial
„Londyńczycy” pokazał, że w UK jak się trafi niezła okazja, to od razu
można zacząć robić biznes kupując naraz kilkanaście frytkowozów i
objeżdżać wszystkie budowy w Londynie sprzedając fast-food. W Irlandii
tego serialu nie puszczali, więc tu szybkie żarcie wciąż serwują głównie
Chińczycy, Turcy i Hindusi w swoich stacjonarnych punktach take-away.
Przed wiejskimi pubami natomiast stoją przyczepy kempingowe z frytkami i
kiełbaskami. Otwierane są tuż przed zamknięciem pubów – w ten sposób
ich właściciele dopisują swoim pracownikom nadgodziny. Samochodów
podobnych do tych z serialu praktycznie w Irlandii nie ma – jeden z
niewielu przyjechał tu aż z Ustrzyk Górnych, aby nieść świeżą i
niezdrową strawę głodnej nowinek ze świata irlandzkiej młodzieży.

Zdziwiłem
się kiedyś, że w niektórych irlandzkich miasteczkach świeże ryby
sprzedaje się tylko raz w tygodniu. W końcu jest to kraj otoczony ze
wszystkich stron morzami. Jednak objazdowy van z owocami morza do
centrum kraju nie może przyjeżdżać przecież codziennie. Natomiast prawie
każdego popołudnia w każdym irlandzkim pueblu reklamy w telewizji są
przerywane przez donośny dźwięk obwieszczający, że przyjechały właśnie
lody z budki na kołach. Z zielonej budki :)

Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń