Chyba nie zdradzę żadnej ważnej dla bezpieczeństwa
narodowego tajemnicy jeśli wyjawię, że w irlandzkich łazienkach nie ma
kontaktów w ścianie. Pomysł kolejnej zagadki podsunęła mi jedna z
czytelniczek. Wysuszenie włosów po kąpieli nie zawsze jest tu możliwe
dzięki magicznej sile wiatru, bo wbrew obiegowym opiniom – w Irlandii
nie zawsze wieje wiatr.
Nie zastanawiałem się dotychczas nad tym tematem, bo zazwyczaj po kąpieli wycieram głowę ręcznikiem a golę się brzytwą i to mi powinno wystarczyć. Ale kobietom tego sposobu nie polecam. Macie nam się przecież podobać, prawda? Ale czy każda kobieta chodzi do salonu urody? Tam po strzyżeniu zawsze suszą włosy, zrobią też manicure, pedicure, zapalą zapachowe świeczki, włączą odprężające dźwięki, nałożą maseczki i zaoferują masaż ale kogo dziś na to wszystko dziś stać i to co drugi dzień?
Jedyne kontakty w łazienkach, które tu widziałem wyglądały prawie jak polskie kontakty z dwiema dziurkami, zamontowane najczęściej w listwie nad lustrem. To paradoks, że golarki, które tu można kupić w każdym sklepie z golarkami mają polskie wtyczki, a suszarki mają wtyczki irlandzkie tylko nie można ich zastosować w irlandzkiej łazience…
Sprzedawcy w kilku sklepach, gdzie próbowałem zasięgnąć informacji patrzyli na mnie jakoś dziwnie. To przecież oczywiste, że do suszarki trzeba dokupić przejściówkę, chociażby na lotnisku… Poza tym po co suszyć włosy w łazience!
Suszenie włosów odbywa się tu w specjalistycznych zakładach, które wyposażone są w normalne kontakty do suszarek, ponieważ nie są łazienkami. Zakłady te noszą różne nazwy ale generalnie przyjmuje się, że „hairdresser” to fryzjer dla kobiet, a „barber” to fryzjer dla mężczyzn. Że niby inna technika, inne potrzeby, narzędzia, fryzjerki… bo kobiety są z Wenus, a mężczyźni są z Marsa... Co sprzedaje „barber shop”? Spytajmy o to Amerykanów, którzy wymyślili takie „włoskie” sklepy z promocjami.
Irlandczycy mają fioła na punkcie bezpieczeństwa. Kask ochronny dla każdego i egzamin z bezpieczeństwa „safe pass” ważny tylko do następnego egzaminu. Każda wtyczka, nawet do kuchennego miksera wyposażona we własny bezpiecznik. Światło w łazience włączane sznurkiem, który nie przewodzi prądu. Pralka i zmywarka podłączone do elektrowni w sposób niewidoczny dla oka (bo te urządzenia są mokre!). Kontakty z tajemniczą trzecią dziurką, dzięki której producenci zaślepek chroniących małe dzieci przed wtykaniem paluszków do prądu na wyspowym rynku nie istnieją. Każdy kontakt wyposażony w osobny włącznik owego kontaktu. Suszarki, których nie można podłączyć w łazience…
Rozmawiam z Irlandczykiem – elektrykiem. Pytanie: „Dlaczego nie mogę podłączyć suszarki w łazience?”. Odpowiedź: „W łazience jest mokro, a woda przewodzi prąd. Mogłoby cię porazić”. Jakże to proste. Jeśli chodzi o suszenie włosów pięknych pań, nie ma tu miejsca na ryzyko. Dlatego drogie panie musicie sobie dzielnie radzić tak jak do tej pory z przedłużaczami albo lustrami w sypialni i cieszcie się, jeśli nie każą wam przed suszeniem włosów wrzucać monety, jak w publicznych pralniach na Alasce. To przecież dla Waszego bezpieczeństwa :)
Dopóki suszarka nie wpadnie do wody, trudno o wypadek. Jednak rzadko ktoś suszy się włosy nad wanną.
OdpowiedzUsuń