sobota, 20 października 2012

Drewno cisu, gęsie pióro, róg jelenia.



Podczas jednego z wyjazdów do Burren spotkałem artystów, którzy na moich oczach robili rzeczy, o których marzyłem jako mały chłopiec. Prawdziwe łuki, strzały i noże. 



Swój warsztat rzemieślniczy rozłożyli na parkingu przy Jaskini Niedźwiedziej (Aillwee Cave), nazwanej tak dzięki szczątkom dużego brunatnego misia, które tam można oglądać.



Obok wielkiego paleniska na drewnianym zydlu siedział Brian i szlifował kawałek cisowego drewna, który miał zamienić się w łuk. Obok stały gotowe łuki, niektóre zdobione, ładnie oszlifowane i wyprofilowane, każdy inny. W kołczanie z brzozowej kory - kilka równiutkich strzał z kościanymi grotami i lotkami z piór.  



Podpytałem Briana o kilka szczegółów jego pracy, chętnie udzielił mi wyjaśnień. Wziąłem do ręki jeden z łuków, napiąłem cięciwę i... poczułem się normalnie jak indian i komboj...



Tuż obok Briana stał drugi facet, ubrany jak irlandzki traper, też siwy ale dużo weselszy. Zapomniałem spytać go o imię. Ten z kolei opowiedział mi o nożach, które wyrabia. W wielkim palenisku grzał się kawał żelastwa, który wkrótce miał stać się ostrzem jednego z kolejnych noży. Kolekcja wykutych gotowych ostrzy leżała na skórze bizona.



Wszystkie ostrza były słabo naostrzone, podobno ze względów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś chciał kupić na miejscu nóż, to dostałby pełnowartościowy produkt naostrzony na jego oczach. Taki nóż powinien przecinać płynący swobodnie strumieniem jesienny liść.



Rękojeść noża to dodatkowa sztuka. Ten, który trzymałem w ręku miał rękojeść wykonaną z rogu jelenia. Moneta widoczna na zdjęciu poniżej to 1 punt 
z 1942 roku - jako symbol starej irlandzkiej waluty wprowadzonej w 997 roku i zastąpionej przez € tysiąc lat później.



To co mogę przekazać z tego krótkiego spotkania z irlandzkimi rzemieślnikami to tylko zdjęcia i słowa. Dotyk łuków i noży był dla mnie bezcenny.

6 komentarzy:

  1. a zakupiłeś sobie łuk na pamiątkę spotkania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, panowie nie mieli czytnika do kart (€200 za dwa dni pracy nad łukiem)

      Usuń
  2. Fajny ten z zawiniętym ogonkiem, i ta moneta w trzonku. Zazdroszczę wszystkim rękodzielnikom.

    OdpowiedzUsuń
  3. A takich nie robili? W sam raz do portfela.
    http://www.militaria.pl/upload/wysiwyg/gfx/produkty/noze/CardSharp/CardSharp-2-Knife.jpg

    http://www.youtube.com/watch?v=662Ka0g3cVc

    OdpowiedzUsuń
  4. Za szczawia spędzałem z braciakiem całe dwa miesiące wakacji na wsi w Borach Tucholskich. Żeby miastowe dzieci na żywo krowę i muchomora zobaczyły. Ktoś tam kiedyś bąknął, drewno bzu doskonale się nadaje się na łuk, co wystarczyło byśmy wykosili połowę krzaków w okolicy. Łuk oczywiście nie nadawał się do niczego, ale to nie ważne, bo i tak nie potrafiliśmy wystrugać prostej strzały, także ostatecznie pociski z absolutnym brakiem gracji lądowały i naszych stóp.

    Za zestaw jak na zdjęciu, to bym codziennie gruszki z placu zgarniał, nie zaważając na osy i posłusznie zbierał krowie placki do bańki. Na nawóz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że doceniasz, też bym chętnie za łuk coś pozwoził czy pokopał, bo płacić to takie łatwe. A jednak mnie nie stać było na te cudeńka.

      Usuń

O CZYM JEST TEN BLOG

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...