Tak z grubsza wygląda Gaeltacht - najbardziej irlandzki zachód Irlandii.
![](http://1.bp.blogspot.com/-SV28duXnXV0/UWfIp6x1gpI/AAAAAAAAlkc/1_pyy69RXoo/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.1.jpg)
Zatrzymałem się przy pubie o niezrozumiałej irlandzkiej nazwie aby napoić konie i ugasić pragnienie. Puściłem przodem swoich amerykańskich turystów i wchodząc przez niskie drzwi zdjąłem swój kowbojski kapelusz. Wewnątrz nie było nikogo.
![](http://3.bp.blogspot.com/--dyOgSaEafA/UWfIpxqoLyI/AAAAAAAAlkk/6iAIUPhQQOQ/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.3.jpg)
Pooglądaliśmy ciekawe rustykalne wnętrze pubu, usiedliśmy przy kominku, gdzie palił się torf i czekaliśmy. Jakiś czas później z zaplecza wychyliła się młoda dziewczyna ze swoim tabletem i spytała czy jesteśmy okej.
![](http://1.bp.blogspot.com/-cxsAa5JUUo8/UWfIqgP74SI/AAAAAAAAlko/ouj7_pBrZRA/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.4.jpg)
Oczywiście byliśmy okej, więc porozmawialiśmy chwilkę o pogodzie i o różnych rzeczach, które też są okej. Potem porobiliśmy kilka zdjęć i znowu zasiedliśmy przy palącym się torfie. Dwie bramki później z zaplecza wyszedł człowiek, który przedstawił się nam jako szef tego interesu i wytłumaczył się, że właśnie ogląda mecz. Zamówiliśmy lokalnego portera (ja tylko szklaneczkę, bo kierowca). Cathal wyjaśnił nam, że jesteśmy w jego mikrobrowarze, gdzie on sam na zapleczu warzy piwo według tradycyjnej receptury. Oczywiście w przerwach między bramkami.
![](http://2.bp.blogspot.com/-nix8tnZl2Tg/UWfIr_iCqbI/AAAAAAAAllI/g-APE3D72Fs/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.8.jpg)
W pomieszczeniu obok stoi waga, odważniki, puste butelki i kadzie pełne fermentującego portera. Nalepki na butelkach informują, że do wyrobu piwa Cathal używa wody źródlanej z ujęcia za domem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi66zC2747bWa6vplJw2W1x1QFpxthjNoJEs00SeCt3_Rc373NLja_M3fYYJXEmPVsmpeojBru7NYuJIuMbZamdvlV1G6S0ua_aFTKvLLdmNN3eEY_YSNh2CGLtcj8N3doO4Nx6R7fRJucv/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.5.jpg)
Ciemne piwo smakuje wybornie. Moi Amerykanie są zachwyceni i mówią, że to jest lepsze niż ich Guinness w Nowym Jorku. Tyle razy przejeżdżałem koło tego pubu... Czas podnieść cenę moich wycieczek ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz1qyQmyGBXE8-FDL4UYtHLI2yzhzzMc_JjOy53hM0awv0mifJo6YNRuctL_ETdYQft5PB50BcSJWjO8HEjb5JUG4s2V0VMETryzC6DTiXeMCqJ863yXYXOgz0Jsc6x2WRKgtViMyHAy03/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.2.jpg)
Cathal opowiada nam historię, jak to kupił ten pub. Poprzedni właściciel zginął podczas wakacji w Hiszpanii. Nurkował czy coś. Na ścianie wisi artykuł na ten temat wydrukowany w lokalnej gazecie. Nic z tego nie rozumiem, bo gazeta jest po irlandzku. Cathal mi go tłumaczy. Potem przeprasza i idzie na zaplecze, żeby obejrzeć do końca mecz. Dziewczyna z tabletem zostaje na straży.
![](http://2.bp.blogspot.com/-Pm_dBavBhdM/UWfIrbs910I/AAAAAAAAlk8/7l71M4mxDO0/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.7.jpg)
Okazuje się, że w tym miejscu możemy nawet zostać na noc. Oprócz pubu Cathal prowadzi również małe B&B. Niestety musimy jechać dalej, nocleg mamy zarezerwowany gdzie indziej, a w planie jest poszukiwanie irlandzkich korzeni moich klientów. Opuszczam to miejsce wiedząc, że nieraz tu jeszcze wrócę. Jak również na krystaliczną plażę The Wine Strand.
![](http://2.bp.blogspot.com/-934mAdE3FDQ/UWfIrMKCUtI/AAAAAAAAlkw/Pz16unF6YO4/s1600/Dingle.Brewery.Tig.Bhric.6.jpg)
Jakiś czas później patrząc we wsteczne lusterko widzę jak słodko śpiąca pani Janet się budzi. Wyjeżdżamy właśnie z półwyspu Dingle kiedy ona przypomina sobie, że w malusieńkim browarze zostawiła swoją torebkę z paszportem, prawem jazdy i innymi okej dokumentami. Przez chwilę krążę po okolicy łapiąc zasięg, znajduję net i telefon do Tig Bhric i upewniam się, że torebka Janet wciąż stoi na ziemi koło stołka gdzie niedawno siedziała. Dziewczyna z tabletem cieszy się, że wreszcie na wsi coś się dzieje i mówi, że czeka na nas. Będziemy mniej więcej za godzinę. Czas słać nam łóżka i nalewać lokalne piwo. A potem na plażę oglądać zachód słońca, tęcze lub deszcz. Okoliczności są typowo irlandzkie. I o to właśnie chodziło. Z Pendragon Tours zawsze oczekuj nieoczekiwanego.
Witaj
OdpowiedzUsuńCiekawa podróż po ciekawym kraju ;)
A ciemne piwo- bardzo chętnie ;)
Pozdrawiam wiosennie ;)
Jedno ciemne piwo też bardzo chętnie! Pozdrawiam.
UsuńWycieczka jak najbardziej OKEJ :)))
OdpowiedzUsuńGaeltacht... Matko, jak Ci zazdroszczę... Takie właśnie miejsca to irlandzka mentalność w pełnej krasie :) Życzliwi, uśmiechnięci, spokojni, uczynni i bardzo tradycyjni... :)
Tak z ciekawości, czytałeś może moją poprzednią notkę o dwoistości Celtów? To była 1 część...
Wszystko czytam, rzadko komentuję... Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzisz Gaeltacht!
UsuńJa też. A czy się tam dogadam, to już insza inszość :o)))
UsuńA zdjęcia krystalicznej plaży będą?
OdpowiedzUsuńCiekawe, co to za meczyk był i kto wygrał. Ja to bym się chętnie podłączyła pod to oglądanie.
Zarażający post, teraz, kurna dziki tłum ci, Piterku, jeszcze bardziej zazdrości tej Twojej Irlandii. Piknie tam masz, piknie. I piknie korzystasz.
Będą zdjęcia plaż. Meczów i wyników nie będzie ;)
Usuń