wtorek, 21 lutego 2012

Nowy początek i powitanie

Witam wszystkich na mojej drugiej stronie związanej z Irlandią. 
Zielona Wyspa to moje hobby a ten blog to mój internetowy album do przechowywania obrazków z ciekawych miejsc, które odwiedziłem i o których mogę coś więcej opowiedzieć. Czytajcie, oglądajcie a najlepiej - przyjeżdżajcie.
  


Moich nowych gości zapraszam do zapoznania się z archiwum, gdzie znajdziecie prawie 300 wcześniejszych notek o Irlandii oraz ponad 1500 zdjęć, które opublikowałem w ostatnich latach na onecie.


A stałych bywalców mojego onetowego bloga - Pendragon w Irlandii - witam gorąco i zapraszam na kolejne wpisy o ciekawych zakątkach Irlandii już wkrótce.     

wtorek, 14 lutego 2012

Gdzie jest Zbyszek?

Był kiedyś taki internetowy komiks (webkomiks), który żartobliwie i celnie komentował codzienne życie dwóch kumpli z irlandzkiej budowy. Ten rudy to Seamus - Irlandczyk w dresie i ze złotym łańcuchem na klacie, a ten z wąsami i szarym sweterku to Zbeschek (Zbyszek).
  
 
Autorka komiksu - Eliza Bielewicz - mówi o swoich obrazkach: "Wyśmiewam stereotypy, drwię z nich. Dla wielu Irlandczyków przeciętny Polak mieszkający tutaj to robotnik, który nie potrafi posługiwać się angielskim. Z kolei wielu Polaków, nie wiem dlaczego, ma się niejednokrotnie za lepszych od Irlandczyków, których uważają za dresiarzy bez wykształcenia. Śmieję się z tego, bo doskonale wiem, że tak nie jest".
  
 
Komiks ukazywał się w latach 2007-2009. Odkąd budowy w Irlandii znikły a Zbyszek wrócił do Polski, trochę mi brakuje tej formy rozrywki. Warto zauważyć, że komiks ukazywał się tylko w wersji angielskiej. Strona Seamusa i Zbeschka ma znamienny tytuł "I took your jobs" co się tłumaczy jako "zabrałem ci pracę".
 

Ciekawe jak teraz wspominają te czasy różne Seamusy i Zbyszki (czy jak kto woli Mariany). Mnie akurat wzięło mnie na wspominki, dlatego dziś przypominam komiks Elizy. Kiedyś również sam pokusiłem się o satyryczne skomentowanie tych czasów. KLIK.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Ilustrowana historia murali w Irlandii Północnej

Polityczne obrazy na ścianach domów czyli murale widoczne są w Belfaście, Derry i innych miastach Irlandii Północnej. Ich podłożem jest tzw. KONFLIKT czyli katolicy i protestanci, którzy mieszkają w tym samym mieście i pracują w tych samych firmach, ale mają zupełnie inne priorytety. Mam wrażenie, że mimo wszystko Bóg jest tam na drugim planie, na pierwszym zaś jest lojalność. Protestanci są wierni brytyjskiej Królowej a katolicy - ideałom w imię których walczyli irlandzcy bojownicy. W każdym razie historia irlandzkich murali zaczęła się od ściany widocznej na poniższym obrazku.

źródło: Wikipedia
Napis "Właśnie wkraczasz do wolnego miasta Derry" namalował w połowie stycznia 1969 roku John "Caker" Casey, miejscowy aktywista na rzecz równych praw katolików i protestantów. W połowie lat 60. katolicy stanowili większość mieszkańców Derry ale mimo to mieli dużo mniej praw (zamożniejsi, wspierani przez brytyjski rząd protestanci mieli tyle głosów ile posiadali nieruchomości). W katolickiej dzielnicy Bogside atmosfera stopniowo gęstniała, wreszcie na ulicach pojawiły się barykady a w domach ruszyła produkcja granatów z butelek wypełnionych benzyną. Moment kulminacyjny nadszedł 12 sierpnia 1969 roku - w Derry zaczęła się regularna bitwa. Po jednej stronie zdesperowani mieszkańcy katolickiej dzielnicy wspierani przez IRA, po drugiej stronie - British Army. W trakcie walk niektóre domy zostały zniszczone, ale ściana z napisem przetrwała do dziś.
  Po trzech dniach walk stała się rzecz nieprawdopodobna - armia brytyjska wycofała się, a katolicka ludność dzielnicy Bogside ogłosiła swoją niepodległość. Przez kilkadziesiąt dni ten region rzeczywiście stał się "Wolnym Derry" - na teren Bogside nie miała prawa wejść ani brytyjska policja ani nawet armia. 
  
Przez ponad miesiąc katolicy w Derry oddychali atmosferą zwycięstwa. Jednak do dzieła wzięli się politycy, którzy w każdym kraju potrafią kłamać na dowolny temat. Sytuacja była bardzo delikatna, bo nawet prezydent pobliskiej Republiki Irlandii Jack Lynch zapowiedział zbrojną interwencję w Irlandii Północnej. Sytuacja w Derry została uspokojona, katolikom z Bogside naobiecywano różnych rzeczy i do dzielnicy z misją pokojową wkroczyli nieuzbrojeni brytyjscy żołnierze w swoich nieuzbrojonych transporterach.
 


Pokój nie trwał długo, bo kłamstwo ma krótkie nóżki. Po niedługim czasie okazało się, że w Derry protesty i marsze należy wznowić. Jeden z takich pokojowych marszów został brutalnie spacyfikowany przez dzielnych spadochroniarzy Królowej. Czternaście nieuzbrojonych osób straciło wtedy życie a ten feralny dzień 30 stycznia 1972 roku przeszedł do historii jako Krwawa Niedziela.
   
Wydarzenia Krwawej Niedzieli zostały potępione przez wiele krajów, jednak Wielka Brytania szykowała ostateczne uderzenie na katolików w Derry. 31 lipca 1972 roku miała miejsce "Operacja Motorniczy", której celem byli śpiący w swoich domach działacze IRA.


Operacja "Motorman" była jedną z największych brytyjskich akcji po II wojnie światowej, objęła całą Północną Irlandię. Katolickie murale upamiętniające wydarzenia
ważne dla miejscowych społeczności pojawiły się więc również w Belfaście, Lisburn, Omagh i Armagh i może również w mniejszych miastach Irlandii Północnej. Całą historię konfliktu i irlandzkich murali można prześledzić w Muzeum Wolnego Derry, a znaczenie poszczególnych obrazów wyjaśniono na stronie malarzy
            
Gdybym mieszkał w Irlandii Północnej, albo co gorsza - w Londynie - być może w ogóle nie wspominałbym tych wydarzeń, tak mało istotnych w długiej i bogatej historii podbojów Wielkiej Brytanii. Może uważałbym Irlandczyków za pyskatych i krnąbrnych wichrzycieli. Jednak moja sympatia jest po stronie Derry, dlatego murale protestantów pokazuję na koniec.
  

   

środa, 1 lutego 2012

Koniec zimy - Imbolc

W ostatni dzień stycznia na historyczne wzgórze Tara przybyła niewielka grupa neopogan. Stanęli w kręgu wokół legendarnego Kamienia Przeznaczenia (Stone of Destiny), chwycili się za ręce i zamknęli oczy. Tylko jedna osoba zwana treoir stała osobno wpatrując się w zachodni horyzont, gdzie po raz ostatni tej zimy miało zajść słońce. Ten stary celtycki obrządek to Imbolc - koniec irlandzkiej zimy.
  
Kalendarz celtycki związany był z kultem słońca, o czym nieraz już wspominałem. Imbolc wypada w połowie odległości pomiędzy najkrótszym dniem roku a wiosennym przesileniem. Niezmienny rytm wschodów i zachodów kształtował życie ludzi w Irlandii co najmniej od 5000 lat. Ciekawe, że wciąż są ludzie, którzy znajdują czas na starodawne ceremonie.
  
Święto Imbolc zostało w pewien sposób oswojone przez Kościół - ten ważny kiedyś dzień należy obecnie do jednego z trzech głównych patronów Irlandii - św. Brygidy. Zainteresowanych jej historią odsyłam do Słowianina

Dobrze, że już skończyła się ta celtycka zima, bo chociaż śniegu w tym roku nie było a mrozu też nie za bardzo to bywały tak ciemne dni, że kwiatki stojące w doniczkach u mnie na parapecie odwracały się w stronę mieszkania. A skoro dziś już wiosna to poszukałem jej w swojej okolicy. Oto co znalazłem.
           

O CZYM JEST TEN BLOG

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...