piątek, 30 listopada 2012

Ladies View

Jeden z najbardziej znanych irlandzkich landszaftowych widoczków znajduje się na trasie widokowej Ring of Kerry, około 10 kilometrów przed Killarney.


Nazwa Ladies View nawiązuje do królewskiej wizyty z 1861 roku, kiedy Królowa Wiktoria zwiedzała dorożką swoje irlandzkie włości.


Wiktorii najwyraźniej towarzyszył orszak złożony z ludzi wrażliwych na piękno przyrody, ponieważ w tym miejscu królewskie dorożki zatrzymały się na dłużej. 



Z pobliskiego pubu przyniesiono jakieś krzesła aby dobrze urodzonym damom nie zmęczyły się nóżki. Damy usiadły i podziwiały widok. Tak powstała nazwa - Ladies View.



Dziś tego miejsca nie da się przegapić, bo zatrzymują się tu wszyscy, no może oprócz miejscowych.


W dole widoczny jest Killarney National Park.

sobota, 24 listopada 2012

Na ludowo i muzycznie

Melodia, którą dostałem niedawno od Przemka (dzięki).



sobota, 17 listopada 2012

Na pchlim targu

Pchli targ ma swoją dublińską wersję - Flea Market (dosłownie pchli targ). Odbywa się on na Newmarket Square w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Jest to dość młoda impreza, pojawiła się dopiero 4 lata temu przed Bożym Narodzeniem. Nadaje się do szukania przeróżnych staroci albo nietypowych prezentów i pasuje do kryzysu, bo ceny są bardzo różne. Dubliński Flea Market ma też swoją stronę internetową. Tak naprawdę to miastowa wersja zwyczajnych wiejskich marketów niedzielnych, jakie w Irlandii istnieją od prawie 100 lat pod nazwą Sunday Market.


Początkowo na cotygodniowych niedzielnych marketach sprzedawano warzywa, mięso, torf, odzież czyli wszystko to co jedni wytwarzali a inni tego potrzebowali. Ta forma handlu pozwalała zaopatrywać się Irlandczykom w najważniejsze produkty. Poza tym była to okazja do spotkania się i do rozmowy, którą Irlandczycy bardzo cenią. Z czasem w Irlandii zaczęło przybywać sklepów, gdzie łatwo można można było kupić potrzebne rzeczy, natomiast na coniedzielnych targach zaczęły się pojawiać rzeczy niepotrzebne.


Obecnie pchli targ na wsi nowi nazwę car boot sale (wyprzedaż z bagażników). To urocze miejsce, które pojawia się raz na kilka tygodni gdzieś na terenie szkoły, kościoła, boiska, wszędzie tam gdzie da się zaparkować, otworzyć bagażnik i wyłożyć na stole lub kocu to co w domu jest już niepotrzebne. 



Staram się odwiedzać każdy mijany taki market bo lubię grzebać w starociach. W polskiej cywilizacji takie rzeczy są w antykwariatach albo w Desie, tu wystarczy trafić na odpowiedni bagażnik i za kilka euro kupić fajne cacko albo album ze starymi zdjęciami. Polecam tabliczki typu "wyprzedaż z bagażników, niedziela, koło kościoła".

czwartek, 15 listopada 2012

Irlandia z lotu ptaka 1

Jedna z wycieczek avionetką nad środkową Irlandią. Kanał, rzeka, pastwiska, wioski, zielono, przyjemnego latania.



Przeblogowane od Słowianina.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Z lunetą na kamiennym moście - Ross Bridges

Miejsce zwane Ross Bridges leży blisko zachodniego krańca półwyspu Loop Head w zachodniej Irlandii. Przede wszystkim przyjeżdża się tu aby obejrzeć wystające z oceanu struktury, ułożone warstwowo i pofałdowane skorupy skalne.  





Nazwa Ross Bridges sugeruje, że są tu jakieś mosty. Podobno kiedyś były dwa, ale do dziś został tylko jeden. Pewnie kiedyś też się zawali.




Okolice mostów Ross to stałe miejsce obserwatorów ptaków. Siedzą tam pod wielkimi parasolami, ze swoimi termosami, kanapkami, lunetami i kapturami. Birdwatching to kosztowna rozrywka, przyrządy do obserwacji są bardzo drogie. Podpytałem trochę i dowiedziałem się, że oprócz ptaków zobaczyć tu można również ogromne żółwie, wieloryby i delfiny. Tylko oglądanie, żadnych zdjęć.  



czwartek, 1 listopada 2012

Cmentarz Glasnevin w Dublinie



Glasnevin w Dublinie to największy cmentarz w Irlandii. Miejsce pochówku półtora miliona ludzi. Otwarty został w 1832 roku jako pierwszy oficjalny i legalny cmentarz dla katolików. Wcześniej Irlandczycy podlegali restrykcyjnym angielskim prawom nawet po śmierci.



Przed powstaniem cmentarza Glasnevin Irlandczycy grzebali zmarłych pośród ruin, po kryjomu lub na cmentarzach protestanckich (po uzyskaniu specjalnego pozwolenia). Dopiero Daniel O'Connell wywalczył dla katolików prawo do godnego pochówku i uzyskał zgodę na wytyczenie cmentarza Glasnevin oficjalnie zwanego Prospect Cemetery.



Teren cmentarza został otoczony murem, a kiedy okazało się, że nocami rabusie wykradają świeże ciała z grobów aby je sprzedać studentom medycyny - dobudowano siedem wież strażniczych na rogach. Cmentarza w nocy pilnowali wartownicy oraz psy rasy bloodhound.
 



Wśród grobów znaleźć można wiele nazwisk zapisanych na kartach irlandzkiej historii. 
Michael Collins, Eamon de Valera, Charles Stewart Parnell, Jim Larkin, Arthur Griffith, hrabina Constance Markievicz i wielu innych patriotów. Mogiły są rozrzucone w różnych miejscach, nie ma tu żadnej alei zasłużonych.



Glasnevin mało przypomina polskie cmentarze. Prostokątne, solidne i obramowane groby należą do bogatszych rodzin i są młodsze od pozostałych. Są gęsto rozmieszczone głównie w środkowej części. Jednak większość mogił znaczą tylko wystające z ziemi płyty nagrobne. Im dalej od głównego wejścia, tym wyższa trawa pośród nich.



Mało ludzi, mało kwiatów, zniczy prawie wcale. Można odnieść wrażenie, że tu 
na groby przychodzi się tylko raz. Im solidniejszy grobowiec, tym będzie trwalszy. Konserwacją starych pomników zajmuje się organizacja Glasnevin Trust. Odrestaurowane kamienne krzyże i rzeźby są specjalnie oznaczone.   




Przejmujące wrażenie robią kwatery z grobami malutkich dzieci, które zmarły w szpitalach położniczych Dublina. Rodziny mogą wybrać własne miejsce lub mogiłę zbiorową, gdzie może być nawet kilkanaście nazwisk. To jedyne miejsce na całym wielkim cmentarzu, gdzie widać świeże kwiaty, dziecinne zabawki i wiatraczki obracające się na wietrze. Na każdej tablicy jakieś polskie nazwisko. 



Dwa kroki dalej kolejne alejki ze starszymi mogiłami. Na dziecinnych grobach sprzed roku nie ma już ani wiatraczków, ani zabawek, ani świeżych kwiatów.



Wyjątkową formą pamięci o zmarłych są groby w formie kamiennych ławek. Ławeczki poświęcone Dublińczykom można znaleźć w kilku miejskich ogrodach, ale tylko tu ławeczki są jednocześnie prawdziwymi grobami z wmurowaną w nie 
urną.   



W 1982 roku na Glasnevin otwarto krematorium. Od tamtej pory urny z prochami trafiają do kilku nowych kolumbariów. Tabliczki są oszczędne, informują tylko o nazwisku i dacie śmierci.



Półtora miliona zmarłych pogrzebanych na jednym cmentarzu to smutna historia ostatnich 200 lat. Składają się na nią powstania, prześladowania, bieda, wojna domowa oraz Wielki Głód. Rzadko kiedy na grobach widać wiek zmarłych, ale z historii wiemy, że raczej nie dożywali oni starości...



Przy głównej bramie 
Glasnevin stoi najwyższy na cmentarzu pomnik - to grobowiec  Daniela O'Connella, który tę katolicką nekropolię utworzył. Tuż obok jest kaplica, w której odbywają się pożegnania, również inne niż polskie. Wyjaśniają one irlandzkie podejście do śmierci i do funkcji cmentarza. Irlandzkie pogrzeby pomagają też zrozumieć, dlaczego nie obchodzi się tu Dnia Wszystkich Świętych. Ale o tym może za rok.    

O CZYM JEST TEN BLOG

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...