| 
Trzy
 dolmeny, które dziś przedstawiam są w Irlandii wyjątkowe. Pierwszy jest
 najwyższy, drugi jest najcięższy, a trzeci najbardziej strzeżony. Gdyby
 ktoś chciał sobie przypomnieć: co to takiego jest dolmen. 
Najwyższy
 w kraju dolmen znalazłem pośród zielonych pastwisk i mlecznych farm na 
granicy hrabstwa Kilkenny i Waterford. Na tutejszych wąskich drogach 
oprócz przypadkowych samochodów można spotkać głównie stada bydła 
poganiane przez farmerów w terenowych autach oraz wielkie cysterny 
zbierające wieczorne mleko. Dolmen "Kamień Wojownika" - czyli Leac an 
Scail stoi pośród zarośli i drzew w pobliżu rzeki Suir.  
Dla
 pokazania wielkości całej konstrukcji potrzebowałem sobie zrobić kilka 
zdjęć z dolmenem. Ponieważ byłem akurat sam - niezbędne było wykonanie 
kilku ewolucji poczynając od ustawienia aparatu i samowyzwalacza na 10 
sekund a kończąc na przetoczeniu się pod elektrycznym pastuchem.  
Dolmen Leac an Scail (inna nazwa to Kilmogue Portal Tomb) ma
 ponad 4 metry wysokości, a wejście do niego - prawie 3 metry. Wojownik,
 dla którego wybudowano tysiące lat temu ten grobowiec musiał być 
naprawdę wielki...  
Drugim dzisiejszym olbrzymem jest dolmen Browne's Hill (albo Brownshill) stojący w okolicy miasta Carlow, najcięższy tego typu pomnik w Europie. Kamień szczytowy (capstone) waży około 150 ton.  
Ogromny granitowy blok przykrywa konstrukcję, której prawdziwe znaczenie i przeznaczenie tak naprawdę wciąż pozostają w sferze domysłów. Wiadomo tylko, że dolmeny były w epoce neolitu grobowcami. Wejście do dolmenu kierowano w stronę wschodu słońca, aby wschodzące promienie ożywiały na nowo duszę... 
Browne's
 Hill stoi pośród łąk i pól, żadne drzewa ani krzaki nie zakrywają 
widoku. W pobliżu jest nawet kilka ławeczek, więc można sobie odpocząć 
przed dalszą podróżą.   
Okolice tego dolmenu nigdy nie zostały poddane badaniom archeologicznym. Podobnie było w przypadku dolmenu Leac an Scail. Jeżeli pod tymi głazami grzebano kiedyś ludzi, to szczątki wciąż tam spoczywają. Straszne co? 
W
 przypadku ostatniego na dziś kamienia było zupełnie inaczej. Dolmen 
Brehons Chair był bardzo dobrze zbadany, ponieważ stoi dziś pośrodku 
strzeżonego osiedla w Dublinie. To co pod nim znaleziono przeniesiono do
 Muzeum Archeologii, kamienie natomiast zdobią przystrzyżony trawnik tuż koło boiska piłkarskiego na osiedlu z bramą na kod.   
Brehon's
 Chair jest dolmenem niekompletnym, bo jak widać na zdjęciach - zginął 
mu najważniejszy - poziomy kamień. Mimo to stanowi ciekawy dodatek do 
tego osiedla, a w nocy jest chyba ciekawie oświetlony, bo wokół niego 
ukryte w ziemi są lampy. Jak kiedyś znowu będę tamtędy przejeżdżał to 
sprawdzę.     
Przeczytaj też: | 
środa, 29 czerwca 2011
Jeszcze dolmeny - Leac an Scail, Browne's Hill i Brehons
czwartek, 23 czerwca 2011
Opowieści z krypty - Galway
Opowieści z krypty to nowy cykl na moim blogu. Dziś pierwsza część. Zapraszam.
_______________________________
Lincz
 jako bezwzględny samosąd wykonany na podejrzanym wbrew opinii sądu lub 
całkowicie poza sądem ma całkiem długą tradycję. Odkryłem, że nazwa tej 
formy wymierzania sprawiedliwości pochodzi od nazwiska burmistrza 
średniowiecznego irlandzkiego miasta Galway, niejakiego Jamesa Lyncha 
Fitzstephena. Oto związana z tym historia.
Był
 rok 1493. W kościele Św. Mikołaja w Galway w swojej ławce klęczał 
burmistrz - James Lynch Fitzstephen. Modlił się o szczęśliwy powrót z 
Hiszpanii swojego syna, Waltera. Miał wrócić z dużym transportem 
hiszpańskiego wina, którym burmistrz zwykł zapełniać swą piwnicę. 
Tymczasem
 młody Lynch Fitzstephen wracał z winem, ale nie sam. Otóż będąc w owej 
delegacji przehulał z senioritami prawie wszystkie ojcowskie pieniądze 
przeznaczone na wino. Dlatego dla zabezpieczenia całej transakcji 
hiszpański kupiec wysłał w drogę powrotną swojego syna, Fabricio. 
Młodzieńcy po drodze zaprzyjaźnili się, jednak dalsze wydarzenia 
pokazały, że była to ich pierwsza i ostatnia wspólna podróż.
Młody
 Walter pokazał hiszpańskiemu gościowi całe średniowieczne Galway, 
zabrał go na Klify Moheru, przedstawił go również swojej narzeczonej, 
sympatycznej Agnes. Niestety gorący Fabricio zaczął
 do niej smalić cholewki, więc na słynnej irlandzkiej gościnności 
pojawiła się głęboka rysa, a w sercu Hiszpana pojawił się nóż.
Burmistrz
 nie mógł tej zbrodni puścić płazem. Jego syn już dwukrotnie wystawił na
 szwank dobre imię Lyncha. Oddał sprawę do sądu, jednak żaden z sędziów 
ani przysięgłych nie chciał skazać syna burmistrza. Niezadowolony Lynch 
powiesił więc własnego syna w oknie przy ulicy tuż za katedrą.
Resztę
 życia James Lynch Fitzstephen spędził w zgryzotach w swoim zamku, który
 do dziś stoi przy Shop Street w Galway i jest najstarszym w Irlandii 
budynkiem wykorzystywanym w celach komercyjnych – mieści się tu oddział 
banku AIB. 
Do
 tej samej katedry, w której w 1493 klęczał burmistrz Lynch rok 
wcześniej zawitał pewien żeglarz z Hiszpanii nazwiskiem Kolumb, który 
wybierał się na zachód w poszukiwaniu najkrótszej drogi do Indii. Ta 
katedra stoi w Galway do dziś, nosi imię św. Mikołaja z Mirry - patrona 
żeglarzy. Jest najstarszym średniowiecznym kościołem parafialnym w 
Irlandii. 
Hiszpańskich
 wątków w Irlandii jest całe mnóstwo, być może pojawią się one za jakiś 
czas w tym miejscu. O hiszpańskiej Wielkiej Armadzie, która rozbiła się u
 wybrzeży Irlandii w 1588 roku. O hiszpańskich centowych monetach w 
naszych portfelach, które ważą więcej niż inne centy. O hiszpańskiej 
inkwizycji, która nie dotarła do Irlandii. O tym dlaczego Hiszpanie nie 
pracują w Irlandii ale chętnie wydają tu pieniądze. I tak dalej.  
sobota, 18 czerwca 2011
Wywiady, autografy... :)
Dziś zamiast zdjęć proponuję posłuchanie paru dźwięków z irlandzkiego pubu, które staram się skutecznie zagłuszać :) 
Wywiad z Waszym ulubionym Pendragonem na stronie podkastu Przemka www.braksygnalu.pl 
A do poczytania - wcześniejsze wywiady ze mną:
Irlandzkie tajemnice na stronie www.tanie-loty.com.pl
Tam mieszkam - Irlandia na stronie www.bankier.pl
Parada w dniu św. Patryka - na stronie www.onet.pl
Autografy w przygotowaniu :)
środa, 15 czerwca 2011
Kilree - muzeum pod gołym niebem
Kilree
 w hrabstwie Kilkenny jest uroczym przykładem, jak średniowieczne 
irlandzkie zabytki prezentują się tysiąc lat po tym, jak zostały 
wzniesione. Przy wiejskiej drodze nawet nie ma gdzie zaparkować, a na 
bramie wisi ostrzeżenie, że po pastwisku może biegać byk. Za pastwiskiem
 jest druga bramka - za nią nie powinno być już byków. Jesteśmy na 
terenie objętym ochroną państwową, tu właśnie jest część dziedzictwa 
kulturowego Irlandii. To muzeum pod gołym niebem.
Okrągła
 wieża w Kilree stoi na skraju ogrodzonego starego cmentarza, pełnego 
gęstych drzew i szeleszczących w poszyciu odgłosów. Ma 27 metrów 
wysokości i różni się nieco od wież z podobnego okresu, czyli z IX-XII 
wieku. 
Na samym dole ma nietypowy cokół, a na szczycie - blanki. Jeszcze ciekawsze są drzwi, które w okrągłych wieżach umieszczane były zazwyczaj wysoko, aby nieproszonym gościom utrudnić
 dostęp. Tutaj wejście do wieży znajduje się tylko 1,60 metra nad 
ziemią. W tej sytuacji poczułem się zachęcony do wejścia do środka.  
Stanąłem
 ostrożnie na grubej warstwie starych gniazd, które przez lata spadały 
na dół. Pomiędzy nimi leżało kilka kamieni, które też kiedyś spadły z 
góry. Przyjrzałem się im uważnie i podniosłem głowę. 
Słońce
 wpadało przez małe okno na wysokości kilku metrów i oświetlało wnętrze 
prawie 30-metrowej okrągłej wieży zbudowanej w czasach Mieszka I. 
Patrzyłem na te kamienne ściany, na ten otwór na szczycie, na wejście do
 wieży i wyobrażałem sobie te czasy, kiedy wieża w Kilree pełna była 
mnichów i ich skarbów. Na pomostach połączonych drabinami stały worki z 
ziarnem, wysokie drewniane beczki z wodą, ilustrowane manuskrypty i 
bogato zdobione naczynia liturgiczne. Nie widziałem ich - ale te 
wszystkie rzeczy tam były.
  W
 muzeach czasem zdjęcia się nie udają. Nie chciałem przedłużać sesji 
zdjęciowej wewnątrz tego muzeum, bo z góry mógł w każdej chwili zlecieć 
kolejny kamień poruszony ptasimi skrzydłami i mogła to być moja ostatnia
 wieża. Nie wiadomo, kiedy by mnie w ogóle pośród tych gniazd znaleźli.
 W
 muzeach czasem zdjęcia się nie udają. Nie chciałem przedłużać sesji 
zdjęciowej wewnątrz tego muzeum, bo z góry mógł w każdej chwili zlecieć 
kolejny kamień poruszony ptasimi skrzydłami i mogła to być moja ostatnia
 wieża. Nie wiadomo, kiedy by mnie w ogóle pośród tych gniazd znaleźli.
 
W tym muzeum pod gołym niebem nie ma wielu zabytków, jednak te, które tu od 1000 lat stoją zasługują na to, by się przy nich na chwilę zatrzymać.
piątek, 10 czerwca 2011
Filmy irlandzkie - porachunki z kościołem
Kiedy w 
1992 roku gazety w Irlandii ogłosiły, że biskup Galway Eamon Casey ma 
dorosłego syna ze swoją gospodynią - szacunek Irlandczyków do Kościoła 
Katolickiego trochę zmalał a liczba
 powołań do seminarium spadła. Pojawiły się natomiast książki i filmy 
ukazujące ponure oblicze irlandzkiego duchowieństwa. Przedstawiam dziś 
trzy bardzo dobre, wstrząsające filmy poruszające ten temat.    
   
    
The Butcher Boy -
 1997 (Chłopak rzeźnika). Małe irlandzkie miasteczko, lata 60. Bystry i 
pyskaty chłopak nie ma lekkiego życia, najpierw umiera jego matka 
wariatka a potem ojciec alkoholik. Pojawia się poprawczak ze zboczonymi 
zakonnikami, pojawia się też Matka Boska (Sinead O'Connor), 
rzeczywistość miesza się z urojeniami a chłopak rzeźnika wciąż szuka 
swego miejsca gdzieś pomiędzy okrucieństwem a samotnością. Interesująca 
narracja, dobra muzyka, świetne dialogi, inteligentny humor.   
Magdalene Sisters -
 2003 (Siostry Magdalenki). Do zakładu prowadzonego przez brutalne i 
bezwzględne zakonnice trafiają trzy dziewczyny - Margaret zgwałcona 
przez swojego kuzyna, Rose, którą ojciec zmusił do oddania do adopcji 
nieślubnego dziecka oraz Bernadette, którą dyrektor szkoły po prostu 
uznał za prowokującą swoją urodą. W Irlandii jest rok 1964 ale w 
więzieniu dla nastolatek panują średniowieczne metody. Przerażający 
obraz przeżyć młodych kobiet, które (jak pokazało życie) po opuszczeniu 
murów zakładu pozostały katoliczkami. Film zajął drugie miejsce na 
liście filmów antykatolickich.
Song for a Raggy Boy - 2003 (Szkoła dla łobuzów). Irlandzki poprawczak prowadzony przez księży w roku 1939.
 Dla brata dyrektora - Johna wszyscy chłopcy są przestępcami i 
denegeratami, których należy brutalnie karać w imię boże, nawet krwawo. W
 nowym roku szkolnym pojawia się świecki nauczyciel, stara się 
zainteresować chłopców czymś więcej niż tylko przemocą, którą znają od 
podstaw. Uczy ich liter, pokazuje czym jest poezja, próbuje ich 
zrozumieć przez co wchodzi w konflikt z bratem Johnem. Przejmujący i 
wzruszający film.
środa, 8 czerwca 2011
Mroczny szpaler - Dark Hedges
Pośród wszystkich dróg Irlandii 
Północnej jedna wyróżnia się tak jakby bardziej. Na wąską wiejską drogę 
znaną jako Dark Hedges natknąłem się przeglądając zdjęcia na Fotoirlandii.
 Ustalanie gdzie to jest zajęło trochę czasu, bo w internecie często 
powielany jest błąd w nazwie pobliskiej miejscowości.      
Wiedziałem już, że jest to najczęściej fotografowany kawałek Irlandii Północnej poza Groblą Gigantów i wiszącym mostem, więc widok 14 motocyklistów robiących sobie tam zdjęcia wcale mnie nie zdziwił. 
Dark
 Hedges tworzą drzewa bukowe posadzone wzdłuż wąskiej drogi około 300 
lat temu. Mroczny szpaler ma długość około 500 metrów, jest się gdzie 
zatrzymać żeby zaczekać na lepsze światło, człowieka z psem, albo tęczę.
  
Wiele
 świetnych zdjęć tego miejsca można znaleźć w sieci, na okładkach 
magazynów fotograficznych, w albumach lub w galeriach. Dark Hedges, 
hrabstwo Antrim.
 niedziela, 5 czerwca 2011
Wywiad ze mną - Piotr, człowiek z kamienia
Rozmowa, którą przeprowadził ze mną Przemek Szczepaniuk, autor podkastu Brak Sygnału. Spotkaliśmy się w pubie w Ballbriggan, wypiliśmy po kawie a wcześniej odwiedziliśmy jeden z grobowców sprzed 5000 lat. Zapraszam do posłuchania.  
piątek, 3 czerwca 2011
Opactwo w Kells
Opactwo w Kells znajduje się w typowo irlandzkich okolicznościach przyrody.    
To
 nie jest to samo miejsce, które słynie z księgi z Kells (w hrabstwie Meath) - starego 
ilustrowanego manuskryptu. Tym razem zatrzymałem się w dużo mniejszym 
Kells w hrabstwie Kilkenny aby zobaczyć rozległe ruiny XII-wiecznego klasztoru.
Już
 z daleka widać, że musiała to być porządna forteca. Klasztor wybudowano
 w 1193 roku a mury obronne i wieże zostały wzniesione w kolejnym wieku.
 Długie mury i wieże 
zachowały się prawie w całości. To miejsce znane jest również jako 
"siedem zamków Kells". To dość nietypowe połączenie zamku i klasztoru. 
Wśród
 zabudowań klasztornych trwają prace konserwatorskie. Wykopaliska 
archeologiczne na terenie tego opactwa były największymi jakie w 
Irlandii kiedykolwiek podjęto. Katalog znalezisk z Kells liczy około 20 
tysięcy przedmiotów. Myślę, że kiedyś będą tu sprzedawać bilety. Mury 
będzie można znowu wykorzystać.   
Wielki
 plac pomiędzy siedmioma wieżami był wykorzystywany między innymi jako 
miejsce do rozstrzygania sporów. Mury są bardzo grube, widać to 
zwłaszcza w otworach okiennych.    
Opactwo
 zakończyło swój żywot w 1540 roku w wyniku aktu o rozwiązaniu 
wszystkich klasztorów wydanego przez króla Henryka VIII. Wtedy właśnie 
powstał kościół anglikański, niezależny od Rzymu.  
Wszystkim
 miłośnikom irlandzkich ruin polecam ten właśnie widok - kiedy wjeżdża 
się do Kells od strony Stoneyford - po prawej stronie zaraz za kamiennym
 murkiem i stadem owiec - no po prostu jest to piękny widok. 
Zagadka piorunów
W różne 
punkty kuli ziemskiej wali jednocześnie około 4 tysięcy piorunów na 
minutę. Z pewnych względów pioruny, grzmoty i błyskawice omijają 
Irlandię. Ciekawe dlaczego...
KaeF zadedykował mi swoją „zagadkę parzonej kawy”,
więc teraz ja dedykuję jemu „zagadkę pioruna”, 
tym bardziej że to on sam podał mi ten temat 
jakiś rok temu.
Każdy
 kto jakiś czas mieszkał na Zielonej Wyspie może potwierdzić, że do 
policzenia usłyszanych tu w ciągu roku piorunów wystarczą palce jednej 
ręki. Sam usłyszałem pierwszy grzmot w chmurach w zeszłym tygodniu, a 
mieszkam tu już prawie 4 lata. 
Na początek postanowiłem zasięgnąć opinii naukowców, więc skontaktowałem się z Met Eireann
 – czyli irlandzkim Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej. W 
odpowiedzi otrzymałem wyczerpujące wyjaśnienia dotyczące 
zjawiska wyładowań atmosferycznych oraz tabele z wynikami pomiarów 
uderzeń piorunów w ciągu ostatnich 30 lat pobranych ze wszystkich 14 
stacji meteorologicznych w kraju. Na tej podstawie mogę stwierdzić, że 
np. nad miastem Cork na południu kraju wali średnio 3,7 pioruna rocznie 
co oznacza około 1/100 pioruna dziennie. Nie sposób nie zauważyć, 
nieprawdaż? 
Pierwszym
 odnotowanym w irlandzkich księgach piorunem był śmiercionośny grzmot, 
który zmienił oblicze kraju na zawsze. Świadkami tego wydarzenia byli 
pielgrzymi wchodzący - jak zwykle boso - na świętą górę Irlandii w 
pamiętnym roku 1113. Piorun zabił wówczas tak wielu pielgrzymów, że 
Kościół natychmiast zmienił porę wielkanocnej bosej pielgrzymki na 
święty szczyt. Od tamtej pory na Świętego Patryka wchodzi się w okresie,
 kiedy pioruny statystycznie w Irlandii prawie nie istnieją. 
Dzięki
 temu jednemu piorunowi z 1113 roku Irlandia stała się jedynym krajem na
 świecie, gdzie pamiątkę 40-dniowego postu wielkanocnego celebruje się PO
 Wielkanocy a dokładnie w ostatnią niedzielę lipca – tzw. Reek Sunday. 
Św. Patryk na pewno widział to w swoich wizjach podczas owej głodówki. 
Piorun
 tradycyjnie symbolizuje wpływ sił niebieskich na sprawy ziemskie, 
uderza więc w najwyższe punkty terenu. Od dziecka słyszałem, że podczas 
burzy nie należy się chować pod drzewami. Gdybym jako dzieciak chował 
się w Irlandii, mówiono by mi żebym unikał okrągłych wież. To one od 
ponad 1000 lat są najwyższymi punktami w Irlandii. One były najbardziej 
narażone na trafienia i one właśnie najbardziej od piorunów ucierpiały. 
Niektóre straciły tylko dach, inne zostały brutalnie rozpołowione przez 
pioruny lub doszczętnie zniszczone.
Z
 czasem pioruny zaczęły eliminować coraz większą ilość dumnych 
irlandzkich wież, dlatego dzięki wynalazkowi Beniamina Franklina te 
historyczne budowle zostały objęte państwową ochroną piorunochronową. 
W
 lipcu 2010 (czyli kiedy piorunów w Irlandii statystycznie prawie nie 
ma) we Włoszech padł światowy rekord piorunów – 25 tysięcy w ciągu 
jednej nocy! Rekord zapisano w księdze Guinnessa. Guinness jako 
Irlandczyk na pewno by to docenił. Obecnie jest pochowany pod irlandzką 
okrągłą wieżą zniszczoną kilkaset lat wcześniej właśnie przez jakiś 
zabłąkany piorun.
Jak
 każdy rzadki i wyjątkowy okaz również irlandzki piorun doczekał się 
grona badaczy i pasjonatów. Kontaktują się ze sobą poprzez stronę www i 
wykorzystują własnoręcznie zbudowane urządzenia namierzające pioruny. To
 Poszukiwacze Irlandzkich Piorunów oraz ich „lightning detectors”.
Natrafiłem
 na różne dziwne i fantastyczne teorie, które tłumaczą tak rzadkie 
występowanie piorunów w Irlandii. Teoria najprostsza – Irlandia jest 
wyspą więc jest nieuziemiona. A piorun wali przecież w Ziemię. Więc w 
Irlandię nie trafiają.
Druga
 teoria opiera się na paramagnetycznych i diamagnetycznych 
właściwościach kamieni, których przecież w Irlandii mnóstwo (wiem o tym 
chociażby ze swojego bloga). W szybkim skrócie – wszystkie te kamienne 
kręgi, menhiry i okrągłe wieże z kamienia są zbudowane przez druidów 
jako paramagnetyczne i diamagnetyczne osłony zabezpieczające wyspę przed
 silnymi wyładowaniami elektrycznymi. 
Trzecią
 teorię znalazłem w reprincie książki z 1887 roku w bibliotece w 
Maynooth. Zdaniem Thomasa Grimshawa, pioniera irlandzkiej meteorologii, 
za brak piorunów odpowiadają drgania wewnętrzne okrągłych wież, 
które jednocześnie tworzą najlepsze warunki do medytacji. 
Naukowcy
 z Met Eireann o których wspomniałem na początku wyjaśnili sprawę dość 
prosto – nad Irlandią nie tworzą się zbyt często duże różnice 
potencjałów w chmurach więc nie przeskakują pomiędzy nimi wyładowania 
czyli pioruny. Natomiast brak tych potencjałów tłumaczony jest właśnie 
wyspiarskim położeniem Irlandii – pomiędzy Oceanem Atlantyckim, lądem 
Europy i niebem ponad tym wszystkim. Czyli owa teoria o nieuziemieniu ma
 jakiś głębszy sens.
Szukając
 informacji na temat piorunów bardzo często natrafiałem na tropy 
prowadzące do tajemniczych związków piorunów z okrągłymi wieżami. Daje 
to do myślenia zważywszy, że Irlandia jest jedyną wyspą na świecie, 
gdzie stoją okrągłe wieże i jednocześnie prawie nie ma piorunów. 
środa, 1 czerwca 2011
Wyspy Aran - dziura robaka
Dziura robaka - Wormhole - Poll na bPeist
 to coś niesamowitego, dzieło natury utrwalone w klifie po zachodniej 
stronie Inishmore. W tym miejscu są trzy piętra klifów. Niektórzy 
uważają że najbezpieczniej jest popatrzeć na to z samej góry. Ja 
wybrałem środkowe piętro. 
  
 
  
 
  
 
  
 
Wormhole
 nie należy do głównych atrakcji Aranów, zdecydowanie jednak jest warta 
znalezienia i zobaczenia. Z głównej drogi biegnącej przez Inishmore 
prowadzą do niej drogowskazy. Irlandzką nazwę "Poll na bPeist" uzupełnia
 piktogram. 
Od
 znaku należy jeszcze przejść około 2 kilometrów przez surowy krajobraz 
zasłany wapieniem. Na kamieniach zaznaczono kilka czerwonych strzałek, 
które potem znikają i pozostaje iść na wyczucie trzymając się blisko 
brzegu. Dziura robaka jest na najniższym tarasie klifów, zalewanym przez
 fale podczas przypływu. 
Widok
 Wormhole z bliska przerósł moje oczekiwania. W ogromnym, idealnie 
prostokątnym basenie połączonym podziemnym kanałem z oceanem szafirowa woda delikatnie podnosiła się i opadała w rytm fal Atlantyku.   
Oczywiście
 muszę tam wrócić podczas sztormu. Ale nie będę stał na środkowym 
tarasie tylko na samej górze. Dziurę robaka możecie zobaczyć na moim filmie.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
O CZYM JEST TEN BLOG
historia
(180)
ciekawostki
(148)
Pendragon Tours
(103)
chrześcijaństwo
(102)
podróże
(90)
średniowiecze
(80)
morze
(76)
ruiny
(64)
Dublin
(63)
zwyczaje
(63)
pogaństwo
(53)
klasztory
(50)
góry
(45)
zagadki
(45)
klify
(43)
opactwa
(43)
zamki
(43)
neolit
(39)
megality
(37)
Celtowie
(31)
Aran
(29)
Dingle
(29)
grobowce
(29)
okrągłe wieże
(29)
Irlandia Północna
(28)
legendy
(28)
celtycki krzyż
(26)
św. Patryk
(26)
film irlandzki
(25)
muzyka
(24)
dolmeny
(23)
puby
(19)
książki
(18)
obrzędy
(15)
religia
(15)
Wikingowie
(14)
connemara
(14)
kamienne forty
(13)
newgrange
(13)
menhiry
(12)
galway
(11)
boyne
(10)
konflikt
(10)
zima
(8)
bitwy
(7)
ogham
(7)
wielki głód
(7)
święta
(7)
kamienne kręgi
(6)
loughcrew
(6)
manuskrypty
(5)
wywiady
(5)
opowieści z krypty
(4)
Clootie
(3)
Fourknocks
(3)
Samhain
(3)
Trim
(3)
pierścień claddagh
(3)
Sheela-na-Gig
(2)
leprechaun
(2)
murale
(2)
św. Walenty
(1)
 
 
