Już
 za kilka dni Dzień św. Patryka, narodowe święto Irlandii, dzień, kiedy 
wszyscy oszaleją, nie pójdą do pracy, ozdobią swoje domy, będą się 
przebierać w najróżniejsze stroje i świętować w paradach na ulicach i w 
pubach tak jak umieją tylko Irlandczycy. Ale o tym dopiero za tydzień. 
Wraz
 ze zbliżającym się świętem rośnie zagęszczenie koniczyny w kraju. 
Zarówno w trawie, jak i wszędzie dookoła. Na tydzień przed Paddy’s Day 
irlandzka zielona koniczynka jest obecna na wszystkich zapowiedziach 
świątecznych parad i wszystkich gadżetach i produktach z tym dniem 
związanych. 
Koniczynka
 jest symbolem kraju, zarejestrowanym znakiem Republiki Irlandii. Trzy 
listki pojawiają się wszędzie, gdzie kiedyś wyjechali Irlandczycy w 
czasach wielkiej emigracji. Jak na przykład obecnie w godle Montrealu, 
na pieczątce Montserrat albo we wszystkich irlandzkich pubach poza 
granicami. Wiele irlandzkich drużyn, klubów, organizacji i firm włącza 
koniczynkę do swojego zestawu grafik.
| Samolotem z koniczynką przyleciałem do Irlandii. | 
Trzy listki koniczyny to wiara, nadzieja i miłość, tak mówi ciotka Tradycja. Święty Patryk na podstawie koniczynki tłumaczył złożoność Świętej Trójcy. Tymczasem czwarty listek symbolizuje szczęście, dlatego spragnieni szczęścia wciąż poszukują czterolistnej koniczynki. W Księdze Rekordów Guinnessa odnotowano koniczynę o osiemnastu listkach. Ten co ją znalazł, musiał chyba potem zgłupieć ze szczęścia.
Koniczynka
 po angielsku to „shamrock”, a po irlandzku „seamróg”. Jak widać, w 
irlandzkim jest litera „ó”. Odnalazłem ją na klawiaturze firmowego 
komputera i postawiłem tabliczkę przy świeżo dostarczonych roślinkach w 
malutkich doniczkach. Gdy zobaczył to Ciaran, mój szef, spytał mnie co 
to znaczy „seamróg”. No ręce opadają. 
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz