KARTY

wtorek, 1 kwietnia 2014

Schull

Podczas jednej z wycieczek po zachodnim Cork trafił nam się nieoczekiwany przystanek. Dzięki temu miałem okazję pospacerować po małej miejscowości Schull, przez którą się przejeża w drodze na Mizen Head.



W pierwszym napotkanym pubie pytam o espresso i okazuje się, że mają i jest bardzo dobre. Jest ciepło, więc siadam przed pubem przy odrapanym stoliku i patrząc na przejeżdżające samochody i przechodzących ludzi delektuję się chwilą na drinka kierowcy.



Lubię takie spacery po leniwych miasteczkach. Przy głównej ulicy jest wszystko, co ludziom tu do życia potrzebne. Kilka pubów i sklepów, bukmacher, apteka, kościół, pralnia, bank, sklep za 2 euro. Przed pubami i kawiarniami stoliki, rozmowy, miejscowi ludzie.



Główna ulica nie jest długa, więc to co się nie zmieściło od frontu jest ukryte w bramach. Warto tam zajrzeć.



W jednej z bram widzę lokalny bazarek. Można tam znaleźć różne różności z przeszłości i trochę współczesnych drobiazgów. Kubki z Michaelem Collinsem to lokalna pamiątka - niedaleko Schull został on zastrzelony przez ludzi z IRA, którą sam stworzył. Za zdradę.



Zaglądam jak zwykle do biblioteki. Tu można poczytać, wypożyczyć książkę zamówioną przez internet z odległego krańca Cork, wysłać 
mailem cv, zapisać się do koła gospodyń wiejskich albo przyjść z dzieckiem na opowiadanie bajek. Mają też regał z książkami na sprzedaż.   


Szkody naprawione, można jechać dalej w zachodnią irlandzką dzicz.

12 komentarzy:

  1. Ulice z fajnymi bramami powinny być w każdym mieście ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Autko ci się spsuło?
    BTW z tym Collinsem to właściwie była wtedy w IRL wojna domowa. IRA się podzieliła i jedna jej część stała twardo za Collinsem, a druga część za de Valera, a w to wszystko mieszali sie jeszcze brytole. Collins jechał do Cork na inspekcję tamtejszej IRA. Odradzano mu ten wyjazd ze względów bezpieczeństwa, ale sie uparł i powiedział "Przeciez mnie nie zabiją w moim własnym hrabstwie"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autko się nie psuje. Wiesz co to choroba lokomocyjna? U dziecka? :)

      Usuń
    2. Niby wiem, ale już zapomniałem. Taki wiek :D

      Usuń
  3. ...Irena i Ja myślimy nad tą trasą we wrześniu, 3 dni. Podrzuć 'dobry' cennik dla starych zmajomych;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ...Jeśli szukasz czegoś, czego nie ma w żadnym innym sklepie zajrzyj do 2 Euro Shop. Nie znasz angielskiego,, nie wiesz jak zapytać? Nic nie szkodzi, tu w większości pracują obcokrajowcy - Rosjanie, Czesi, Polacy, Chińczycy, Brazylijczycy, Portugalczycy i Meksykanie. Bo 2 Ero Shop to raj dla biednego konsumenta i spełnienie marzeń o karierze dla zakompleksionego obcokrajowca. Jest tych sklepów w Dublinie kilka, a ich właściciel mieszka podobno w zamku na Malahide - milioner. Król śmieci sprowadzanych z całego świata ... (fragment książki Magdaleny Orzeł - Dublin moja polska karma)
    Byłam w Charity shop w Buncranie, gdzie już za 20 eurocentów można było kupić całkiem ładny ciuszek dla dziecka. Popieram takie inicjatywy - napiszę coś nie coś o tym, bo i w Polsce można by było sklepy Charity shop otworzyć...
    Z Tobą zawsze przyjemnie się podróżuje.
    Pozdrawiam wiosennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest drugie dno w tych charity shops. w Irlandii prezesi pięciu fundacji charity mają pensje oscylujące koło 1 mln euro rocznie. Inni od 100 do kilkuset tysięcy. Ale to na całym świecie tak jest. Na pomoc zostaje najmniej pieniędzy.

      Usuń
    2. Zawsze pod przykrywką charity kryją się fundacje, których celem nadrzędnym jest zapewnienie sobie dostatniego życia i tak jak to napisałeś na pomoc zostaje najmniej pieniędzy, jednak wielu ludzi z tej pomocy korzysta. Czy to dobrze, czy to źle nie oceniam, bo nigdy tak naprawdę nie analizowałam działalności fundacji.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Zaglądam na Twojego bloga. Znajduje tam również wiele ciekawostek...

      Usuń
    3. ja przepraszam, ale nie mogę. Euro Shop kilka to jest na samym Finglas, w dublinie podejrzewam, ,że spokojnie około 100. do tego Dealz i Iceland z żywnością. i co do pracy tam mają kompleksy czy biedni konsumenci?? Zamek w Malahide jest udostępniony dla zwiedzających w całości, więc raczej nikt tam nie mieszka.

      Usuń
    4. Gdyby Ewa miała więcej czasu na spacery po Dublinie to by wiedziała, że tych sklepów jest dużo więcej :)

      Usuń
    5. ja odnośnie cytatu z książki:)ajmsory

      Usuń
  5. przepraszam za błędy, pisałem z telefonu i nie mogłem się zalogować na konto ,żeby się podpisać. minio

    OdpowiedzUsuń