Po dobrym lanczu w wiosce Fanore udałem się na poszukiwanie jednej z tych opuszczonych wiosek, której mieszkańcy umarli z głodu ponad 150 lat temu. Nie wiedziałem dokładnie gdzie to jest, więc najpierw zasięgnąłem języka w pubie O'Donohue. Kelnerka mi za bardzo nie pomogła, bo jak się okazało - pochodziła z Węgier. Wysłała mnie na pobliską pocztę.
Brodaty człowiek w okienku dał mi zwięzłe wskazówki i już po chwili wkroczyłem na wąską ścieżkę porośniętą trawą i prowadzącą wprost do oceanu. Po niecałych pięciu minutach zobaczyłem fale Atlantyku i pozostałości po wiosce.
Smutne ruiny domów porastały wysokie trawy i kłujące zarośla. Zaczęło się od zarazy niszczącej ziemniaki, podstawę codziennego pożywienia ubogich katolików. Śmierć głodowa, emigracja, smutne czasy.
Nagle pośród ruin domów zobaczyłem czerwonego vana. Obok niego stał biały namiot z mnóstwem gratów oraz dużym koszem na śmieci. W środku siedział białowłosy człowiek i patrzył na swój telefon. Van na boku miał naklejony adres internetowy, który skojarzył mi się z mieszkającym w pobliskim Doolin delfinem. Zaciekawiony podszedłem, aby porozmawiać.
Jan Ploeg mnie kompletnie zaskoczył. Dawny hippis, rzeźbiarz, odkrywca i samozwańczy badacz przyrody ponad 20 lat temu zaczął pływać z irlandzkimi delfinami. Pochodzi z Holandii, ale od kilkunastu lat mieszka w wymarłej wiosce w Fanore w swoim namiocie i pływa z delfinem Dusty. Pisałem kiedyś o moim spotkaniu Dusty i o tym skąd delfin zawdzięcza swe imię. W Doolin pojawił się po tym, jak z Klifów Moher rozsypano prochy amerykańskiej wokalistki Dusty Springfield, zgodnie z jej ostatnią wolą. Niektórzy uważają, że to jej inkarnacja.
Jan dał się wciągnąć w rozmowę, pokazał mi swoją gumową płetwę "monofin", którą przyczepia sobie do obu nóg, drewnianą płetwę "pectoral", ktorą trzyma przed sobą oraz kostium nurka z płetwą grzbietową. Ten ekwipunek pozwala mu pływać prawie tak szybko jak delfin. Opowiadał o początkach swojej fascynacji delfinami, o tym, jak jeden z nich go uleczył z depresji. Mówił, że umie porozumiewać się z delfinami przy pomocy specjalnej piszczałki, Opowiadał o zwyczajach Dusty oraz Fungie - delfina z Dingle, z którym też pływał. Niestety nie byłem sam, więc musiałem kończyć ciekawą rozmowę i zostawiłem Jana, który przez telefon pisze swojego bloga o Dusty: Dolphin Address.
Największe wrażenie wywołała we mnie opowieść jak to Jan pływając pod wodą z delfinem tak bardzo się w tym zatraca, że chociaż brakuje mu tchu to się nie wynurza, bo to pływanie jest takie wspaniałe, Czad, no nie? Jeśli ktoś chce zobaczyć i posłuchać Jana to zapraszam na jego stronę oraz jego kanał na You Tube, gdzie sam zamieszcza swoje filmy jak na przykład ten: JANIMAL.
Zakręcony człowiek, ale pozytywnie ;) Mnie najbardziej podoba się frontowa elewacja pubu :)
OdpowiedzUsuńPodobno podają tam świetne małże :)
UsuńWażne jest odnaleźć siebie i swoje miejsce na Ziemi.
OdpowiedzUsuńMasz doskonałą intuicję, która zawsze prowadzi Cię w ciekawe miejsca.
Pozdrawiam :)
Korzystam z rożnych okazji i rozmawiam z ludźmi. Szukam swego miejsca na Ziemi...
UsuńMam wrażenie, że ostatnio wyszukujesz tematów na "siłe". Zmieniłeś nawet swój styl pisania.... Menopauza?
OdpowiedzUsuńA dużo was tam jeszcze? Anonimowych malkontentów? IP nie jest anonimowe ale pewnie o tym wiesz.
Usuń