KARTY

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

W Bundoran

Bundoran to niewielka nadmorska miejscowość w hrabstwie Donegal. Odkąd obejrzałem świetny irlandzki film pt. "Chłopak rzeźnika", miasteczko kojarzyło mi się ze scenami z tego filmu. Któregoś razu przejeżdżając przez Bundoran postanowiłem się mu przyjrzeć bliżej i znaleźć miejsca, które widziałem w filmie. Nie wiedziałem jeszcze, że film kręcono w Bray, w Warrenpoint i w Clones ale na pewno nie w Bundoran.



Najbardziej utkwił mi w pamięci rynek, taki trójkątny, pośrodku którego stała stara zadaszona studnia. Francie wraz ze swoim przyjacielem Joe lubili skuwać z niej lód. Najpierw przejechałem się główną ulica przez Bundoran, potem nią wróciłem nie znajdując żadnego rynku ani nawet strzałki „centrum miasta”.



Zaparkowałem samochód ciesząc się, że w takiej dziurze jak Bundoran nie trzeba martwic się o bilety parkingowe i ruszyłem na poszukiwania rynku ze studnią. Mijałem kolejne sklepy dla surferów i kasyna, zamknięte puby i otwarte hotele. Letniskowa miejscowość wyglądała pod koniec marca raczej na wyludnioną. 
Po spenetrowaniu kilku bocznych uliczek wszedłem do hotelu Hollyrood i zapytałem wprost, gdzie jest rynek. Wytłumaczyłem pani na recepcji że widziałem to miasteczko na filmie. 



Recepcjonistka zwierzyła mi się, że o filmie nie ma zielonego pojęcia. Poza tym jest pewna, że w Bundoran nie ma żadnego rynku, tylko jedna główna ulica. Ale może w bibliotece będą coś więcej wiedzieć. Podziękowałem jej, tym bardziej, że za podłączenie do internetu musiałbym tam wykupić za 3 euro kupon na 20 minut. Zdzierstwo.



Ruszyłem w górę głównej ulicy szukając biblioteki. Mój wszystkofon w tym czasie szukał bezpłatnego wi-fi. Jedynym miejscem z dostępem do internetu był pub Donegal Bay. Wszedłem tam, zamówiłem Guinnessa i rozwaliłem się z laptopem na największej kanapie (bo akurat pod nią był jedyny kontakt).



Sprawdziłem na mapach, że rzeczywiście w Bundoran nie ma rynku. Sprawdziłem na Filmwebie, gdzie kręcono film. Zrezygnowany zamówiłem drugie piwo, ściągnąłem "Chłopaka rzeźnika" i zacząłem go oglądać po raz drugi.



Pub Donegal Bay jest dość mały, a ja zajmowałem największą kanapę. Stopniowo zaczął się zapełniać i siłą rzeczy dosiadło się do mnie kilka osób. Dyskretnie wyłączyłem polskie napisy, żeby nie robić dodatkowej wiochy w takim wiejskim miejscu. W samą porę, bo ktoś zapytał co ja tam oglądam i jak w ogóle się mam i skąd jestem.



Odpowiedziałem, że mam się dobrze i że oglądam film, który podobno był tu kręcony. Nawet nie byłem zdziwiony, że moi nowi znajomi też o tym filmie nie słyszeli. Spytałem, czy znają chociaż piosenkę z filmu - „Beautiful Bundoran" Ha, oczywiście znali wszyscy. Ktoś zanucił, po chwili śpiewał cały pub. Ktoś postawił mi kolejne piwo... Wyglądało na to, że mój pobyt w Bundoran nieco się wydłuży...



Kilka kolejek później wyciągnąłem z bagażnika swoje kije do nordic walking i ruszyłem na kilkukilometrowy marsz po długiej plaży. W oddali majaczyły pokryte śniegiem góry Donegalu. Ocean szumiał łagodnie czekając cierpliwie na surferów. 


Znalazłem głaz, w którego szczeliny powtykano monety. Wetknąłem też swoją, bo mimo, że Bundoran mnie filmowo rozczarował to jednak kiedyś tu wrócę. 

21 komentarzy:

  1. W Irlandzkich miastach, jeśli istnieje rynek - rzadkość - jest właśnie trójkątny. Już nie pamiętam skąd to wzięło.

    OdpowiedzUsuń
  2. O filmie nie słyszałem, ale w Bundoram zdarzyło mi się parokrotnie być. No może parokrotnie przez miasteczko przejeżdżałem a raz w nim byłem :) Latem jest to mekka surferów i plaża, po której chodziłeś jest w zasadzie tylko dla nich, bo kapać legalnie się tam nie wolno.

    OdpowiedzUsuń
  3. I nawet zegar z kukułką nabyłeś:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie potrafię tego składnie wyjasnić (pięć nocy nie spałam, haha), ale Bundoran przypomina mi takie stare miasteczka nadmorskie w Stanach albo w UK, takie jak z filmu Lemoniadowe Trio z Diane Keaton. Szczególnie są rozczulające, kiedy pusto po sezonie i mniej słońca, farba lekko obłazi z budynków, a ulice czekają na większy ruch.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli dzień nie taki do końca stracony ;)

    Fajnie masz... Zawsze Cię spotka coś ciekawego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. :):):) miło wiedzieć, że nie tylko moje wyjazdy zawsze są przygodą, a miejsce bardzo malownicze ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. mnie tylko zastanawia ten Twój marsz po kilku piwach :)
    PS> A dzień wygląda na mile spędzony

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj
    Malownicze domy, piękny reportaż, a u nas zima w kwietniu.
    POzdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ...no i gdzie ten ryneczek ze skutą lodem studnią? Kondukt pogrzebowy też przechodził przez ryneczek!;-)...Ech...prawie jak ze swetrami "arańskimi" ;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw sie. Znajdziemy lepsze miejsca, ktore obronia sie same.

      Usuń
  11. Strasznie tam pstrokato. Dobrze, że wokół natura ładnie urządziła. Plaża prześliczna.

    OdpowiedzUsuń
  12. bundoran ma opinie lokalnego las vegas,no i faktycznie duzo tam kasyn i rozrywek wszelakich,czesto tam jezdzimy na kregle ,bo tanio i nie musimy zmieniac obowia a i piwko mozna przemycic..warto tez zahaczyc o monorhamilton ,kilka kilometrow w kierunku sligo,majaczacy zdaleka zameczek,gdzie napewno spotkasz robin hooda albo walecznne mela gibsona serce

    OdpowiedzUsuń