KARTY

środa, 14 lipca 2010

Berlińskie rozrachunki

Największe niemieckie miasto, założone przez plemiona słowiańskie w IX wieku, kojarzy mi się od dziecka ze zbrodniarzem Adolfem, z zakończeniem wojny oraz z betonowym murem dzielącym stolicę na pół. Jechałem do Berlina z ciekawością, ale też pewnymi obawami, bo w ogóle nie darzę Niemców sympatią. Chciałem zmierzyć się ze swoimi uprzedzeniami.

Od strony zachodniej do centrum czyli Mitte (okazja do poznania kilku nowych słów w nieznanym języku) prowadzi bardzo prosta, szeroka i koszmarnie długa ulica, około 8 kilometrów. Po drodze na ostatnim rondzie stoi wysoka Kolumna Zwycięstwa ze złocącą się w słońcu figurą bogini zwycięstwa.
  
Po prawie 300 stopniach można wejść na taras widokowy i z wysokości 50 metrów podziwiać Berlin. W kierunku wschodnim za ogromnym parkiem majaczy Brama Brandenburska – pierwszy cel mojej wizyty.
  
Już na owej długiej i prostej „strasse” można się zorientować, że w mieście rowery są bardzo popularnym i uprzywilejowanym środkiem transportu, na ulicach nie ma korków a wszystkie miejsca parkingowe są bezpłatne.  
  
Brama Brandenburska zwana również Bramą Pokoju zwieńczona jest kwadrygą powożoną przez kolejną boginię zwycięstwa. Po bitwie pod Jeną zwycięski Napoleon zabrał kwadrygę do Paryża jako trofeum, ale po kilku latach ją oddał. Po II wojnie kwadrydze odebrano orła oraz Żelazny Krzyż – bolszewicy uznali je za symbole pruskiego militaryzmu. Po zburzeniu muru berlińskiego rzeźbę odremontowano i przywrócono jej utracone atrybuty.
  
W okresie zimnej wojny nie było dostępu do Bramy Brandenburskiej – tylko ważni zagraniczni goście odwiedzający władze NRD mogli znaleźć się w jej pobliżu. Mieszkańcom Berlina nie wolno było tam podejść – teren wokół muru berlińskiego był zamknięty z obu stron. Prezydent Niemiec Zachodnich stwierdził: „Jak długo Brama Brandenburska pozostanie zamkniętą, tak długo sprawa Niemiec zostanie otwarta”. Amerykański prezydent Ronald Reagan podczas wizyty w Berlinie apelował: „Panie Gorbaczow, niech pan otworzy tę bramę! Panie Gorbaczow, niech pan zburzy ten mur”. Obecnie przez bramę każdy może sobie przejść i zrobić pamiątkowe zdjęcie z koszmarkami z przeszłości.
  
W przybudówce Bramy znajduje się tzw. Pokój Ciszy – dostępny dla każdego chętnego i przeznaczony do medytacji. To dość późne w kulturze niemieckiej miejsce tolerancji i pokoju miedzy narodami i religiami. Innym symbolicznym miejscem tuż obok Brandenburger Tor jest nietypowy ogród pamięci poświęcony Żydom pomordowanym przez nazistów zaprojektowany przez Żyda. Ogromny plac w sercu Berlina zabudowany ponad 2700 sześciokątnymi słupami z szarego betonu umieszczonymi w równych rzędach. Teren stopniowo obniża się do środka tego nietypowego pomnika pozbawionego jakichkolwiek symboli, a spacer wzdłuż dochodzących do 4 metrów wysokości słupów oddala od wielkomiejskiego szumu. Wrażenie niesamowite. W podziemiach znajduje się ogromne muzeum z licznymi izbami pamięci oraz pozostałości po bunkrze Goebbelsa, hitlerowskiego ministra propagandy.



Pomiędzy Bramą Brandenburską a Reichstagiem odnaleźć można kolejne miejsce pamięci. 
  
W tym miejscu kolejnym krzyżem zaznaczano śmierć kolejnego emigranta zastrzelonego przez żołnierzy albo rozszarpanego przez psy podczas próby ucieczki przez mur na Zachód. Ilość ofiar doszła do 1135 przez 28 lat istnienia muru i tyle też wyrosło w tym miejscu krzyży. Żaden rząd nie lubi takich pamiątek w miejscu, które zaczynają odwiedzać turyści, dlatego pewnej nocy w lipcu 2005 wszystkie krzyże zniknęły. Od tamtej pory trwają spory jaki kształt ostatecznie ma mieć pamięć o ofiarach berlińskiego muru, z których ostatnią był Chris Gueffroy - zastrzelony na dwa tygodnie przed końcem zimnej wojny. Póki co prowizoryczne białe krzyże z kilkoma nazwiskami pełnią na parkowym płocie straż.
  
Mur Berliński jest najbardziej wymownym symbolem tej dziwnej zimnej wojny zakończonej w wyniku m.in. przemian w Polsce. Zbudowany został w 1961 na rozkaz tych samych sił, które pół roku wcześniej wysłały pierwszego człowieka w kosmos. Rozdzielił zniszczone po wojnie miasto na część wschodnią – rosyjską – lepszą oraz na część zachodnią – zgniłą – gorszą. Od tamtej pory przez ten „wał antyfaszystowski” uciekali na Zachód lepsi ludzie, a jednym z pierwszych był Konrad Schuman – 19 letni strażnik pilnujący zasieków wokół muru. To zdjęcie obiegło świat. Młody Niemiec czuje co się święci, więc ucieka do francuskiego sektora, żeby jego dzieci nie musiały w szkole uczyć się rosyjskiego. 


  

Mur oddzielający ludzi mówiących tym samym językiem i patrzących w to samo niebo ale będących obywatelami innych państw runął 9 listopada 1989 roku. Nie zostało dziś po nim wiele, trzy ocalałe fragmenty są obecnie pod ochroną, jak ten z dwoma obleśnymi pasibrzuchami.
  
Już w momencie rozbierania muru buldożerom pomagali mieszkańcy oraz przyjezdni, którzy chcieli zachować fragmenty na pamiątkę, zwłaszcza te pomalowane różnokolorowym graffiti przez zachodnioniemieckich artystów ulicznych. Obecnie fragmenty muru kupić można w każdym sklepie z pamiątkami w cenach od 2 do 30 euro. Ogromna ilość specjalnych widokówek z plastikowym okienkiem zawierającym kawałek betonu i kapsułek ważących nawet kilogram skłania do pytania o oryginalne pochodzenie tych pamiątek, ale nabywców nie brakuje.
  
Równie wielka jest ilość pamiątek z czarno-białymi obrazkami zniszczonego Berlina. Dokumentację dla turystów uzupełniają kolorowe obrazki tych samych miejsc odbudowanych sprawnie przez pracowity naród, który wojnę przegrał.
  
Na nowoczesnym Potsdamer Platz obok szklanych domów i stacji kolejki miejskiej stoją małe fragmenty muru widoczne na zdjęciu poniżej, jeden podobny przewieziony został do Brukseli i stoi przed Parlamentem Europejskim.
 
 
Bruksela - źródło: wiki
Kolejnym punktem wycieczki jest Checkpoint Charlie - jedno z najbardziej znanych przejść granicznych pomiędzy NRD a Berlinem Zachodnim. Tu kiedyś naprzeciwko siebie stanęły czołgi przeciwnych sobie mocarstw, co też można znaleźć na pocztówkach.
  
W budce Checkpoint Charlie żołnierze aliantów nie sprawdzali każdego, szczegółowa kontrola odbywała się dopiero po stronie Berlina Wschodniego - kto, po co, do kogo, kiedy wraca, ile ma pieniędzy itd. Teraz można sobie wybrać którą pieczątkę na widokówce zabrać na pamiątkę - amerykańską, francuską, angielską czy rosyjską. Ewentualnie coś z dedeerowskiej cepelii.
    
Amerykańskie wojsko ostatecznie opuściło Berlin i swoje posterunki w 1991 roku. Potem wytyczono około 8 kilometrów, gdzie pozostawiono ślad dawnego podziału. Tam, gdzie jeszcze niedawno stał złowrogi mur teraz podwójna kostka brukowa lub pas z brązu znaczy linię przebiegu berlińskiego muru.
    
Przed Reichstagiem – kiedyś siedzibą II Rzeszy a obecnie siedzibą powojennego Bundestagu stoją natomiast zapewnienia w wielu językach świata, że teraz nastał czas pokoju i dawne czasy już się nie powtórzą.
  
Mam nadzieję, że te czasy rzeczywiście nie wrócą, bo czterej pancerni trochę się nam zestarzeli i nie są już w komplecie.

3 komentarze:

  1. Czasami się z Rodzicami zastanawiamy, jak to jest - naród, który rozpętał największą wojnę w dziejach, a potem ją przegrał...jest teraz jednym z najbogatszych rozdających karty w europejskiej polityce.

    A my w Polsce, którzy tyle od hitlerowców i sowietów wycierpieliśmy...kryzys, rodzimy majątek do cna wyprzedany, pyskówki na najwyższych szczeblach władzy, która to władza obywateli ma gdzieś.

    My, którzy tyle podczas wojny i po wojnie wycierpieliśmy, jesteśmy tylko przylepą do tych większych i bogatszych...

    Gdzie tu sprawiedliwość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś jest wierzący, to znajdzie sprawiedliwość dopiero po drugiej stronie.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń