Z Athlone, które jest Centralnym Miastem Irlandii bardzo niedaleko jest na Centralną Wieś. Tam właśnie jest prawdziwy środek Irlandii. 
Mam
 na myśli środek całej Wyspy. W tym miejscu krzyżuje się jakiś południk z
 równoleżnikiem oraz dawne granice pięciu historycznych prowincji: 
Connacht, Leinster, Ulster, Munster oraz Meath. To miejsce nazywa się 
Hill of Uisneach. Wzgórze Uniesień, wapienna skała, miejsce, skąd widać 
najwyższe wzgórza w pozostałych 32 hrabstwach Irlandii. Tu spotykają się
 wszystkie irlandzkie meridiany.
Z racji swojego położenia Hill of Uisneach pełniło funkcję królewską na długo przed wzgórzem Tara,
 na którym zasiadali Wysocy Królowie Irlandii, gdzie stoi do dziś 
„ryczący kamień” oznajmiający niegdyś gromkim głosem wybór kolejnego 
króla Irlandii.
W
 tym miejscu byli wszyscy tutejsi ważni poczynając od bogini Ériu, która
 nadała imię całej wyspie (EIRE = IRELAND), poprzez jednookich i 
jednonogich cyklopów, rzeźbiarzy ery neolitu, Briana Boru, druidów, 
świętego Patryka, świętą Brygidę, aż do Finna MacCoola, Jamesa Joyce’a i
 U2. W maju 2010 roku na tej górze pojawią się naraz tysiące ludzi. Ale o
 tym za chwilę.
Szukałem
 Hill of Uisneach dość długo, wzgórz tu w okolicy jest sporo a z poziomu
 drogi nie wiadomo, które jest najwyższe. 180 metrów nad poziomem morza 
to niewiele. Oznaczeń jest bardzo mało, a palce farmerów pokazują mi 
coraz to nowe kierunki. Wygląda na to, że opuszczali lekcje historii. 
Jeżdżenie w kółko pomogło mi nieoczekiwanie znaleźć dom, gdzie mieszkał jeden z nieszczęsnych podróżników Titanica. 
Póki
 co obowiązują tu dawne prawa – kara grzywny w wysokości 40 szylingów 
dla każdego, kto wejdzie do pubu i nie zamknie za sobą drzwi. Lepiej 
zaopatrzyć się zawczasu w szylingi, bo drzwi nie chcą się nawet 
otworzyć. Aha, to pora lanczu, sorry. Nie ma pośpiechu, to przecież 
Irlandia. Z tankowaniem też trzeba zaczekać. 
Wraca właściciel pubu i dystrybutora, mówi że do centrum Irlandii mam pojechać tędy. 
Środek
 Irlandii nie różni się za bardzo od innych miejsc w kraju. Zielono, 
mokro, wietrznie i słonecznie. Spokojnie, cicho i powoli.
Miejsce,
 gdzie w legendarnych czasach mieszkali królowie Irlandii, gdzie druidzi
 odprawiali swoje ceremonie, gdzie ponoć spoczywa matka chrzestna 
Irlandii - Ériu - jest obecnie mało dostępne, byki szaleją po 
pastwiskach, jest mokro, co chwila pada deszcz i tak dalej.
Dość
 trudno jest znaleźć pozostałości z dawnych czasów w tym miejscu. Jak na
 przykład mały grobowiec skierowany wejściem w stronę wschodzącego 
słońca 21 czerwca. Tam w środku raz w roku pojawia się światło, dlatego 
nazywany jest „łonem bogini matki”.
Jak
 na przykład leżący na zboczu Hill of Uisneach „koci kamień” nazwany 
tak, bo przypomina kota polującego na mysz. Pod przedziwnie ułożonym z 
wielkich kamieni „Catstone” według legend pochowana jest bogini Ériu. 
Irlandzkie skały były jej kośćmi, ziemia ciałem, a rzeki arteriami. 
  źródło: www.megalithomania.com
 źródło: www.megalithomania.com 
Centralne
 miejsce Hill of Uisneach to sanktuarium. Dwa kręgi o średnicy 55 metrów
 stanowią “ogniste oko”. Widok z tego miejsca przy dobrej pogodzie jest 
przecudny. Strażnicy są na każde zawołanie. 
  
  
I
 tak znalazłem się w miejscu najstarszego festiwalu ognia w Europie. 
Wyobraźmy sobie wielki ogień rozpalony w pewną ciepłą majową noc na 
szczycie wzgórza w samym centrum kraju. Po pewnym czasie w oddali 
zaczynają zapalać się podobne ognie na wzgórzach we wszystkich 
kierunkach. Z każdego hrabstwa, z jego najwyższego wzniesienia na 
królewskie wezwanie odpowiada ogień. Cały kraj oddaje cześć królowi tak 
jak każe pogański zwyczaj. W tak małym i dość płaskim kraju jak Irlandia
 może to się udać. A według legend tak właśnie było w bardzo dawnych 
czasach. I teraz zaraz ta zapomniana pogańska tradycja ma się odrodzić w
 trakcie trzydniowego majowego festiwalu ognia. W nadchodzącym roku
 na Hill of Uisneach zapłonie olbrzymi ogień a ja stojąc na wzgórzu w 
samym środku Irlandii będę obserwował, jak w kolejnych hrabstwach 
Irlandii zapłoną ogniste stosy. O ile tutejsi poganie dopiszą :)
 
Dodam na koniec (roku), że w miejscu zwanym obecnie środkiem Irlandii (skromnie Hill of Uisneach) wznosiła się w czasach mrocznych święta irlandzka góra Mount Killaraus. Została ona podzielona na mniejsze fragmenty przez 15 000 żołnierzy legendarnego władcy Brytów - Uthera Pendragona
 i z pomocą czarodzieja Merlina przeniesiona przez Morze Irlandzkie do 
Anglii. Tam kamienie ze środka Irlandii posłużyły jako budulec bardzo znanej budowli w południowej Anglii. Tako rzecze arturiańska legenda.
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz