KARTY

wtorek, 31 grudnia 2013

Most za półtora pensa - Ha'penny Bridge

Rozwiązanie fotozagadki


Na zdjęciu konkursowym widoczny jest żebrak siedzący na moście Ha'penny w centrum Dublina. Żebrak siedzi na kartonie po chipsach z pobliskiego Supervalu.   

Tematem zagadki był oczywiście most, a nie żebrak ani karton. Kartony po czipsach są zatknięte za sztachety mostu, żeby schły na wietrze, więc bez problemu każdy może sobie jeden pożyczyć, żeby trochę pożebrać i zarobić na pintę albo i dwie. W roli żebraka wystąpiłem osobiście (aparat był na statywie z migawką 1/20). Był to mój pierwszy raz w tej roli, więc z emocji zapomniałem podstawowej sprawy czyli kubka po kawie do zbierania drobnych - tak więc nic nie zarobiłem. Nie pomogła mi w tym nawet czapka WOŚP. Takie tam żebranie :) Ale jak będzie naprawdę źle, to miejsówkę mam już obcykaną, a kubek też się jakiś znajdzie w pierwszym lepszym śmietniku. 


Najszybsza z odpowiedzią była - SANDRA i do niej wędruje nagroda. Film z losowania nagrody specjalnej umieściłem na samym dole. Kto wygrał niespodziankę? 
SANDRA, napisz do mnie maila, żebym mógł wysłać nagrodę.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział w moich konkursach w 2013 roku. 
Poprzednie moje dublińskie zagadki znajdziecie pod tym linkiem
_________________________________________________________________

Most Ha'penny (half penny - pół grosika) to jedyny historyczny most dla pieszych łączący obie strony Dublina, który przetrwał do dziś. Wcześniejsze mosty były tymczasowe, a w 1815 roku nie było tu w ogóle żadnego mostu pieszego. Trudno to sobie teraz wyobrazić - dziś w Dublinie jest 16 różnych mostów na odcinku 4 km. W budowie jest siedemnasty, który połączy oba tramwaje.



W 1815 roku dwie strony miasta łączyły w kilku miejscach przestarzałe i zawodne barki. Było w sumie siedem przepraw. Ich właściciel - William Walsh - dostał ultimatum od dublińskiego Ratusza, że albo ma je wszystkie wymienić na nowsze, albo zbudować solidny most. Walsh zbudował więc zgrabny żeliwny most z latarniami i za przejście przez rzekę Liffey zaczął pobierać opłatę - pół pensa. Ustawił też po obu stronach mostu specjalne bezobsługowe bramki, zlikwidował wszystkie barki i zwolnił większość pracowników. Dziś przez jego most przechodzi prawie 30 tysięcy osób dziennie.



Cena za przejście stopniowo rosła aż do półtora pensa i most zaczęto nazywać Penny Ha'penny Bridge (most za pensa i pół). W międzyczasie powstały kolejne mosty i ostatecznie opłatę zniesiono całkowicie w 1919 roku. W użyciu pozostała oryginalna nazwa - most za pół pensa czyli Ha'penny Bridge. Jak będziecie tamtędy przechodzić to będzie okazja, żeby wrzucić grosika jakiemuś żebrakowi. A niech ma na kufelek.








A na koniec film z losowania nagrody niespodzianki :) 
Życzę szczęśliwego Nowego Roku wszystkim moim Czytelnikom!



sobota, 28 grudnia 2013

Fotozagadka na grudzień

To już dwunasta i ostatnia zagadka na pendragonowym blogu. Dziękuję wszystkim uczestnikom, którzy udowodnili, że można świetnie znać Dublin nawet tu nie mieszkając. W szczególności chcę pogratulować wiedzy i spostrzegawczości Rose, Rybce, Witowi, Miniowi i Celtowi Petrusowi. Cieszę się, że niektórych z Was mogłem poznać również w realu. Wierzę, że Rose i Celta poznam już wkrótce tu w Dublinie.
________________________________________________________

Zasady konkursu są TUTAJ. Liczą się wyłącznie odpowiedzi umieszczane w komentarzach pod tym postem. Na razie komentarze są wyłączone. Czas do namysłu jest do poniedziałku 30 grudnia do godziny 20.00 czasu DUBLIŃSKIEGO.

Pytanie konkursowe brzmi:


CO jest na poniższym zdjęciu?




Nagrody od PENDRAGON TOURS dla zwycięzcy:

- stuletni kalendarz celtycki
- wycieczka na wschód słońca do Loughcrew w dniu wiosennej równonocy
- przewodnik po Dublinie z serii "Marco Polo"
- przewodnik po Irlandii z serii "Flying visits"
- DVD "In Brughes" z Farrellem i Gleesonem
- kilka widokówek z Irlandii

Wśród wszystkich, którzy udzielą poprawnej odpowiedzi rozlosuję nagrodę niespodziankę. 


piątek, 27 grudnia 2013

Świąteczny spacer po górach Wicklow

Na spalenie świątecznych kalorii wybrałem się z psami w niezawodne góry Wicklow. Na cel poszła góra, na którą nie prowadzi żaden szlak (ale jest tam geoskrytka wraz z informacjami jak trafić). Góra nazywa się Mullaghcleevaun East Top.





To jeden z tych dni, kiedy w samo południe cień człowieka jest dłuższy od samego człowieka. Choinki przydrożne ozdobione bombkami to tutaj w Wicklow częsty widok. Taka jakaś świąteczna atmosfera się robi w tych surowych pejzażach, nieprawdaż?







Zdobycie pagórka, z którego można robić zdjęcia na fejbuczka to pół godzinki. Poszliśmy jednak dalej, bo w pobliżu była druga co do wielkości góra Wicklow (849 metrów). Pogoda sprzyjała, chmury czekały za horyzontem, wiatr ustał na kilka godzin. Lód pomagał iść po zazwyczaj mokrych wrzosowiskach, torfowiskach i bagnach.





Na samym szczycie zrobiło się całkiem zimowo, wiatr, mróz a nawet zamarznięty wiatr zamknięty na źdźbłach traw i kamieniach. Powrót okraszony był niepewnością, czy zdążymy zejść przed zmrokiem, bo teren tu niepewny a samochodu nie widać. Drogi Old Military Road już od dawna nie było widać.








Bilans spaceru - góra zdobyta, nowe buty do trekingu sprawdzone również na bagnie (od góry jednak się nalewa), 4 godziny i ponad 2000 spalonych kalorii (jak rzecze moje Endomondo). Psy spały jak zabite. Padać i wiać zaczęło dopiero kilka godzin później i wciąż wieje.

niedziela, 22 grudnia 2013

Trzy tysiące lat przed Wigilią

Kilka minut temu we wschodniej Irlandii wzeszło słońce. Zaczął się dzień po najdłuższej nocy w roku. Czy ktoś zauważył, że coś ważnego właśnie się wydarzyło?

Dzisiejszy wpis związany jest z największą tajemnicą, którą kryje historia Irlandii. Przenoszę Was teraz w czasie o ponad 5000 lat wstecz. To 3200 lat przed Betlejem, tysiąc lat przed Abrahamem, sześćset lat przed egipskimi piramidami. Na wzgórzach doliny Boyne wokół grobowców korytarzowych gromadzą się ludzie czekając na wschód słońca. Jestem pośród nich z moim aparatem.



Na niebie jest trochę chmur ale w tym roku powinno się udać. Słońce powoli wynurza się zza horyzontu, wznosi się i zaczyna rozdawać światu swój blask. Skończyła się najdłuższa w roku noc, od teraz dni znowu zaczną się wydłużać.







Jestem wraz z kilkoma osobami we wnętrzu ciemnego grobowca i czekam aż promienie słońca oświetlą wejście do długiego korytarza i potem dojdą aż do jego końca, gdzie siedzę w kucki. Słońce wznosi się na nieboskłonie i powoli wpełza do wnętrza wzgórza. Jest trochę przed dziewiątą.



Korytarze w grobowcach korytarzowych są różnej długości. Ten w Newgrange jest bardzo wąski i ma 19 metrów. Knowth ma korytarz dość szeroki i długi na 40 metrów. W Loughcrew - tylko 6 metrów, też dość wąsko.



Słońce dochodzi do wnętrza grobowca i oświetla komorę, gdzie ponad pięć tysięcy lat temu pochowano kilka osób. Siedzę tam w środku i widzę oświetlone pomarańczowym blaskiem wschodzącego słońca twarze innych osób. Widzę łzy wzruszenia. Patrzę na ścianę z zagadkowymi symbolami wykutymi w epoce kamienia. Czuję neolityczne misterium.



Kto zbudował te grobowce? Po co? Jak? Ludzie w tamtych czasach nie znali ani koła, ani metalu, ale w jakiś sposób do Newgrange przyciągnięto tysiące ton kamieni i ułożono je w wielki kopiec z korytarzem. Ludzie mieszkający w szałasach okrywali się zwierzęcymi skórami, ale korytarz został wytyczony tak dokładnie, że wschodzące słońce jest w nim tylko przez 17 minut. A najkrótszy dzień w roku jest krótszy od sąsiedniego tylko o DWIE sekundy. SKĄD oni to wiedzieli? ILE LAT zajęło im obserwowanie praw natury, żeby zbudować coś takiego? Jak to możliwe?



Grobowce korytarzowe miały pewnie związek z przechodzeniem dusz do innego świata. Promienie słońca wschodzącego po najdłuższej nocy zabierały 
dusze na drugą stronę. Zapewne towarzyszyły temu jakieś ceremonie związane z oczekiwaniem na pojawienie się słońca. Ale to tylko domysły naukowców. 

Po 17 minutach słońce cofa swoje promienie z wnętrza i w grobowcu zapada mrok na kolejny rok. Pora wychodzić. Zaczął się dzień po najdłuższej nocy.



Po cywilizacji, która zbudowała grobowce korytarzowe nie zostały żadne inne ślady poza samymi grobowcami oraz tajemniczą małą głową wyrzeźbioną w krzemieniu (do zobaczenia w Muzeum Narodowym). Cała reszta to przypuszczenia i hipotezy. Może dusze, może czary, może kosmici. Symbolem Newgrange jest potrójna spirala wyrzeźbiona w ogromnym kamieniu przed wejściem do megalitycznego grobowca. Być może oznacza, że w tym miejscu łączy się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Dopóki słońce będzie wschodzić.



Przypis: W grobowcu Newgrange nie wolno robić zdjęć, dlatego oprócz własnych zdjęć z jesiennego zrównania dnia i nocy w Loughcrew skorzystałem z fotografii ze stron mythicalireland.com, newgrange.com, knowth.com.


Więcej o Equinox w tym roku:

Irish Times
telewizja RTE
Winter Solstice Report
Przesilenie zimowe

czwartek, 19 grudnia 2013

Trzy Siostry - The Three Sisters

Trzy wzgórza na zachodnich krańcach półwyspu Dingle nazwano Trzema Siostrami bo są do siebie podobne. To jeden z bardziej znanych irlandzkich widoczków.



To miejsce potrafi zachwycić. Gdzie się nie spojrzy - jest pięknie.







Z jednej strony góry, z drugiej ocean, z trzeciej - Trzy Siostry. Z czwartej strony - ocean, z piątej - góry, z szóstej - plaża. Z siódmej strony - dinozaur wychodzący z oceanu...











Na koniec zdjęcie ze strony Ćwirka, który tam sobie przenocował któregoś razu w namiocie. A kto Ćwirkowi zabroni rozbijać się na dziko? Na Dinglach?


wtorek, 17 grudnia 2013

No to wygrałem!

No to wygrałem konkurs fotograficzny "Zakochaj się w Irlandii"! Serdecznie dziękuję wszystkim moim Czytelnikom, którzy oddali na mnie głosy. Wyniki konkursu są TUTAJ. Dzięki Wam zdobyłem ponad połowę wszystkich głosów!

Jeśli ktoś chce spróbować irlandzkiej przygody ze mną to zapraszam na moją stronę firmową, gdzie znajdziecie więcej informacji o super wycieczkach po Irlandii. Pendragon Tours zaprasza na wycieczki dookoła Irlandii przez cały rok.



poniedziałek, 16 grudnia 2013

Dublin w starym kinie (1915 rok)

Dublin na kliszy z czasów kiedy były jeszcze klisze. Rok przed Powstaniem Wielkanocnym. Nad miastem góruje jeszcze brytyjska flaga.



piątek, 13 grudnia 2013

Ducketts Grove zimą - jakie to irlandzkie

Ducketts Grove to zamek z XIX wieku położony pośród pól i pastwisk hrabstwa Carlow. Już główna brama, a właściwie dwie bramy dają pewne pojęcie czego można się spodziewać po samym zamku, który leży około kilometra dalej.



Początkowo cała posiadłość zajmowała prawie 50 
km², teraz jest o połowę mniejsza. W zimie okolica wygląda szaroburo, ale latem pola mienią się różnymi kolorami. Droga prowadząca do zamku wije się pośród rżysk.



Jestem tu równo w południe. Dookoła nie ma żywego ducha. Miały tu być jakieś bilety, kafejka, ale pośród ruin śwista tylko wiatr.



Obchodzę 
zamek dwa razy szukając lepszego światła do jakiegoś fantastycznego ujęcia. Niestety słońce niedawno wstało i zaraz znowu zajdzie, chmury, chmury, zima. 





Sprawdzam jak wyglądają dwa zamkowe ogrody w zimie i znajduję geoskrytkę. Widzę jakiś malowniczy kamienny mostek i zardzewiałe kraty broniące wstępu do środka. Kilka królików czmycha w pole za niskim płotem.







Kiedy wracam do samochodu pojawia się jakaś parka. Chłopak trzyma dziewczynę za rękę a ona drugą ręką podtrzymuje swoją opadniętą szczękę. Czytali pewnie w przewodniku albo ktoś im powiedział, że to jakaś fajna ruina, ale żeby aż taka okazała... W szczerym polu... Nikogo... Króliki tylko... 


To właśnie jest Irlandia :)

czwartek, 12 grudnia 2013

Zakochaj się w Irlandii - Dobrý večer :)

Portal www.irlandia.ie ogłosił konkurs fotograficzny pod hasłem "Zakochaj się w Irlandii". Wysłałem swoje zdjęcie, więc jeśli chcecie pomóc mi wygrać główną nagrodę czyli talon na książki o wartości 25 euro w irlandzkim empiku (EASON) to poproszę o Wasze głosy. KLIK JEST TU

A historia zdjęcia jest taka, że zabrałem czterech Czechów na kilkudniową wycieczkę do zachodniej Irlandii gdzieś na początku października. Na zachodnim wybrzeżu Irlandii zachód słońca w Atlantyku jest teoretycznie codziennie, ale w praktyce bardzo utrudniają to góry albo chmury. Szóstego dnia udało nam się złapać trochę światła, kolorów i emocji na plaży Inch Beach na półwyspie Dingle. Chłopaki stanęli twarzą w stronę zachodu, wyciągnęli swoje aparaty i kamery, zamilkli i zakochali się w Irlandii. To był bardzo DOBRY VECER :)

środa, 11 grudnia 2013

Opuszczona wioska - Deserted Village

Na wyspie Achill zobaczyć można smutne ruiny wioski opuszczonej w połowie XIX wieku. Na wyspie zapanowała wtedy ziemniaczana zaraza, a ponieważ ziemniaki były wtedy poodstawą wyżywienia ubogich Irlandczyków, to Irlandia zaczęła umierać i emigrować do Ameryki. Wioska na Achill widoczna jest z daleka, pomiędzy ruinami domów przechadzają się owce, chałupy są naprawdę ubogie, jedna izba i jedno okno, między kamieniami hula wiatr historii. Co z tego, że w grudniu świeci słońce i jest 16 stopni jak nie ma co jeść.