Wycieraczki nie nadążały. Jechaliśmy z Donegal na zachód i nie wyglądało to obiecująco. Jednak wspólna decyzja była: JEDZIEMY ANYWAY! W Killybegs przestało padać a potem w Teelin wyszło słońce. Wiatr wiejący od zachodu przegnał chmury. Wjechaliśmy na Bunglas, wzięliśmy niezbędny sprzęt i ruszyliśmy w górę.
Pogoda się zrobiła jak na zamówienie.
Chmury nad klifami wisiały jednak nieustannie. Im dalej szliśmy w górę, tym więcej było chmur.
Doszliśmy na szczyt, pooddychaliśmy chmurą, zrobiliśmy pamiątkowe fotki i zaczęliśmy wracać zanim się zrobi ciemno. Po wyjściu z chmury dostaliśmy bonusowe widoki.
Do samochodu dotarliśmy 10 minut po zachodzie słońca. Zmierzchało.
Mieszkałem w tamtych okolicach przez prawie dwa lata, potwierdzam, jeden z najbardziej urokliwych zakątków, jakie miałem przyjemność widzieć w tym kraju. Warto jeszcze wspomnieć o położonym kilkadziesiąt kilometrów obok Silver Strand (tuż przy wiosce Malin Beg).
OdpowiedzUsuń...wspaniałe Slieve League!Mimo że byłam tam już kilka razy,to widok tych majestatycznych klifów wciąż robi na mnie ogromne wrażenie...Niesamowite miejsce!
OdpowiedzUsuń...brak słów;-)
OdpowiedzUsuń