KARTY

piątek, 19 lipca 2013

W irlandzkim dworku - Historic Irish Manor

Zwykły śmiertelnik, zwiedzacz Irlandii i bywalec pensjonatów B&B może w takie miejsce nigdy nie trafić. Gdzieś na bezludziu przy drodze prowadzącej do jakiejś dziury na prowincji pojawia się nagle brama z napisem "PRIVATE". Na bramie jest herb, a za bramą około pół mili drogi prowadzącej przez pastwisko lub rozległy park. Droga kończy się przy głównym wejściu do dworku.  



Budynek z zewnątrz nie wygląda jakoś okazale, ale już od progu ma się wrażenie, że to wyjątkowe miejsce. Marmury, pozłacane ramy, grube dywany, wysokie sufity, figurki, ornamenty, normalnie jak w muzeum. I gospodyni witająca w iście szlachecki sposób.



Nocleg ze śniadaniem w domu typu Manor House to wydatek rzędu 90 euro za osobę. Kolacja to kolejne 50 euro. Wokół na ścianach wiszą wielkie portrety przodków, a w bibliotece długi spis prawowitych właścicieli tych gruntów. Pierwszym na liście jest ostatni arcykról Irlandii - Ruaidrí Ua Conchobair (zmarł w roku 1198). Ostatni na liście jest Charles, mąż pani 
Margueritte O'Conor (zmarł w roku 1981). Wdowa po ostatnim potomku ostatniego króla Irlandii zaprasza nas na pokoje.



Jedna z kilku sypialni z olbrzymimi łazienkami.



Jadalnia z kominkiem opalanym torfem z własnych torfowisk.



W Clonalis House jest 45 pokojów. W każdym jest guzik poruszający kiedyś dzwonkiem w pomieszczeniu dla służby. Każdy dzwonek miał inny dźwięk. W ten sposób dobrze urodzone darmozjady porozumiewały się z niepiśmiennymi służącymi.



Pałacowa biblioteka zawiera 8500 książek. Najstarsze z nich pochodzą z XVI wieku. Są do nich przyczepione karteczki z prośbą o niedotykanie.



Prawie jak w muzeum. Tylko że to dom prywatny, rodzinna rezydencja. Wszechogarniający spokój i cisza, luksusy, sok z czarnego bzu z lodem na powitanie, klimatyzacja (wreszcie!), wi-fi, ogrody, owce i krowy za oknem.    



Na koniec przeglądam książkę pamiątkową. Wpisy głównie z USA, Australii i Kanady. Jako Poland jestem pierwszy, wpisuję więc Pendragon Tours i żegnam się z Clonalis House. Do następnego razu. 

9 komentarzy:

  1. Przecierasz szlaki:)super miejsce, ale to za free zwiedzałeś czy musiałeś coś płacić ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu... Aż chce się gwizdnąć z zachwytu...

    Moje dwa ulubione pomieszczenia? Biblioteka (OSIEM TYSIĘCY PINCET KSIĄŻEK!) i ten pokój z kominkiem...

    Jakim cudem Ty zawsze trafiasz w takie miejsca, gdzie nie trafia nikt inny? :)

    Pozdrawiam i zapraszam na Polankę ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gwizdaj :) Jakim cudem? Rozglądam się i nie przepuszczam żadnej okazji.

      Usuń
  3. Miałam okazję spędzić weekend w jednym z irlandzkich Manor House'ów. Wyspałam się w XIX wiecznym łóżku z baldachimem,wykąpałam w zabytkowej wannie... opiszę kiedyś tę przygodę na blogu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno uwierzyć, że są miejsca w Eire, gdzie Polaków jeszcze nie było. Czytałam ostatnio w sieci o Muzeum Leprechaunów, istnieje coś takiego? Byłeś kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o narodowość tylko o zasobność portfela i oczekiwania. Ten dworek był w serialu Downton Abbey i dlatego tam się znalazłem. Muzeum Leprechaunów jest w Dublinie i nie wybieram się do niego w najbliższym czasie.

      Usuń