KARTY

sobota, 22 czerwca 2013

Lugnaquilla - najwyższy szczyt Gór Wicklow

Wyruszyliśmy z doliny Glenmalure. Szczyt Lugnaquilla tonął w chmurach. Nam świeciło słońce. Psy rwały się do boju, ale nie wiedziały, że czeka je ponad siedem godzin "spaceru". My zresztą też. Przybyliśmy do Glenmalure tylko po to, aby odnaleźć wyjątkową SKRYTKĘ.



Tak oto rozpoczęliśmy nowy sezon geocachingu. Jeśli jeszcze ktoś nie połknął tego bakcyla, to jeszcze nie jest za późno :) W skrócie to wygląda tak, że przy pomocy GPS szuka się ukrytego skarbu. W tym przypadku skarbem była przygoda i super widoki. Strzałka pokazuje lokalizację skrzynki. Nie wszyscy dali radę tam wejść, dwa psy i jeden człowiek zostali 20 metrów poniżej. Oficjalna wersja jest taka, że chcieli podziwiać widoki. Niech im będzie. 



Nachylenie terenu było takie, że wchodzić musieliśmy trzymając się wrzosów, dzikich jagód i ostrych kamieni. Na pewno będziemy to pamiętać jeszcze długo. Po tym doświadczeniu wejście na najwyższy szczyt Gór Wicklow (925 metrów) to była kaszka z mleczkiem. Arek, Przemek, dzięki za fajnie spędzony najdłuższy dzień w roku!  



Góry Wicklow pokazały się nam od najlepszej strony. W drodze na szczyt Lugnaquilla mijaliśmy zbocza pokryte 
polodowcowymi głazami, brodziliśmy w podmokłych torfowiskach, wyciągaliśmy nogi i psy ze zdradzieckich dziur, przekraczaliśmy strumienie gdzie napełnialiśmy wodą bukłaki, opędzaliśmy się od milionów muszek i przywoływaliśmy psy, które ganiały owce. W ciągu całego dnia spotkaliśmy w górze tyle samo saren ile ludzi. To był wspaniały dzień.    

























9 komentarzy:

  1. Ja mam takie zakwasy jakich nie pamietam ... dla mnie podejscie na Lugnaquilla bylo trudniejsze niz na Carrantuohill swego czasu. Ale wycieczka zostanie w pamieci for sure!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłem odpoczywać cały dzień i z tego skorzystałem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaiste, wspaniały to był dzień!
    Kocham takie "najdłuższe dni"
    I jeszcze ta rudo biała psina śpiąca w trawie, i te ręce jak rozłożone skrzydła, i to źródło, i te owce, i ta płowa zwierzyna, i ci co w góry się wyprawili..., ech cudo, cudo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała przygoda, cudne psy i zapierające dech w piersiach widoki....aj Piotrek, ale Ci zazdraszaczam... If you only knew!! :o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pies wysokogórski? No, przesadziłam, jakie wysoko. Podziwiam (widoki ;)) ale wdrapywania akurat teraz nie zazdroszczę. Pieski urocze i przeszczęśliwe. Kłusowników nie było? Pierwszy raz spotykam się z ludzko-psią wyprawą górską. Ciekawe, ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  6. ...opowiadasz z taaaakim zachwytem;-)...widać go też na zdjęciach;-)...pięknie jest!

    OdpowiedzUsuń
  7. bylem tam dzisiaj.piekne widoki

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia. Uwielbiam piesze wędrówki po górach.

    OdpowiedzUsuń