KARTY

niedziela, 5 sierpnia 2012

Gospoda pod Lwami - Lyons Estate

Miejsce znane jako Lyons Estate słynie z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest najdroższa na świecie posiadłość. To dwustuletni pałacyk kupiony przez Tony Ryana - założyciela linii lotniczych Ryanair. Tony zmarł w 2007 roku a jego posiadłość wystawiono na sprzedaż, ponieważ żaden ze spadkobierców nie chciał mieszkać w tak drogim domu.




Okazała wiejska chałupa wybudowana w 1797 roku miała wartość 25,5 milionów funtów po śmierci Ryana, ale już trzy lata później osiągnęła wartość 63,5 miliona funtów. Było to wtedy Sto Milionów Dolarów. Najdroższy dom na świecie. Na poniższym zbliżeniu widać sylwetkę stojącą na kolumnie. To marmurowa Wenus odnaleziona podczas wykopalisk we włoskiej antycznej świątyni Ostia. Tony Ryan ot tak sobie kupił do ogrodu figurkę sprzed 2000 lat.


Posiadłość jest bardzo strzeżona i oglądać ją można co najwyżej przez ogrodzenie, ale tuż obok znajdują się dawne dworskie czworaki, które przez lata popadły w ruinę i dzięki założycielowi linii Ryanair zostały odnowione na wysoki połysk i są obecnie ekskluzywnym miejscem, gdzie można np. wziąć ślub. To jest ten drugi powód sławy Lyons Estate.



Village at Lyons czyli Gospoda pod Lwami to spory kompleks, gdzie można zostać nawet na kilka nocy poślubnych, jak pannie młodej się spodoba. Pięknie wyposażone pokoje i tereny spacerowe tylko czekają. Ale najpierw jadalnia.



Stoły przygotowane do przyjęcia gości, talerzyki podpisane nazwą własną, wokół naturalna zieleń, a z obsługą da się porozmawiać nawet po polsku.



Wnętrza ładnie i stylowo urządzone, można odnieść wrażenie, że jest się w drogim i ekskluzywnym miejscu. A kiedyś mieszkała tu po prostu pałacowa służba. I na pewno wyglądało to inaczej.



Lwy są tu wszechobecne, wszakże to ich posiadłość. Wystawiają swoje głowy z każdego klombu, muru i głazu.



Oprócz kamiennych lwów są tu również żywe zwierzęta - gołębie pocztowe - specjalnie hodowana rasa służąca do roznoszenia zaproszeń ślubnych.


Nad bezpieczeństwem i spokojem gości weselnych czuwają ochroniarze. Są bardzo czujni i jednocześnie dyskretni. Też się z nimi da pogadać po polsku.



Village at Lyons leży tuż obok kanału Grand Canal - posiadłość wybudowano w strategicznym miejscu, blisko głównego traktu komunikacyjnego. Dziś to popularna trasa spacerowa, więc każdy może tu wstąpić na kawę nawet jak się akurat nie żeni.


Po całej posiadłości można chodzić bez końca i wciąż trafia się na urocze zakątki. 



Jest również pałacowy ogród, który dostarcza warzyw do szkoły gastronomicznej prowadzonej w murach Lyons Estate.





A historia tego miejsca jest znacznie dłuższa. Wcześniej stał tu zamek a jeszcze wcześniej klasztor. Po ich ruinach nie został ani jeden ślad. Zostały tylko legendy, przesądy i lwy.

8 komentarzy:

  1. Czy do gospody mozna wejsc jako turysta czy trzeba byc zaproszonym na slub zeby sie tam dostac?
    Miejsce wyglada przepieknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tam wejść każdy, tylko godziny otwarcia są troszkę inne, np. kawę można zamówić tylko do 18. Najlepiej jest wjechać samochodem przez główna bramę, Village at Lyons jest prawie kilometr od bramy.

      Usuń
  2. A kiedy tam byłeś?hj

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj
    To, co najdroższe wcale mnie nie przyciąga, wręcz przeciwnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest jakaś historia odnośnie lwów w Irlandii? Te warzywa to mega wielkie! Jak Ci się udało tak szybko taki dorodny warzywniak zrobić?;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń