W zatoce Dingle żyje najsłynniejszy delfin w Irlandii. To poprzednik celtyckiego tygrysa - pojawił się znienacka i dał pracę wszystkim okolicznym mieszkańcom. Dzięki delfinowi Fungie mała rybacka miejscowość Dingle została dopisana do wszystkich wycieczek po zachodniej Irlandii jako punkt obowiązkowy. Na spotkanie z delfinem wystarczy wejść na pokład pierwszej lepszej łodzi stojącej na nabrzeżu.
Fungie osiedlił się w wodach Dingle w roku 1983. W przeciwieństwie do większości delfinów butlonosych Fungie wybrał samotność, czyli towarzystwo ludzi. Tak samo zresztą jak delfin Dusty. Oba delfiny wypływają na spotkanie łodziom wypełnionym zagranicznymi turystami. Wszyscy są zadowoleni, interes się kręci.
Spotkanie delfina podczas godzinnego rejsu po zatoce jest tak pewne, jak codzienny deszczyk. Gwarancją spotkania z delfinem jest zakup biletu dopiero w drodze powrotnej. Nie ma delfina - nie ma kosztów.
Łódź jest już na środku zatoki, wszyscy się rozglądają w poszukiwaniu delfina, kiedy ciszę przerywa warkot motorówki. Ludzie w skupieniu i z podnieceniem wypatrują Fungie, a tu nagle pojawia się ten denerwujący dźwięk, na pewno spłoszy delfina i nici z wycieczki. Nic bardziej mylnego. To naganiacz.
Facet stojący za sterami macha do nas, po czym zaczyna zataczać koła wokół naszego stateczku. Butlonos pojawia się niemal natychmiast. Płynie wzdłuż łodzi, nurkuje, zawraca, droczy się z nami.
Przez kilkanaście minut Fungie krąży pomiędzy naszą łodzią a czerwoną motorówką. Czekamy na próżno na jakiś efektowny wyskok, może mu się nie chce, może już za stary. A może to my chcemy za wiele bo się naoglądaliśmy reklam. Po jakimś czasie Fungie odpływa i zaczyna zabawiać ludzi na pobliskim pontonie. Oni mają swoją prywatną audiencję, a nam pora wracać. I zapłacić za widzenie z delfinem.
W wycinkach gazet wywieszonych w oknie przy nabrzeżu widać delfina Fungie, który wychyla się z fal, uśmiecha się, skacze, pozuje do zdjęć, generuje przychód. Każdy przyjeżdżający do Dingle chciałby pewnie takiego właśnie delfina spotkać. Jednak Fungie mieszka na Dinglach już prawie 30 lat i za jakiś czas gazety napiszą, że najsłynniejszy irlandzki delfin odpłynął na zawsze.
Będzie to smutny moment dla całej Irlandii a słynny delfin znajdzie swoje miejsce w najnowszej historii kraju tuż obok innych słynnych zwierząt - celtyckiego tygrysa i lwa z czołówek MGM.
Delfina Fungie w akcji można zobaczyć na filmie tutaj.
No ale jak to, sam. ?
OdpowiedzUsuńRozwiniesz?
UsuńJak delfin może żyć 30 lat bez towarzystwa innych delfinów, dlaczego? Nie potrafił, nie chciał znaleźć swoich? Może został wypędzony? Dziwne.
Usuńxbw
Nie mam zielonego pojęcia. Może u delfinów też są samotniki, a może ten uważa się za naddelfina, gardzi swoimi ziomalami, uważa ich za zwykłe ryby i wybrał bardziej inteligentne towarzystwo...
UsuńSkąd ta pewność, że wiedzie samotne życie? Delfiny to inteligentne zwierzęta, z resztą jak wiele innych. Jakiś czas temu oglądałam film na faktach o foce Andre, którą uratowali ludzie i foka również stała się atrakcją w miasteczku. Foka oglądała tv, zajmowała psu budę i wiele innych fajnych rzeczy. Zimą płynęła daleko, ale zawsze wracała do ludzi, którzy ocalili jej życie. Nigdy nie wiadomo jaka jest historia tego delfina.
OdpowiedzUsuńMowa o delfinie, którego oglądają codziennie dziesiątki albo i setki ludzi. To nie ja twierdzę, że wiedzie on samotne życie :)
Usuń