KARTY

czwartek, 26 lipca 2012

Geocaching po irlandzku

Wczoraj w trzyosobowym składzie wybraliśmy się na poszukiwanie skrytek. Było to oczywiście w ramach zabawy znanej pod nazwą GEOCACHING. Deszcz nie padał, słońce nie było zbyt nachalne i generalnie było ciepło. Trzech dużych chłopców z urządzeniami GPS oraz psem oprócz znalezienia mnóstwa skarbów nagrało audycję czyli PODCAST, z której można dowiedzieć się o co w ogóle w tym chodzi. Możecie nas posłuchać ze strony BRAK SYGNAŁU.


od lewej: penDRAG0N, tramyard i Pan Szczepanek 
W Geocachingu najważniejsze jest chyba fajne spędzanie czasu na świeżym powietrzu i satysfakcja ze znajdowania skrytek. Niektóre z nich były łatwe, przy innych bywało ciężko, a dwa razy nawet postanowiliśmy zaprzestać poszukiwań. W zespołowym szukaniu dobre jest to, że można przeczesać wszystkie drzewa w lasku w jedną godzinę a nie w trzy. A celem akurat w tym przypadku był przyczepiony do bluszczu zamaskowany metalowy dźwiękoszczelny i wodoodporny cylinderek wielkości kciuka.


poszukiwanie skrytki wielkości nano
W poszukiwaniach towarzyszył nam doświadczony w tropieniu pies myśliwski, który nie przepuścił żadnej kałuży. Nas chroniły dobre buty. Buty to podstawa w tej zabawie.


doświadczony pies myśliwski
O geocachingu pisałem tutaj. Od tamtej pory kilka osób się w to wciągnęło, nawet po przeczytaniu mojej notki. Okazało się, że w ten sposób można też lepiej poznać swoją okolicę i w ogóle Irlandię. Poniżej dwie oryginalne skrytki, o których miedzy innymi rozmawiamy. Cały podcast jest tutaj - KLIK. Zapraszam.


skrytka "szybkowar" 

skrytka "kołpak"

2 komentarze:

  1. Witaj
    Niektórzy, to potrafią znaleźć czas na rozrywkę, hmm...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morgano, czas na rozrywkę należy się ludziom pracy, czyż nie?

      Usuń