KARTY

piątek, 15 czerwca 2012

Graiguenamanagh i opactwo Duiske

Ta nazwa pokazuje, jak niewiele język irlandzki różni się od angielskiego ';-)



Graiguenamanagh wymawia się dość łatwo (greg na mana) i tak samo łatwo jest przeoczyć to małe miasteczko o długiej nazwie. Za równie długim mostem na rzece Barrow widać równie długi dach należący do największego 
w Irlandii średniowiecznego opactwa cystersów. 




Irlandzka nazwa Graig na manach 
oznacza "osada zakonników". Olbrzymie opactwo wybudowano w 1204. Było jednym z 34 irlandzkich klasztorów zamieszkanych przez irlandzkich cystersów. Nazwa opactwa - Duiske Abbey pochodzi od miejscowej rzeczki An Dubhuisce - "Czarna Woda".  



Jak widać na makiecie był to ogromny kompleks klasztorny z długim i wysokim kościołem i dużym dziedzińcem klasztornym (cloister). W klasztorze mieszkało 40 zakonników i kilkuset braci zakonnych. Jak wszystkie klasztory w Irlandii Duiske Abbey zostało zamknięte z rozkazu angielskiego króla w 1536 roku.



Przez kilkadziesiąt lat mnisi mieszkali jeszcze w klasztorze, jednak kościół stopniowo popadał w ruinę. Na rycinach widać zrujnowane opactwo na początku XIX wieku. Przez kilkadziesiąt lat w ruinach stał kryty strzechą drewniany mass house, w którym odbywały się nabożeństwa w obrządku protestanckim.



W XX wieku podjęto wysiłek odbudowania kościoła. Od lat 80 w Duiske Abbey odprawiane są znowu msze a czasem wysłuchać można organowych koncertów.



Na uwagę zasługuje dach, który został zbudowany jak dawniej - bez użycia gwoździ ani żadnych żelaznych elementów. Wszystkie dębowe belki złączone są drewnianymi kołkami.



Spod białej farby pokrywającej XIII wieczne kamienne mury wystają nietknięte ornamenty - zęby, zawijasy i motywy roślinne.



W bocznym, nieużywanym przedsionku znalazłem składzik na doniczki i świąteczne dekoracje. Pośród nich leżała sobie sylwetka normańskiego rycerza, który pewnie kiedyś tu miał swój nagrobek. Obejrzałem też ładnie zdobione i zaniedbane wejście oraz zabytkową chrzcielnicę. W tym miejscu c
zęść posadzki jest oryginalna lub ułożona z rozsypanych płytek. Reszta podłogi w głównej nawie jest podniesiona o ponad metr i kryje pod sobą zniszczoną oryginalną posadzkę.



Mury, wejścia i otwory okienne również są XIII wieczne. Kościół nie był zburzony, więc po odzyskaniu dachu szybko wrócił do dawnego kształtu. Ciężko jednak zrobić zdjęcie w pełnej okazałości, bo dookoła przybyło wiele budynków. Tak olbrzymi kościół jakoś nie pasuje do tej zabudowy. Miasteczko jest małe a zabudowa ciasna.



Z tyłu opactwa jest swojsko wyglądający cmentarz ze starymi cisami, grobami z bardzo różnych okresów oraz z kamiennymi krzyżami z X-XI wieku. Ballyogan High Cross i Aghakiletawn 
High Cross stały tu jeszcze zanim wzniesiono Duiske Abbey. 



Graiguenamanagh jest dość wyludnionym miasteczkiem. Prawdopodobnie więcej ludzi mieszkało tu w czasach świetności klasztoru. W średniowieczu to opactwa były zaczątkami miast - obecność piśmiennych i wykształconych zakonników przyciągała miejscową ludność.



Jeśli będziecie mieli okazję przejeżdżać niedaleko Graiguenamanagh to zachęcam do obejrzenia Duiske Abbey. I w ogóle do zwiedzania średniowiecznych kościołów, które mają dachy, bo nie jest ich wiele.

7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe!!!! Cool xoxox

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czy u nas w Polsce znalazłby się taki kościół...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Pendragonie, chodziło mi o dach bez gwoździ konkretnie:)

      Usuń
    2. O, to na pewno. Polska sztuka budowlana jest znana szeroko na świecie. Wiesz, że w niektórych miejscach słomiane irlandzkie strzechy są sprowadzane z PL?

      Usuń
  3. Moje przygody z Opactwami Cystersów ograniczają się zaledwie do dwóch: w Boyle i Bective. Te robi wrażenie ale rzeczywiście, w centrum miasteczka nie daje takiego klimatu. Lepiej właśnie gdzieś na odludziu, pośród natury. Tak w ogóle gdzie Graiguenamanagh się znajduje?

    OdpowiedzUsuń