Średniowieczny
zamek, który każdy chciałby zobaczyć ale nikt nie chciałby w nim
zamieszkać stoi na klifie na północnym wybrzeżu Irlandii. Został
opuszczony przez mieszkańców wkrótce po tym, jak podczas wykwintnego
obiadu utopił się w oceanie główny kucharz wraz ze wszystkimi sztućcami,
gorącymi potrawami, pełnymi stołami i całą służbą oraz sporą częścią
kuchni. Fragment zamku runął do wody podczas sztormu w 1639 roku.
Pierwsza
warownia w tym miejscu została wzniesiona w XIII wieku. Właściciele -
waleczny klan szkockich Mac Quillinsów - wyznawali zasadę: "lepsza śmierć niż hańba".
Dlatego po kilku przegranych bitwach w XVI wieku mając na względzie
rodzinny honor wsiedli na żaglowiec i odpłynęli do świeżo odkrytej
Ameryki, gdzie zostali pierwszymi irlandzkimi emigrantami w Teksasie.
Fortecę
Dunluce przejął szkocki klan Mac Donnellów. W czasie ich panowania w
1588 roku rozbił się o klify Dunluce jeden ze statków Hiszpańskiej
Armady, która miała wyleczyć Anglię z anglikanizmu. Armaty z galeonu
Girona wzmocniły mury zamku, a złoto wydobyte z wraku posłużyło do
jeszcze lepszego wzmocnienia fortecy.
Wkrótce potem zawalił się wspomniany fragment kuchni i zamek zaczął stopniowo popadać w ruinę. Dunluce Castle jest jedną z koronnych atrakcji północnego wybrzeża Irlandii.
Zamek
stoi w rzeczywistości na wąskim i stromym stożku wulkanicznym. Prowadzi
do niego mostek. To jedyna droga, którą można się tam dostać. Z każdej
strony za murami jest przepaść.
W
zwiedzaniu zamku pomaga komentarz audio (w słuchawkach) oraz tabliczki
opisujące poszczególne elementy zamku. Jedną z ciekawostek jest to, że
do budowy zamku posłużyły fragmenty pobliskiej Grobli Gigantów.
Znaleźć
je można zarówno w posadzce jak i w ścianach. W niektórych miejscach
widać, że sześcioboki z Grobli zajmują nawet połowę całego budulca.
Naturalne kamieniołomy zostały kiedyś bardzo dobrze wykorzystane.
Zamek Dunluce zdecydowanie warto jest zobaczyć przy okazji zwiedzania Giant's Causeway. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz