KARTY

środa, 7 września 2011

Słońce zachodzi w Carrowkeel

Carrowkeel jest jednym z mniej znanych miejsc starożytnej Irlandii, ma jednak wyborną lokalizację. Dziś zabieram Was w góry Bricklieve, na których szczytach stoją białe kopce usypane z wapieni ponad 5000 lat temu

 
Carrowkeel to jedno z czterech ogromnych megalitycznych irlandzkich cmentarzysk. Pośród wrzosów rozrzuconych jest około 20 grobowców korytarzowych, które są widoczne z daleka i z wysoka. Na poniższym zdjęciu satelitarnym widać siedem z nich. Nazwa tych gór - "Bricklieve Mountains" - oznacza plamiste albo nakrapiane góry. 
  
Do Carrowkeel prowadzi urocza wąska droga. Po przejechaniu nią 4-5 kilometrów natrafiam na bramę, którą zgodnie z instrukcją muszę za sobą zamknać, żeby owce się nie porozłaziły. Jadę dalej pomiędzy dwoma pasmami płaskich gór. 
  
Wreszcie znajduję znaki, które informują że: 1. gdzieś tu trzeba zostawić samochód i dalej iść piechotą 2. nie jest to miejsce objęte szczególną troską o turystów, więc tłoku raczej nie będzie. Budowle starsze od piramid, znaki ręcznie malowane i nikogo tu nie ma, oto Irlandia. 
  
Po przejściu kolejnego kilometra jestem na górze, skąd rozpościera się widok na hrabstwa Sligo i Roscommon, Benbulbena i jezioro Arrow. A wokół mnie - tajemnicze kamienne białe kopce usypane w okresie neolitu. 
  
Kopce pochodzą z tego samego okresu co Newgrange i Loughcrew. I tak jak tamte grobowce - związane są z kultem słońca, najważniejszego bóstwa w tamtych czasach. 
  
Każdy z kamiennych kopców posiada wejście i korytarz prowadzący do wnętrza. Tam właśnie dzieją się pewne ciekawe rzeczy związane ze słońcem. Budowle tego rodzaju występują licznie w dolinie Boyne we wschodniej Irlandii. 
  
Do niektórych grobowców da się wejść, a właściwie wczołgać. Na zdjęciu poniżej widać komorę centralną z trzema wnękami, w których znaleziono fragmenty naczyń, prochy ludzkie i kości ssaków. Kamienne kopce są zbudowane starą i sprawdzoną metodą "dry stone", o której pisałem niedawno przy okazji wędrówek po Aranach. Poza tym to niezłe schronienie przed deszczem. 
  
Specjalne ustawienie grobowców korytarzowych miało pomóc zmarłym w przejściu do innego świata przy udziale promieni słonecznych. Dlatego grobowce w dolinie Boyne na wschodnim wybrzeżu Irlandii skierowane są na wschód, a grobowce w Carrowkeel i Carrowmore na zachodnim wybrzeżu - kierują się na zachód. Promienie wschodzącego lub zachodzącego słońca wpadają przez szparę nad wejściem, biegną przez korytarz i rozświetlają wnętrze na kilkanaście minut.  
  
Kopce w Carrowkeel oświetlane są przez zachodzące słońce w dniu 21 czerwca, kiedy dzień jest najdłuższy. Wierzono, że wtedy właśnie otwiera się tu magiczny portal do innego świata.   
  
W porównaniu z olbrzymimi kopcami ze wschodu Irlandii - Newgrange i Knowth - te dzisiejsze są malutkie. Inna była technika budowy - tu kamienie zmieszane z ziemią, a tam ziemia, torf i olbrzymie głazy. Dużo trudniej tu się dostać niż do grobowców w Loughcrew, które też stoją na wzgórzach. Brak też w Carrowkeel tajemniczych symboli wyrytych w kamieniach. Jednak zasada "działania" grobowców korytarzowych pozostaje zawsze taka sama. Ileż to lat musiała zająć ówczesnym ludziom obserwacja zjawisk na niebie, że z taka dokładnością ustawili te monumenty. Słońce oświetla wnętrze grobowców korytarzowych tylko w dniach przesilenia lub równonocy.
  
Badania archeologiczne wykazały, że okolice Carrowkeel były zamieszkałe zarówno w okresie neolitu jak w epoce brązu i żelaza. Znaleziono również przedmioty pochodzące ze średniowiecza. Obecnie znajduje się w pobliżu schronisko dla osłów The Sathya Sai Sanctuary, co zresztą słychać :)
  
Pora wracać do cywilizacji... Na następnej wycieczce pojedziemy do Carrowmore.
 

7 komentarzy:

  1. Dziś z samiutkiego rana udało mi się dotrzeć do Carrowkeel. Zwlokłem się z łoża o 5.30 i niestety było to za późno, bo spóźniłem się na wschód słońca :) Miejsce interesujące, świetne panoramy, fajne środki tych grobowców i delikatnie zimno. Żałowałem, ze nie miałem ze sobą rękawiczek, przy robieniu zdjęć, manewrowaniu ze statywem momentami nie czułem palców. No ale czego się nie robi dla penetrowania nowych terenów :) Podjechałem autem na sam koniec, była informacja, że droga dziurawa ale nie chciało mi się maszerować kilometr.

    pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leniuszek :) Samochodu nie chciałem katować jazdą pod górę i następnym razem też się wybiorę piechotą. Latarkę zawsze miewam przy sobie, zwłaszcza jak wybieram się na penetrację grobowców. Sądząc po filmie byłeś tam sam, a osły słyszałeś? Ja wybieram się tam ponownie za tydzień, o ile plany się nie zmienią. Spróbuję załapać się na zachód.

      Usuń
  2. Leniuszek, że nie wstałem te paręnaście minut wcześniej to fakt. Ale starałem się się zdążyć na końcówkę fajnego, porannego światła - także z tego między innymi faktu, nie chciało mi się maszerować. Choć powiem szczerze, że modliłem się aby na tych dziurach nic się z autem nie stało :-) Z latarką zawaliłem delikatnie, w środku było ciemno, praktycznie nic nie widać. I przydałyby się też rękawiczki, bo przy robieniu zdjęć delikatnie było zimno :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem ostatnio bardzo ciekawą książkę "W stronę lepszych zdjęć" Davida Notona, gdzie autor, doświadczony fotograf opisuje swoje zmagania ze światłem, tym porannym i tym wieczornym, bo to w środku dnia nadaje się tylko do fotografowania detali, a on jest od krajobrazu. Każde zdjęcie w tym albumie jest opisane "przed, w trakcie i po" czyli jak zmienia się światło i co dzieje się z całą scenerią. Fascynująca lektura, polecam. W części związanej z wyposażeniem wspomina też o latarce i ciepłym ubraniu ;)

      Usuń
  3. Lektury związane z fotografią, szczególnie autorstwa znanych i doświadczonych fotografów są bardzo pomocne. Ja w swoim składzie książkowych również mam jedną na temat światła: Rick Sammon ,,ŚWIATŁO W FOTOGRAFII - poznaj i wykorzystaj jego potencjał''. Generalnie o odkrywaniu światła i próbie zapanowania nad nim ale też na przykład o dobrej ekspozycji. Zdjęcia w niej zawarte również są fajnie opisane, przykład jednego i drugiego, niby takiego samego ale jednak z trochę innego ujęcia, bardziej nasycone czy wyraźniejsze. Ciepłe ubranie ogólnie na wyjazdy zabieram, tylko z głowy mi wypadło, że w dłonie o 6:30 rano może być zimno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie czytam, jak kupię sobie aparat to zacznę robić zdjęcia :)

      Usuń
  4. Mam to samo :) Amator pełną gębą ;)

    OdpowiedzUsuń