KARTY

wtorek, 17 maja 2011

Dolmeny w Dublinie

Co jakiś czas pokazuję na tym blogu irlandzkie dolmeny. Skoro postawiono je kilka tysięcy lat temu, to teraz warto chociaż wiedzieć jak taki dolmen w ogóle wygląda. Dziś dolmeny, które można znaleźć w granicach miasta stołecznego Dublin, do których można dojechać miejskim autobusem albo tramwajem LUAS. Miasto Dublin założyli Wikingowie około 841 roku w miejscu, gdzie tysiące lat temu inni ludzie mieli swoje miasta i wioski. I swoje kamienne dolmeny.

O pierwszym z nich dowiedziałem się od Jarka (Jarek - dzięki!). Dolmen Ballybrack stoi na zwykłym osiedlu, na samym środku trawnika. Widać go nawet z przejeżdżającego obok autobusu. Jest to najbardziej niesamowita i absurdalna lokalizacja dolmenu z jaką miałem do czynienia. 
  
Jak każdy porządny dolmen liczy przynajmniej 4500 lat. Jest nieduży, ma około 2 metrów wysokości. Poziomy kamień wsparty na granitowym trójnogu waży najwyżej 5 ton. Przez te 4,5 tysiącleci wokół tego megalitu nie działo się pewnie zbyt wiele. Ślady graffiti, potłuczonych butelek i ognisk palonych pod dolmenem świadczą o tym, że teraz po zachodzie dzieje się tu na Cromlech Fields dość sporo. 
  
Drugi dzisiejszy megalit znalazłem już w typowych irlandzkich okolicznościach. Dolmen Brennastown stoi w krzaczkach za rzeczką, pomiędzy laskiem a łączką. Prowadzi do niego ścieżka biegnąca częściowo przez prywatny teren więc pytać trzeba o pozwolenie właściciela białej bramy na szóstym zakręcie od świateł. Ostatnio był na RTE 1 reportaż o tym dolmenie więc można natknąć się na szkolną wycieczkę. Ścieżka od białej bramy jest już nieźle wydeptana.
  
Ten dolmen jest już przyzwoitym granitowym gigantem, dobrze schowanym przed miejscowymi i zagranicznymi wandalami. Można wprawdzie dojechać w jego pobliże tramwajem, ale bez dobrych butów tą drogą nie radzę się zapuszczać. Poza tym część tej trasy trzeba pokonać po torach Luasa a to może już być niebezpieczne a nawet karalne. Może nawet bardziej karalne niż niebezpieczne, ale po co ryzykować.
  
Trzecia droga jest najkrótsza ale też najbardziej stroma. To zjazd na tyłku pomiędzy posesjami Druid Glen i Dolmen House. Samo nazewnictwo tych domów jest obiecujące, a jeszcze pozostaje stromy i śliski powrót. Alternatywą może być albo biała brama na szóstym zakręcie albo tory LUASa, co kto lubi. Ja lubię to, co trudniej zdobyć. 
 

Przeczytaj również: sezon na dolmeny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz